28 maja 2003 roku Manchester pachniał pizzą. Po raz pierwszy w historii Ligi Mistrzów spotkały się w finale dwa włoskie kluby. Mecz Juventusu z Milanem nie dostarczył zbyt wielu emocji. O wszystkim zdecydowała seria rzutów karnych, która była popisem bramkarzy. Wszystko oglądał z trybun niepocieszony Pavel Nedved, który nie zagrał ukarany za nadmiar kartek. – Jestem tak smutny, że mógłbym umrzeć – komentował Czech, który kilka miesięcy później odebrał Złotą Piłkę.
PIERWSZY FINAŁ LM: 30 LAT PÓŹNIEJ ZOSTAŁ TYLKO NIESMAK?
Z perspektywy kolejnych dwóch dekad można ocenić, że tamten sezon był łabędzim śpiewem calcio, bo w latach dziewięćdziesiątych Serie A była potęgą. To właśnie wtedy kibice żyli popisami Ronaldo, Alessandro Del Piero, Zinedine'a Zidane'a i innych graczy światowego formatu. Włoskie kluby regularnie biły transferowe rekordy, ale... często żyły ponad stan, co wkrótce potwierdziły smutne losy Parmy, Lazio oraz Fiorentiny.
Juventus był jednak daleki od bankructwa. Latem 2002 roku doszło do transferowej karuzeli, którą nadzorował wracający na drugą kadencję Marcello Lippi. Turyn opuścił Zidane, który przechodząc do Realu Madryt stał się na moment najdroższym piłkarzem świata. Sprzedano także innych kluczowych – zadziwiającego wahaniami formy Edwina van der Sara i zbliżającego się do 30. urodzin Filippo Inzaghiego.
Uzyskane pieniądze zostały jednak mądrze zainwestowane. Działacze wykorzystali kiepską kondycję finansową Parmy i sprowadzili Gianluigiego Buffona i Liliana Thurama. Obaj byli w kolejnych latach filarami obrony. Borykające się z podobnymi problemami Lazio sprzedało Pavla Nedveda i Marcelo Salasa – pierwszy odnalazł się znakomicie w nowym środowisku, drugiemu przeszkodziła poważna kontuzja.
Mimo rozsądnych wzmocnień pierwszy sezon Lippiego po powrocie był słodko-gorzki. W Coppa Italia skończyło się rozczarowującą porażką w finale… z osłabioną Parmą. Liga Mistrzów? W drugiej fazie grupowej Juventus zajął ostatnie miejsce – za Deportivo, Bayerem Leverkusen i Arsenalem. Rzutem na taśmę udało się jednak uratować sezon. Rozgrywki Serie A zostały rozstrzygnięte w dramatycznych okolicznościach – pomogła w tym seria pięciu zwycięstw bez straty bramki na finiszu, ale i to zdałoby się na nic gdyby nie szokująca porażka Interu z Lazio (2:4) w ostatniej kolejce.
Skarcona Barcelona
Drugi sezon z Lippim przyniósł długo oczekiwaną stabilizację. Klub nie szalał na rynku transferowym – wzmocnieniem podstawowego składu okazali się tylko Mauro Camoranesi i Marco Di Vaio. W Serie A Juventus został liderem już w lutym i nie dał się dogonić konkurentom, choć kontuzje trapiły najlepszych napastników – Del Piero i Trezegueta.
Fantastycznie dysponowany był jednak Nedved, który nie tylko strzelał gole i asystował. Na boisku był wszędzie – we włoskich mediach stał się znany jako "La Furia Cecia" ("Czeska furia"). Mimo to w Lidze Mistrzów znów nie brakowało problemów. Piłkarze Juve zakończyli pierwszą fazę grupową awansując z pierwszego miejsca, ale w drugiej zaczęły się schody.
W lutym 2003 roku sprawy skomplikowały się w tydzień. Turyńczycy przegrali 1:2 na wyjeździe z Manchesterem United po ambitnej walce, jednak kilka dni później "Czerwone Diabły" okazały się dużo lepsze (3:0) w stolicy Piemontu. Awans wisiał na włosku w kolejnej serii spotkań – Juventus przegrywał u siebie 1:2 z Deportivo, ale najpierw wyrównał dzięki trafieniu Trezegueta, a w doliczonym czasie wygraną zapewnił efektowny strzał Igora Tudora.
Ostatecznie grupę wygrał Manchester United, a na finiszu... aż trzy zespoły miały po siedem punktów! Juventus miał jednak lepszy bilans bezpośrednich spotkań z Deportivo i FC Basel, co wystarczyło do nieco szczęśliwego awansu. W ćwierćfinale los nie był już łaskawy. Drużyna Lippiego wpadła na rozpędzoną Barcelonę, która w dwunastu meczach fazy grupowej miała aż 11 zwycięstw i tylko jeden remis.
Pierwszy mecz w Turynie nie przyniósł rozstrzygnięcia. Gospodarze prowadzili po golu Paolo Montero. W końcówce wyrównał Javier Saviola, co stawiało Barcelonę w lepszej sytuacji przed rewanżem. Na Camp Nou doszło do potyczki, która obrosła legendą. W 53. minucie prowadzenie Juventusowi dał Nedved, ale kilkanaście minut później wyrównał Xavi.
W końcówce drugiej połowy czerwoną kartką zobaczył Edgar Davids, a goście starali się przetrwać do serii rzutów karnych. W 114. minucie piłkarze Lippiego wykorzystali jedyny moment zagapienia rywali. Prawą stroną pomknął Alessandro Birindelli i precyzyjnie dośrodkował do Marcelo Zalayety. Czwarty napastnik w klubowej hierarchii skorzystał z okazji i zapewnił Juve awans.
Przedstawiciele Serie A stanowili 3/4 półfinalistów Ligi Mistrzów, a kibice z dużym wyprzedzeniem mogli ocenić, że o Puchar Europy powalczy na pewno zespół z Mediolanu. Milan wyeliminował Inter dzięki bramce zdobytej na wyjeździe (choć mecze rozegrano przecież na San Siro), a Juventus poradził sobie na tym etapie w wielkim stylu z Realem Madryt – obrońcą trofeum. W kluczowym momencie rewanżu Buffon obronił rzut karny Luisa Figo.
Włoski finał stał się faktem – i to po raz pierwszy w historii. Nie był to jednak pierwszy raz w dziejach Ligi Mistrzów, gdy w najważniejszym meczu spotkały się kluby z tego samego kraju. Trzy lata wcześniej Real Madryt dość łatwo uporał się z Valencią (3:0). W maju 2003 roku trudniej było jednak wskazać faworyta decydującej potyczki. W Serie A Juventus wygrał u siebie 2:1, a drugie spotkanie w Mediolanie zakończyło się takim samym wynikiem, ale dla Milanu.
Nedved myślał o śmierci?
Nie brakowało też podtekstów. Mediolańczyków prowadził Carlo Ancelotti – ten sam trener, z którym w 2001 roku bez żalu pożegnano się w Turynie. – Nigdy nie lubiłem tego miasta – było dla mnie zbyt wyzywające jeśli chodzi o styl życia. (...) Juventus to klub, którego nigdy nie pokochałem i to raczej nigdy się nie zmieni. To był dla mnie nowy ekosystem, w którym nigdy nie poczułem się komfortowo. Byłem tylko trybikiem w wielkiej machinie – wspominał po latach szkoleniowiec.
W Milanie pojawił się jesienią 2001 roku, zastępując Fatiha Terima. W pierwszym roku pracy nie wygrał znaczącego trofeum, ale sezon 2002/03 był już jego popisem. Drużyna znakomicie grała w ustawieniu 4-1-2-1-2. Ancelotti dał Andrei Pirlo rolę rozgrywającego, ustawionego tuż przed linią obrony. Obok niego imponowali kondycją i walecznością Clarence Seedorf i Gennaro Gattuso, a tuż za napastnikami mógł grać Rui Costa.
W ataku znakomicie uzupełniali się Andrij Szewczenko i Filippo Inzaghi, choć ten pierwszy często był kontuzjowany. To otwierało drzwi Jonowi-Dahlowi Tomassonowi. W znakomitej formie był zwłaszcza włoski snajper wykupiony z Juventusu – zdobył 30 bramek we wszystkich rozgrywkach. Atutem mediolańczyków była szeroka kadra. Wielkie nadzieje wiązano z transferem Rivaldo, ale jego rola była stopniowo marginalizowana. Nie cierpiały na tym jednak wyniki.
W obu fazach grupowych Ligi Mistrzów piłkarze Ancelottiego pokazali podobne podejście – wygrali pierwsze cztery mecze, by mając już pewny awans przegrać ostatnie dwa spotkania bez większych konsekwencji. Niewiele jednak zabrakło, by Milan pożegnał się z rozgrywkami w ćwierćfinale. W Amsterdamie było 0:0, a w rewanżu gospodarze dwukrotnie prowadzili, by je tracić. W doliczonym czasie drugiej połowy gola na wagę awansu strzelił Tomasson.
28 maja 2003 roku historia nie miała znaczenia. W zespole Juventusu najbardziej rzucał się w oczy brak Nedveda. Lider drużyny na osiem minut przed końcem rewanżowego meczu z Realem (3:1) zobaczył żółtą kartkę, która wykluczyła go z gry w finale. – Popełniłem błąd. Jestem tak smutny, że mógłbym umrzeć – komentował na gorąco rozgoryczony Czech.
Takiej dziury nie dało się załatać. Lippi liczył na duet Del Piero – Trezeguet, ale spotkanie nie miało za dużo groźnych sytuacji. W pierwszej połowie Buffon kapitalnie poradził sobie po główce Inzaghiego z bliska, a gol Szewczenki nie został uznany w dość kontrowersyjnych okolicznościach. Po zmianie stron lepiej grał Juventus, a centymetry od szczęścia był Antonio Conte, bo piłka po jego główce spotkała się z poprzeczką.
Rewanż, ale… nie do końca
Goli wciąż nie było. Im dłużej trwało spotkanie, tym bardziej drużyny wyglądały na pogodzone z rzutami karnymi. W końcu doszło do tej serii "jedenastek", która wynagrodziła z nawiązką to, czego nie dał mecz. Jak pierwsi strzelali piłkarze Juve, ale po płaskim strzale Trezegueta piłkę odbił Dida. Po chwili Serginho zmylił Buffona i Milan prowadził...
Druga seria rozpoczęła się od trafienia Birindellego, ale potem działy się cuda. Żadna z kolejnych czterech prób nie zakończyła się powodzeniem! Seedorf przegrał pojedynek z Buffonem, a po chwili Zalayeta kopnął w sam środek bramki, więc poradził sobie Dida. Kilkadziesiąt sekund później niemal identycznie wyglądała nieudana próba Kaładze. Potem okazji nie wykorzystał Montero, ale w tej sytuacji brazylijski bramkarz Milanu zdążył wyjść dobre dwa metry przed linię, co nie wzbudziło jednak podejrzeń arbitra.
Niezwykłą serię niewykorzystanych "jedenastek" zakończył Nesta. Po czterech strzałach Milan prowadził 2:1 i był o włos od wygranej. Nadzieje Juventusu na moment przedłużył Del Piero, jednak jako ostatni strzelał Szewczenko. Płaski strzał Ukraińca zmylił Buffona i przesądził o triumfie. – Żaden trener nie strzela karnych, nie miejcie do mnie pretensji. Jeśli ktoś nie chciał, to nie został wyznaczony. Nie mam żalu do nikogo – tłumaczył Lippi.
Ancelotti zagrał więc na nosie klubowi, który nie dał mu poważniejszej szansy. "Carletto" był dopiero czwartym, który sięgnął po Puchar Europy jako piłkarz i jako trener. Wcześniej dokonali tego Miguel Munoz, Giovanni Trapattoni i Johan Cruyff. Kolejne lata pokazały, że triumf w Manchesterze był dopiero początkiem jego serii.
A piłkarze Juventusu i Milanu spotkali się nie tylko na zakończenie sezonu 2002/03, ale również na inaugurację kolejnego. Nieco ponad dwa miesiące po finale LM w meczu o Superpuchar Włoch doszło również do dogrywki i rzutów karnych. Tym razem piłkarze Lippiego byli bezbłędni – może dlatego, że w bramce nie stał Dida tylko Christian Abbiati.
20 lat po opisanym finale w Manchesterze jedna z najsłynniejszych włoskich rywalizacji doczeka się kolejnego rozdziału. 28 maja 2023 roku drużyny wyjdą na boisko dokładnie o tej samej porze. Tym razem serii rzutów karnych na pewno nie będzie, ale mecz 37. kolejki Serie A również ma duże znaczenie.
Na ostatniej prostej ligowego sezonu Juventus stracił 10 punktów decyzją federacji i w tabeli nagle znalazł się za plecami mediolańczyków. Aby brać udział w europejskich pucharach nie może sobie pozwolić na porażkę. Milan skorzystał na nieszczęściu rywala, jednak nadal nie jest pewny gry w kolejnym sezonie LM. Jedno zwycięstwo może załatwić sprawę...
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.