Natalia Maliszewska została tymczasowo zawieszona przez Polską Agencję Antydopingową. I to, pomimo że wynik jej testu był negatywny. Dlaczego tak się stało i co grozi reprezentantce Polski? Na nasze pytania odpowiedział dyrektor POLADA Michał Rynkowski.
ZWIĄZEK REAGUJE NA ZAWIESZENIE MALISZEWSKIEJ. OBSZERNE WYJAŚNIENIA
DAWID BRILOWSKI, TVPSPORT.PL: – Poranne oświadczenie mówi o "przedstawicielce łyżwiarstwa szybkiego na torze krótkim". Dlaczego POLADA nie wskazuje konkretnej osoby, skoro już takie określenie zawęża krąg podejrzanych do zaledwie kilku osób?
MICHAŁ RYNKOWSKI, POLADA: – W mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się informacje na ten temat. Dostawaliśmy pytania. Ale na początku były dość ogólne. Nie mogliśmy zatem nie zareagować. Chcieliśmy uciąć spekulacje, ale jednocześnie nie informować z imienia i nazwiska. Mamy taką praktykę. Jeśli pytania są kierowane pod konkretnym adresem albo w przestrzeni publicznej zaczynają pojawiać się konkretne dane, wtedy nie uciekamy od jasnego postawienia sprawy.
– Więc gwoli ścisłości: chodzi o Natalię Maliszewską?
– Tak.
– W oświadczeniu czytamy, że zawodniczka nie stawiła się na kontrolę w wyznaczonym czasie. Natomiast później ta kontrola się odbyła. I, jak rozumiem, przyniosła wynik negatywny, skoro nie mówimy teraz o stosowaniu dopingu?
– Tak, kontrola dała wynik negatywny. Natomiast doszło do naruszenia przepisu, polegającego na braku obecności zawodniczki w wyznaczonym miejscu i w wyznaczonym okienku czasowym. Chciałbym zaznaczyć, że ten przypadek był rozpatrywany przez Trybunał Arbitrażowy ds. sportu w Lozannie. I on wyraźnie uznał, że sam fakt, iż zawodniczka podlegała kontroli antydopingowej nie może spowodować łagodniejszego podejścia do sprawy. Przepisy jasno stanowią, że zawodnik musi być dostępny w czasie jednogodzinnego okienka testowania. Jeśli pojawi się za późno, nawet minutę czy dwie, jest to naruszenie.
– Dlaczego ten negatywny wynik nie ma znaczenia, skoro chodzi o minimalne spóźnienie? Co można zrobić w kilkanaście czy kilkadziesiąt minut?
– Zgodnie z założeniami zawodnik powinien być w wyznaczonym miejscu od początku do końca jednogodzinnego okienka testowania, a nie dojeżdżać skądkolwiek. Pamiętajmy, że to okienko nie jest w żaden sposób narzucone. Wyznacza je sam zawodnik i w każdej chwili może wprowadzić zmiany. A jeśli chodzi o sens tak rygorystycznego egzekwowania: w czasie tej godziny może dojść do cewnikowania, próby wyczyszczenia się, podpięcia pod kroplówkę. Dlatego właśnie Światowa Agencja Antydopingowa traktuje takie przypadki bardzo poważnie.
– Jak było w dwóch pozostałych przypadkach? Wtedy zawodniczka też była poddawana kontroli po czasie?
– Pozostałe dwa przypadki miały odmienny charakter. Dotyczyły błędnego podania danych pobytowych. I żaden z nich nie był później przez zawodniczkę podnoszony. W każdej tego typu sytuacji sportowiec jest informowany, że dochodzi do podejrzenia popełnienia błędu i ma prawo do złożenia wyjaśnień. Później my jako organizacja antydopingowa rozpatrujemy sprawę, a zawodnik ma jeszcze prawo do odwołania się do niezależnego eksperta.
– Kiedy doszło do sytuacji, o których mówimy?
– To sprawa dotycząca końcówki zeszłego roku. Chronologia była taka: po dwóch błędach w podawaniu danych doszło do sytuacji, w której zawodniczka spóźniła się na test. Zdaniem POLADA doszło do naruszenia przepisów. Zawodniczka odwołała się wtedy do niezależnego eksperta, który orzekł na jej korzyść. WADA skierowała jednak sprawę do Trybunału Arbitrażowego, a ten zawyrokował na niekorzyść zawodniczki. Jako POLADA podjęliśmy więc decyzję o tymczasowym zawieszeniu.
– Ale to nie były trzy przypadki z rzędu, prawda? W międzyczasie zawodniczka przechodziła kontrolę?
– Na pewno, chociażby przy okazji zawodów, w których brała udział. Niemniej nie ma to wpływu na obowiązek stawienia się w wyznaczonym miejscu i czasie.
– Na czym polega tymczasowe zawieszenie?
– Zawodniczka nie może uczestniczyć w żadnych zawodach, zgrupowaniach kadry czy treningach klubowych. Nie może korzystać z infrastruktury klubowej, ani nawet pełnić żadnych funkcji w podmiotach będących pod jurysdykcją polskiego związku sportowego, na przykład w roli trenera czy fizjoterapeuty.
– Od kiedy obowiązuje zawieszenie?
– Od 11 września.
– A kiedy możemy spodziewać się wyroku i kto go właściwie wyda?
– Decyzję będzie podejmował niezależny panel dyscyplinarny, który będzie rozpatrywał tę sprawę od początku. Z doświadczenia, patrząc na charakter sprawy, mogę powiedzieć, że postępowanie uda się zapewne przeprowadzić w ciągu trzech miesięcy.
– Czy zawodniczka ma prawo się odwołać?
– Jeśli chodzi o tymczasowe zawieszenie, ma prawo do przeprowadzenia sprawy w tzw. trybie przyspieszonym. Jeżeli taki wniosek zostanie sformowany, panel dyscyplinarny wyznaczy termin rozprawy. Natomiast w sytuacji, gdy zapadnie już rozstrzygnięcie w głównym postępowaniu i ewentualnie zostaną nałożone sankcje, zawodniczce będzie przysługiwała możliwość odwołania się do CAS w Lozannie.
– Czy takie przypadki, w których dochodzi do zaniechania, a nie pozytywnego wyniku testu, są karane łagodniej?
– Przepisy antydopingowe stanowią jasno, że w przypadkach, gdy mamy do czynienia z naruszeniem przepisów trzykrotnie w ciągu 12 miesięcy, kara może wynosić od roku do dwóch lat dyskwalifikacji.