Trwa transferowa ofensywa klubów z Arabii Saudyjskiej. Do Saudi League trafili już Cristiano Ronaldo, Karim Benzema, Neymar, a w kolejce stoją kolejne gwiazdy europejskiego futbolu. Skąd tamtejsze kluby mają na to środki? Czym jest Saudi Vision 2030? Kto był pomysłodawcą tego projektu? O tym wszystkim porozmawialiśmy z Nayefem Al-Rouqi, dziennikarzem sportowym gazety "Al-Rijad".
25 kwietnia 2016 roku Mohammed bin Salman, książę i następca tronu Arabii Saudyjskiej przedstawił światu projekt Saudi Vision 2030. Celem jest efektywna dywersyfikacja ekonomiczna, rozwój kulturowy, rozwój społeczny oraz uniezależnienie się od sprzedaży ropy. – Jest takie powiedzenie tego inspirującego człowieka, księcia Bin Salmana, "naszym celem jest niebo". Dążenie do tego celu się nie zatrzyma, – jeśli Bóg pozwoli – dopóki wszyscy nie zobaczą ligi arabskiej wśród pięciu najlepszych lig na świecie – powiedział nam Al-Rouqi.
– Sprowadzanie piłkarzy zza granicy będzie nielimitowane. Piłkarze zza granicy będą traktowani tak samo jak piłkarze z Arabii Saudyjskiej. Jest wiele międzynarodowych nazwisk, które pojawiły się w naszym domu, ale jest także wielu piłkarzy, którzy przyjdą tutaj w najbliższych dniach – dodał nasz rozmówca. – Chcemy zwiększyć rolę naszego państwa i mamy wszystko, żeby to zrobić – stwierdził dziennikarz gazety "Al-Rijad".
Kalidou Koulibaly, Cristiano Ronaldo, N'Golo Kante, Talisca, Roberto Firmino, Riyad Mahrez, Marcelo Brozović, Karim Benzema, Neymar, Malcom, Seko Fofana, Allan Saint-Maximin, Ruben Neves, Sergej Milinković-Savić – to piłkarze o najwyższej wartości, którzy dotychczas zdecydowali się na kontynuacje kariery w Arabii Saudyjskiej. Prym wiodą cztery kluby: Al-Hilal, Al-Nasr, Al-Ittihad oraz Al-Ahly.
W każdym z tych klubów 75 procent akcji posiada Public Investment Fund, fundusz, który pokrywa większość programów rozwoju Arabii Saudyjskiej. – Al-Hilal, Al-Nassr, Al-Ittihad i Al-Ahly to kluby utytułowane, które cieszą się popularnością zarówno w kraju, jak i na całym kontynencie. To właśnie Public Investment Fund jest odpowiedzialny za przejęcie w 2021 roku angielskiego Newcastle United. W pierwszym pełnym sezonie po objęciu sterów klubowi udało się awansować do Ligi Mistrzów, co miało miejsce po raz pierwszy od ponad 20 lat – wyjaśnił Al-Rouqi.
W tej części świata Arabia Saudyjska jest potęgą, ale ma zakusy, by zostać potęgą globalną. Piłka nożna ma być jedną z gałęzi, która sprawi, że Zachód będzie postrzegał Arabię jako przyjazny, atrakcyjny kraj, pozbawiony rygorystycznych muzułmańskich praw ograniczających wolność obywateli, szczególnie kobiet.
Królewska rodzina zdała sobie sprawę, że droga do nawiązywania poprawnych relacji z gospodarczymi potentatami wiedzie przez osiągnięcie porozumienia z innymi państwami Bliskiego Wschodu, przejęcie znacznych części rynku przemysłu technologicznego, turystyki, a także sportu.
Od 2020 roku liczba federacji sportowych w Arabii Saudyjskiej wzrosła o 50 procent. Według danych "Financial Times" w 2015 roku udział w sporcie i poziom aktywności sportowej wśród dorosłej populacji wynosił 13 procent. Obecnie jest to aż 48 procent. Zdecydowana większość kraju to obywatele poniżej 30. roku życia. Progresywna struktura społeczeństwa sprawia, że przed Arabią stoją ogromne możliwości, ale i ogromne wyzwania.
Warto odnotować, że futbolowa ofensywa Saudyjczyków rozpoczęła się tuż po mistrzostwach świata w Katarze. Była to swoista odpowiedź na mundial zorganizowany w sąsiednim kraju. Arabia wiedziała, że musi podjąć konkretne działania, bo Katar to nie tylko mistrzostwa świata.
To także katarski biznesmen Nasser Al-Khelaifi, prezes Paris Saint-Germain, który jest także przewodniczącym Europejskiego Stowarzyszenia Klubów. To także mistrzostwa świata w piłce ręcznej w 2015 roku oraz lekkoatletyczne mistrzostwa świata cztery lata później. Według "Guardiana" Katarczycy mają także zakusy na organizację letnich igrzysk olimpijskich w 2036 roku.
Rozwój sportu w Arabii Saudyjskiej to nie tylko piłka nożna. "Arabia Saudyjska przejęła golfa, wielkie bokserskie walki, a teraz chcą zrobić to z futbolem. Trzeba zatrzymać ten sport washing!" – grzmiał na Twitterze Jamie Carragher, legendarny obrońca Liverpoolu i... miał rację.
Nie tak dawno doszło przecież do fuzji LIV Golf z PGA Tour. Pierwsza, założona formalnie w 2021 roku to saudyjska organizacja, która chciała rzucić wyzwanie PGA Tour i zorganizować rozgrywki na wzór piłkarskiej Superligi, sprowadzając do siebie czołowych golfistów na świecie. Jest ona zresztą finansowana przez sławetny Public Investment Fund. Z jego środków zainwestowano w zespół Aston Martin, 10-letni kontrakt na Grand Prix Formuły 1 oraz organizację wyścigów Formuły E.
PGA Tour zareagowało bardzo ostro na powstanie konkurenta. Grożono graczom, że jeśli odejdą do LIV, zostaną wykluczeni w rywalizacji w turniejach organizowanych przez amerykański podmiot. Sprawą zajął się nawet Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych, aby ustalić, czy PGA nie zaangażowało się w działania antykonkurencyjne względem LIV.
Z amerykańską organizacją golfową sądzili się także sami zawodnicy. Po czasie władze PGA Tour zaakceptowały nową rzeczywistość, w której nie mają monopolu na rozgrywki golfa, jak było to przez ostatnie dekady. Nie udało im się zniszczyć LIV Golf, dlatego... zaprzyjaźnili się. W czerwcu 2023 roku ogłoszono, że PGA Tour wraz z PGA European Tour połączą swoje prawa komercyjne. Oficjalnie celem było "ujednolicenie golfa w skali globalnej". Zawarta umowa zakończyła wszelkie poprzednie spory sądowe.
Czy podobna droga czeka największe ligi na świecie w innych dyscyplinach? Głos w tej sprawie zabrał Adam Silver, komisarz NBA, który stwierdził pod koniec czerwca, że fuzja PGA Tour z LIV Golf zaczyna szkodzić zawodnikom. – Słyszę komentarze na temat sport washingu. To jedna strona. Z drugiej strony ty o tym mówisz, ja o tym mówię. W podobny sposób uwagę zwrócił na siebie Katar poprzez mistrzostwa świata. Dzięki temu ludzie dowiadują się coraz więcej o tych krajach, kulturze – powiedział Silver.
NBA jest stosunkowo bezpieczna, ponieważ w ubiegłym roku jej władze zaakceptowały uchwałę, na mocy której publiczne fundusze mogą mieć udziały w klubach, ale tylko mniejszościowe. Fundusz publiczny może kupić maksymalnie 20 procent klubu. Silver dodał, że dotychczas żaden podmiot z Arabii Saudyjskiej nie próbował inwestować w drużynę z NBA.
– Pozwalamy funduszom inwestować w zespoły, ale nie pozwalamy im kontrolować klubów i nie mieć na nic wpływu – dodał. Jednocześnie NBA zastrzegła sobie prawo do odmowy zakupu udziałów każdemu zainteresowanemu inwestorowi.
Wielu porównuje przypadek Arabii Saudyjskiej do Chin, które swego czasu również zamarzyły o potężnej lidze piłkarskiej podziwianej na całym świecie. To jednak dwie odmienne historie.
Chiński projekt opierał się głównie na prywatnych przedsiębiorstwach. Firmom po czasie zabrakło jednak funduszy, a Pekin wycofał swoje poparcie polityczne. W lidze zrobił się ogromny chaos, co doprowadziło do ostatecznego upadku. W Arabii piecze nad wszystkim trzyma publiczny fundusz. I nic wskazuje na to, by kiedykolwiek środków na rozwój miało zabraknąć.
– Jesteśmy całkowicie innym przypadkiem niż Chiny. Mamy historię i wydolny system. Do tego piłka nożna to najpopularniejszy sport w Arabii Saudyjskiej. Ludzie to kochają, a nasze kluby od lat były na czele w Azjatyckiej Lidze Mistrzów – powiedział nam Al-Rouqi.
– Mój przyjacielu, wartość rynkowa ligi arabskiej przewyższa chińską wielokrotnie. Wsparcie dla naszego sportu wynika z wizji inspirującego człowieka, który objął kraj swoimi ideami we wszystkich dziedzinach, a sport jest ich częścią – dodał.
Ronaldo, Benzema i Neymar już się spłacają
Cristiano Ronaldo. Karim Benzema i Neymar to najprawdopodobniej trzy największe gwiazdy, które podpisały kontrakt z arabskimi klubami. Zarobki każdego z nich generują setki milionów euro wydatków, ale nikt nie wspomina o przychodach. A te rosną z każdym dniem. Zainteresowanie ligą arabską znacznie się zwiększyło, co sprawia, że telewizje zaciekle walczą w przetargach o wykupienie praw do transmisji.
Dzięki sprowadzeniu piłkarzy o globalnych zasięgach realizuje się też niezwykle cenna dla Arabii misja zmycia z siebie starego wizerunku. Gwiazdy relacjonują swoje życie na Bliskim Wschodzie poprzez media społecznościowe, czym uwiarygadniają atrakcyjny wizerunek kreowany przez władze Arabii Saudyjskiej.
– Odkąd przyszedł Cristiano Ronaldo, liga arabska jest transmitowana na całym świecie. Takie transfery potwierdzają, że w najbliższym czasie będziemy mogli sprowadzać wiele gwiazd piłkarskich z całego świata i mogę cię zapewnić, mój przyjacielu, że liga arabska zgodnie z nakreślonymi planami będzie skupiała się na młodych talentach z całego świata, a nie tylko na zawodnikach powyżej 30 lat – zdradził nam saudyjski dziennikarz z Rijadu.