Choć kadra Rosji została wykluczona z udziału z mistrzostw świata w łyżwiarstwie figurowym, to najbardziej kontrowersyjna postać z tego kraju jak gdyby nigdy nic przechadza się wokół lodowiska. Trenerkę dopingowiczki i "treserkę" łyżwiarek przywiózł ze sobą reprezentant Włoch.
W ubiegłym roku Tutberidze była jedną z największych antybohaterek igrzysk w Pekinie. Jej zawodniczka, Kamiła Walijewa została złapana na stosowaniu zabronionych substancji. A mówimy tu o zawodniczce, która podczas olimpijskich zmagań miała zaledwie 15 lat. Był to dopiero początek wielkich kontrowersji związanych z tą dwójką. Przygnieciona doniesieniami o wpadce Walijewa nie poradziła sobie w programie dowolnym. I choć po programie krótkim była pierwsza, to ostatecznie skończyła bez medalu. Tuż po zejściu z tafli została zrugana przez trenerkę. "Jak mogłaś się poddać? Dlaczego nie walczyłaś?" – krzyczała.
49-latka znana jest z drakońskich metod treningowych. A może bardziej adekwatnym stwierdzeniem byłoby: z tresowania swoich zawodniczek. Mają być posłuszne, nigdy nie narzekać i ćwiczyć ponad swoje siły. Zakaz picia wody, kary za nabranie masy, wyzwiska – to codzienność z którą mierzą się dzieci i nastolatki, trenujące pod okiem Tutberidze. W efekcie wiele z nich kończy kariery jeszcze przed ukończeniem 18. roku życia. Niektóre są w tym wieku tak wyniszczone, że mają problemy z normalnym funkcjonowaniem i poruszaniem się.
Choć łyżwiarze z Rosji zostali wykluczeni z zawodów międzynarodowych, to Tutberidze można dostrzec przy lodowisku podczas rozgrywanych w Saitamie mistrzostw świata. Jak to możliwe? Trenerka przyjechała z solistą, Włochem Danielem Grasslem oraz parą sportową z Gruzji, Kariną Safiną i Luką Bieruławą. Przejście tego pierwszego do grupy Tutberidze wywołało ogromne kontrowersje w środowisku łyżwiarskim, bo wicemistrz Europy z 2022 roku zdecydował się na ten ruch w styczniu 2023 roku, długo po ataku rosyjskich wojsk na Ukrainę.
– Po igrzyskach trudno mi było znaleźć motywację. Nie byłem zadowolony z trenowania i jazdy na łyżwach. Zdecydowałem, że muszę coś zmienić i podjąłem najlepszą decyzję dla mojej kariery. Eteri to jedna z najlepszych trenerek na świecie. Sport powinien być apolityczny. Zrobiłem to z myślą o sobie – skomentował "na gorąco". Z Tutberidze do Japonii przyjechał także drugi trener, Siergiej Dudakow oraz choreograf Daniił Glejchiengauz. Cała trójka była obecna także podczas styczniowych mistrzostw Europy w Tallinie.
Do Saitamy jechać chciała także inna rosyjska trenerka, Nina Mozer. W rozmowie z Match TV wyjawiła, jak wyglądały rozmowy w tej sprawie z działaczami Międzynarodowej Unii Łyżwiarskiej (ISU):
– Czy mogę jechać na mistrzostwa świata jako gość? Chcę poczuć smak i zapach rywalizacji – pytała.
– Nie, nie ma możliwości, abyś otrzymała akredytację. Możesz kupić sobie bilet i zająć miejsce na trybunach. Być tam jako widz. Ale akredytacji nie dostaniesz. Jest jeszcze jedna opcja – jeśli będziesz członkiem sztabu innej reprezentacji – miała usłyszeć w odpowiedzi.
Mozer nie zdecydowała się ostatecznie na przyjazd, nie chcąc byś przedstawicielką zagranicznej ekipy. Tutberidze takich wątpliwości nie miała i po raz kolejny naraziła się swoim rodakom. Na początku marca miała wziąć udział w ceremonii przyznania Orderu Aleksandra Newskiego. Odebrać miała go na Kremlu z rąk Władimira Putina. Ostatecznie się tam nie pojawiła, ponoć z powodów zdrowotnych.