| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Widzew podejmie Śląsk w piątkowym meczu 6. kolejki PKO Ekstraklasy. Wrocławianie do poprzedniej serii gier byli na ostatnim miejscu, ale dzięki wygranej z Lechem Poznań wydostali się ze strefy spadkowej. – W klubie nadal brakuje strategii, długofalowego planowania. Do zmian dochodzi w trakcie sezonu, w sytuacji, kiedy zagrożony jest ligowy byt zespołu – stwierdził w rozmowie z TVPSPORT.PL Marcin Robak, były napastnik obu klubów, które zmierzą się na stadionie w Łodzi.
CZYTAJ TEŻ: TRENER ŚLĄSKA PRZED WIDZEWEM. "TO BĘDZIE MECZ W ANGIELSKIM STYLU"
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Wygrana z Lechem okaże się przełomowa dla wrocławian?
Marcin Robak: – Morale na pewno wzrosły. Śląsk znowu źle zaczął, był na ostatnim miejscu w tabeli. Niespodziewanie wygrał z silnym rywalem. Bez wątpienia, pewność siebie w szatni jest po takim występie większa.
– Niedawno mówił pan, że osoby zarządzające Śląskiem powinny ponieść odpowiedzialność. Doszło do zmian na stanowiskach dyrektora sportowego i prezesa. To może sprawić, że klub wyjdzie z marazmu? W dwóch poprzednich sezonach walczył tylko o utrzymanie.
– Te ruchy były potrzebne, bo każdy widział, że Śląsk stoi w miejscu. Niepokojące jest to, że we Wrocławiu podejmują ruchy dopiero wtedy, gdy zaczyna dziać się coś złego. W ostatnich dwóch sezonach udało się uratować Ekstraklasę, ale taka strategia na dłuższą metę nie da niczego dobrego. Brakuje strategii, długofalowego planowania, do zmian dochodzi w trakcie sezonu, w sytuacji, kiedy zagrożony jest ligowy byt zespołu. Dzisiaj trudno stwierdzić, czy coś może poprawić się w najbliższej przyszłości. Doszło do zmian na stanowiskach prezesa i dyrektora sportowego, ale struktura właścicielska wygląda tak samo.
– Wracając do zespołu. Czy to będzie sezon, w którym Śląsk wreszcie nie będzie musiał drżeć o utrzymanie do końca?
– Dzisiaj trudno to ocenić. Jak już wspomniałem, początek był słaby. Jeśli jednak piłkarze Śląska potrafią pokonać Lecha, to widać, że drzemie w nich spory potencjał. Gdyby takich występów było więcej, na pewno mogliby mierzyć w wyższe pozycje niż dolna część tabeli.
– Z klubu odszedł John Yeboah, lider drużyny z ubiegłego sezonu. Uda się go zastąpić?
– Tak już jest w piłce. Kiedy ktoś wyróżnia się w słabszym zespole, później zazwyczaj przenosi się gdzieś wyżej. Ostatnio z roli lidera wywiązuje się Erik Exposito, ale nie można oczekiwać wzięcia odpowiedzialności tylko za niego. To napastnik i inni ofensywni zawodnicy muszą zrobić wszystko, by zapewnić mu jak najwięcej sytuacji.
– W końcówce sezonu do zespołu wrócił Jacek Magiera i wywalczył utrzymanie. To będzie sezon, w którym Śląsk wreszcie nie zmieni trenera?
– Jacek Magiera stanął przed bardzo trudnym wyzwaniem i sprostał mu. Skoro podjął się takiego zadania, to znaczy, że widział w tym zespole potencjał. Trudno mi jednak stwierdzić, czy na pewno przepracuje cały sezon i czy w klubie znów nie dojdzie do jakichś zawirowań.
– Jak ocenia pan obecną kadrę Śląska?
– Obcokrajowców wciąż jest zbyt wielu. Nie mam nic do zawodników z zagranicy, jeśli rzeczywiście są lepsi od naszych piłkarzy. Jeżeli jednak przychodzą do Ekstraklasy i nie wyróżniają się, to nie ma to sensu. Wiadomo, jak później odbierają to kibice. Oczywiście nie dzieje się tak zawsze, ale to zazwyczaj Polacy identyfikują się z klubami z naszego kraju. Im więcej jest w kadrze rodzimych zawodników, tym lepiej.
– W piątek Śląsk zagra na wyjeździe z innym pana byłym klubem – Widzewem. Kto będzie faworytem?
– Oba zespoły odniosły ostatnio cenne zwycięstwa – Widzew w przedostatniej kolejce pokonał ŁKS, a Śląsk w minioną niedzielę wygrał z Lechem. Potencjał mają zbliżony do siebie, ale Widzew ma tę przewagę, że zagra u siebie. Atutem Widzewa będzie dwunasty zawodnik w postaci kibiców.
– Widzew zaliczył świetne wejście do Ekstraklasy i rozegrał bardzo dobrą rundę jesienną. Później było już jednak gorzej. Dlaczego łodzianie zanotowali taki regres formy?
– Rzeczywiście, Widzew od dłuższego czasu punktuje "w kratkę". Mam wrażenie, że dzisiaj w klubie nikt nie wie do końca, w którą stronę pójdzie ten sezon. W momencie, gdy Widzew był wysoko w tabeli, za dużo mówiono o tym, że wciąż gra o utrzymanie. To na pewno nie pomogło w tym, by drużyna walczyła o wyższe miejsca. Kiedy zespół znajdował się w czołówce ligi, ciągle padały deklaracje, że celem i tak jest utrzymanie. To było minimalistyczne podejście, które moim zdaniem zaszkodziło zespołowi. Nie było ciśnienia na to, by zrobić postęp. Nikt nie patrzył w górę.
– Niedawno pojawiały się spekulacje dotyczące przyszłości Janusza Niedźwiedzia. Trener Widzewa dalej powinien martwić się o posadę?
– Wygrana w derbach Łodzi i remis z Górnikiem może trochę uspokoiły sytuację, ale te wątpliwości wciąż są. Jedno czy drugie potknięcie sprawi, że dyskusja znów się zacznie. To dopiero drugi sezon Widzewa w Ekstraklasie, ale chyba każdy wie, jakie są oczekiwania kibiców. Żaden z nich nie bierze pod uwagę tego, że drużyna miałaby bić się o utrzymanie.
– W piątek zmierzy się dwóch hiszpańskich napastników. Którego ceni pan bardziej: Jordiego Sancheza czy Erika Esposito?
– Według mnie lepszy jest napastnik Śląska, bo ma większą skuteczność od Sancheza. Snajper Widzewa miał niezłe wejście do ligi, ale później przestał zdobywać bramki. Dużo mówiono o jego problemach zdrowotnych, ale czy to miało wpływ na jego formę i dyspozycję strzelecką? Na to pytanie muszą odpowiedzieć sobie w klubie.
– Zobaczymy na boisku dwie drużyny, które będą walczyć o utrzymanie?
– Ostatnio pojawiły się pozytywne sygnały. Niestety i tak wydaje mi się, że jeśli Widzew i Śląsk znajdą się w środku tabeli, to będzie można mówić o dobrym wyniku, ponieważ osiągną lepszy wynik niż w poprzednim sezonie.
– Kto wygra w piątek?
– Zawsze jest mi niezręcznie odpowiadać na to pytanie, kiedy grają ze sobą kluby, z którymi byłem związany. Mam nadzieję, że obejrzymy dobre widowisko i niech wygra lepszy.
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
18:15
Pogoń Szczecin
16:00
Bruk-Bet Termalica