48 tysięcy euro – takie odszkodowanie na mocy wyroku sądowego otrzyma były sędzia międzynarodowy Manuel Graefe od Niemieckiego Związku Piłki Nożnej (DFB). Za co? Za to, że był dyskryminowany z powodu wieku – odebrano mu możliwość sędziowania w Bundeslidze w sezonie, w którym skończył 48 lat. W Polsce uniemożliwianie sędziom kontynuowania kariery z powodu wieku jest powszechną praktyką na wszystkich szczeblach, od Ekstraklasy począwszy. Wyrok sądu potwierdzającego prawo Graefe do sędziowania jest więc także prawem o kluczowym znaczeniu dla polskich arbitrów.
Wyrok Sądu we Frankfurcie jest bardzo ważny dla sędziów sportowych w wielu krajach, nie tylko w Polsce i nie tylko sędziów piłki nożnej. Jest również istotny i optymistyczny dla piłkarzy, klubów i organizatorów rozgrywek, gdyż stwarza wyraźnie większe szanse na podniesienie poziomu sędziowania – dzięki korzystaniu z usług starszych sędziów, wcześniej lub obecnie wykluczonych z powodu daty urodzenia. Wprawdzie obecnie problem w niewielkim stopniu dotyczy sędziów polskiej Ekstraklasy, ale w bardzo dużym stopniu dotyczy arbitrów niższych lig.
A ile sędzia ma lat? A jakie to ma znaczenie?
Ten wyrok oznacza, że sędzia sportowy ma prawo prowadzić mecze, jeśli zdaje takie same testy jak inni, młodsi koledzy czy koleżanki po fachu, i nie ma innych merytorycznych powodów do degradacji sędziego albo odsunięcia go od zawodu. Proponowane przez niektórych członków władz piłkarskich stworzenie dodatkowych wymagań wobec starszych arbitrów też byłoby formą dyskryminacji – dlatego od starszego arbitra nie można wymagać, aby był szybszy czy bardziej wytrzymały, ani żeby znał lepiej "Przepisy gry", ani nawet, aby częściej zaliczał jakieś testy niż młodsi – bo to też byłoby formą dyskryminacji ze względu na wiek.
Dla arbitrów wyrok niemieckiego sądu może mieć znaczenie równie przełomowe, jak wprowadzenie "prawa Bosmana" dla piłkarzy. Belg Jean-Marc Bosman był piłkarzem klubu RFC Liege. W 1990 roku, po zakończeniu kontraktu z Liege, chciał przenieść się do francuskiego klubu USL Dunkierka, ale RFC Liege domagał się kwoty odstępnego. W tamtych czasach wygaśnięcie kontraktu łączącego piłkarza z klubem nie oznaczało automatycznie rozstania i możliwości zawarcia umowy z innym klubem. Aby przejść do nowego, dotychczasowemu należało zapłacić – właśnie tak zwane odstępne. Bosman uznał to za niezgodne z prawem Unii Europejskiej naruszenie obowiązującego artykułu 48 Traktatu Europejskiej Wspólnoty Gospodarskiej o treści "Zapewnia się swobodny przepływ pracowników wewnątrz Wspólnoty". Dlatego skierował sprawę do Sądu przeciwko klubowi z Liege i Królewskiemu Belgijskiemu Związkowi Piłki Nożnej (RBFA). Bosman wygrał najpierw w sądzie powszechnym, potem w sądzie apelacyjnym i wygrał też przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Prawo Graefe jak prawo Bosmana
Dzięki Bosmanowi i wyrokom, do których doprowadził, każdy zawodnik, którego kontrakt z klubem stracił ważność, może przejść do innego. W związku z tym zniesiono też limit obcokrajowców w klubach z Unii Europejskiej posiadających obywatelstwo państwa należącego do UE. Zmiana reguł zainicjowana przez belgijskiego piłkarza zakończyła epokę funkcjonowania systemu, który sami zawodnicy nazywali niewolniczym przywiązaniem do klubów.
Prawo Bosmana przyczyniło się też do wielkiego rozwoju rynku transferowego ,, w wyniku którego możliwe było powstanie choćby słynnego "Galacticos", czyli zespołu Realu Madryt, w którym – oprócz hiszpańskich gwiazd piłki nożnej takich jak na przykład Iker Cassillas, Michel Salgado czy Raul – występowali, czasem jednocześnie, między innymi Zinedine Zidane, David Beckham, Luis Figo, Ronaldo, Roberto Carlos, Esteban Cambiasso czy Claude Makelele.
W Polsce: nadal przemoc i dyskryminacja
Ograniczanie lub uniemożliwianie sędziom możliwości prowadzenie meczów z powodu wieku jest oczywistą formą dyskryminacji – pisałem o tym wielokrotnie, również w artykułach opublikowanych na stronach portalu TVPSPORT.PL. Dyskryminujące sędziów reguły ustalone przez zarząd Kolegium Sędziów PZPN opisałem między innymi w artykule pt. "Koniec z chałturami. Zostają przemoc i dyskryminacja". Napisałem w nim między innymi:
"W czasach, gdy narasta przemoc i ataki na sędziów zdarzają się w każdym tygodniu, gdy sędziowie rezygnują z piłki nożnej, a arbitrów brakuje na meczach w całej Polsce, Kolegium Sędziów uznało za stosowne uniemożliwić sędziowanie dobrym arbitrom tylko dlatego, że skończyli ileś tam lat. Tak po prostu – w kompletnym oderwaniu od otaczającej nas rzeczywistości, przynajmniej tej piłkarskiej. I nawet w tym władze sędziowskie nie są konsekwentne, bo dla różnych lig ustalono różne limity, tak jakby IV liga potrzebowała dobrego sędziego 46-letniego w mniejszym stopniu niż na przykład Ekstraklasa potrzebuje dobrego sędziego 51-letniego. Przecież jeśli sędzia jest dość dobry, to jest dość dobry, bez względu na to czy ma 36, 46 czy 51 lat lub może nawet 56... Jeśli pojawią się od niego sędziowie lepsi, to można ich zamienić miejscami, klasami, ligami, ale w ramach zdrowej konkurencji, porównywania umiejętności, wzroku czy kondycji, a nie porównywania dowodów osobistych i dat urodzenia. Aż trudno uwierzyć, że ludzie z zarządu Kolegium Sędziów – koledzy z boisk, moi rówieśnicy – w takiej sytuacji, jaką mamy w Polsce, wypuścili taki bubel...
Ustalono też absurdalny limit wiekowy dla sędziów VAR: 52 lata, choć przy monitorach mogliby z powodzeniem siedzieć i pracować znacznie starsi sędziowie lub byli sędziowie. Dla jasności: nie myślę tu o sobie, lecz o wielu innych dość kompetentnych osobach.
Niestety, ale takimi decyzjami zarząd Kolegium Sędziów obniża poziom sędziowania w Polsce na różnych szczeblach, a wielu ludzi, którzy sędziują z pasji do piłki nożnej (a nie dla pieniędzy, które w niższych ligach są symboliczne), pozbawia możliwości realizowania swojego weekendowego hobby.".
Skala dyskryminacji: setki lub tysiące poszkodowanych
Prawomocny wyrok Sądu we Frankfurcie potwierdza, że mamy w Polsce poważny problem. Mecze w różnych rozgrywkach organizowanych przez PZPN lub wojewódzkie związki piłki nożnej prowadzą tysiące sędziów. W sumie jest ich około 10 tysięcy. Ilu było lub jest dyskryminowanych poprzez usunięcie z listy czynnych sędziów albo poprzez degradację czy pominięcie przy ustalaniu listy sędziów awansowanych – tego nawet nikt nie wie, bo tego nie da się policzyć. Pewne jest, że problem dotyczył lub dotyczy co najmniej setek aktualnie czynnych sędziów, a w poprzednich latach dotknął tysięcy sędziów z różnych regionów Polski.
Odszkodowanie – tak, ale mniejsze niż wnioskowane
Manuel Graefe, którego pozew przeciwko Niemieckiemu Związkowi Piłki Nożnej doprowadził do wyroku sądowego korzystnego dla niego i innych arbitrów sportowych, był sędzią FIFA. W latach 2010-2013 prowadził sześć meczów Ligi Mistrzów UEFA. Sędziował w niej mecze między innymi takich klubów jak FC Barcelona, Benfica Lizbona, Ajax Amsterdam czy Anderlecht Bruksela. W sezonie 2013/2014 był arbitrem hitowego meczu Real Madryt – Juventus Turyn (2:1). Pokazał w nim wtedy czerwoną kartkę Giorgio Chielliniemu oraz pięć żółtych kartek, między innymi Luce Modriciowi i Sergio Ramosowi.
Niemiec sędziował też wiele innych spotkań międzynarodowych. W Bundeslidze pracował od roku 2002 do 2021. W tym czasie rozstrzygał w 289 meczach tych rozgrywek. Urodzony w 1973 roku arbiter nadal był w formie, chciał sędziować w kolejnych latach, ale DFB nie chciała korzystać z sędziego mającego ponad 47 lat. Gdy uzyskał potwierdzenie decyzji związku, skierował sprawę do sądu domagając się odszkodowania w wysokości 190 tysięcy euro z tytułu utraconych zarobków. Sąd przyznał mu rację, ale wyznaczył niższą kwotę – 48 tysięcy – ponieważ sędzia nie miał zagwarantowanej umową liczby meczów, które miał prowadzić.
FIFA swoim związkom nie pomoże, bo nie może
Inny były sędzia FIFA z Niemiec, uczestnik między innymi mistrzostw świata w 2018 roku, Felix Brych, który w sierpniu skończy 48 lat, w związku z problemem dyskryminacji wiekowej już oświadczył, że chciałby sędziować mecze Bundesligi w kolejnych sezonach.
Co na to FIFA? Niewiele może, ponieważ na rynku pracy w państwach należących do Unii Europejskiej jej prawo jest nadrzędne, czyli ważniejsze niż wszelkie przepisy FIFA, UEFA czy należących do nich piłkarskich związków narodowych. To oznacza, że każdy związek sportowy, który dyskryminuje lub będzie dyskryminować sędziego lub sędziów, ryzykuje tak samo lub podobnie jak DFB skreślając z listy sędziów Bundesligi Manuela Graefe.
Rafał Rostkowski