Reprezentacja Polski siatkarzy po emocjonującym tie-breaku pokonała w sobotę Belgię w pierwszym meczu turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich. W TVPSPORT.PL Nikola Grbić, szkoleniowiec zespołu, mówi o swojej perspektywie meczu i zdradza, czego oczekuje po Bułgarach, czyli kolejnym rywalu biało-czerwonych. Transmisja ich niedzielnego meczu w Telewizji Polskiej.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Pamiętam jeden kluczowy moment meczu z Belgią. Mam na myśli czwarty set i piłkę na ewentualne 21:19 lub 20:20. Towarzyszyła jej długa wymiana zakończona autem Bartłomieja Bołądzia. To dla pana również akcja, którą najbardziej zapamięta z tego meczu?
Nikola Grbić: – To była kluczowa akcja dla tego seta – na sto procent. Powtarzam jednak chłopakom raz za razem, że mimo wszystko musimy postarać się zachować cierpliwość. Wiem, że takie momenty są frustrujące, bowiem do tamtej chwili robiliśmy wszystko dobrze – blokowaliśmy, wysoko atakowaliśmy, broniliśmy – ale rywale również byli dobrzy w obronie i dostarczaniu piłki na drugą stronę. W tamtej chwili zdecydowaliśmy się na rozwiązanie, które było zbyt ryzykowne. Zapadła decyzja o wąskim ataku po przekątnej, a nie poszukiwanie mądrzejszego wyjścia. Mam świadomość, że takie piłki mogą niekiedy zmienić losy meczu.
– Oczekiwałem trudnego meczu – choć może nie tego, że Belgowie zagrają aż tak dobrze. To spotkanie stanowiło dla nas wyzwanie. Dopiero co wróciliśmy z długich mistrzostw Europy. Emocjonalnie nie jesteśmy na najlepszym poziomie. Chłopaki są jednak świetni, w ważnych momentach dobrze serwują i atakują. Mecz zakończyliśmy zwycięstwem, zamykamy ten rozdział i idziemy dalej.
– Jak wysokie było pana tętno w końcówce piątego seta?
– Sprawdźmy (Nikola Grbić z uśmiechem zerka na zegarek z pulsometrem – wyj. red.). A na poważnie: znam chłopaków długo. Wiem, bo potwierdzali to już wcześniej, że zagrają na najlepszym poziomie, kiedy będzie on wymagany. Nawet jeśli dziś nie byliśmy widowiskowi w ofensywie, to kiedy przyszedł moment, w którym było to niezbędne, robiliśmy to, co należało robić. To znak wielkiej jakości naszej drużyny. Mam nadzieję, że awans zapewnimy sobie jednak w nieco spokojniejszych warunkach.
– Belgowie i wy przylecieliście do Chin tego samego dnia. To nie mogła być więc przyczyna kłopotów w dzisiejszym meczu. Czy był to fakt, że rywale zakończyli ME na 1/8 finału, mieli więcej czasu na odpoczynek, podczas gdy wy graliście do końca i chwili spokoju po zmaganiach praktycznie nie było? Trudno jest wrócić emocjonalnie po zdobyciu złota?
– Tak, definitywnie. Poza tym zawsze łatwiej jest się "odbić" po porażce. Może to dziwne, ale prawdziwe. Kiedy się przegrywa, jest się złym. Nieosiągnięcie zamierzonego celu wywołuje emocje, które towarzyszą w kolejnych meczach. Kiedy się wygrywa, zdobywa się to, co chciało się zdobyć. Można więc oczekiwać, że zespół nieświadomie będzie nieco bardziej "pusty" emocjonalnie.
– Zawsze posługuję się przykładem cytryny. Kiedy się ją wyciśnie maksymalnie, można próbować zrobić to znów, ale ona nie ma już nic w środku. Wiem, że siatkarze mają w sobie chęć, ale niekiedy nie jest im łatwo. Inni zawodnicy też chcą się zakwalifikować na igrzyska, więc zrobią wszystko, by to osiągnąć. Choć my nie jesteśmy na najlepszym poziomie pod względem emocjonalnym, byliśmy w stanie powrócić do meczu z Belgami i wygrać trudne spotkanie.
– W starciu raz słabiej w ataku grał Aleksander Śliwka, raz gorzej Tomasz Fornal. Mimo to każdy set rozpoczynał pan tym samym składem. Jaka stała za tym idea?
– Wchodzenie z ławki, szczególnie kiedy gra toczy się własnym życiem, nie zawsze jest łatwe. Można to jednak zrobić dobrze, na co dowodem był Kamil Semeniuk. Za każdym razem, kiedy pojawiał się na parkiecie, spisywał się świetnie. Będzie to jednak długi turniej, dlatego niezwykle ważnym jest, by cały zespół był gotowy na grę. Dodatkowo, nawet jeśli siatkarze wpadną w kłopoty, chciałbym, by z nich wyszli w czasie trwającego seta lub meczu.
– Olek Śliwka miał problemy w ataku, ale przyjmował dobrze. Na koniec zablokował najważniejszą piłkę. Tomek Fornal dobrze serwował i przyjmował. Musimy pamiętać, że zawodnicy nie wykonują tylko jednej rzeczy, lecz wiele. Nie jest więc tak, że ktoś źle atakuje to od razu zostanie ściągnięty z boiska. Może dawać nam przecież balans w przyjęciu, blokowaniu, zagrywce. Łukasz Kaczmarek grał w sobotę świetnie, środkowi również, więc niezwykle istotnym było dla nas dobre przyjmowanie piłki, by utrzymywać wysoki poziom ataku. Pamiętajmy też, że to długi turniej, każdy dostanie szansę na grę.
– A czego oczekuje pan po Bułgarach, z którymi zagracie w niedzielę?
– Musimy być gotowi na to, że zagrają swoją najlepszą siatkówkę. To samo mówiłem do chłopaków w kontekście Belgii. Zespół powinien mieć nastawienie, że rywal zagra przeciwko niemu najlepiej jak potrafi. Jednocześnie my musimy grać jak najlepiej, więc powinniśmy być bardziej skoncentrowani na nas. Nie możemy oczekiwać, że rywal nam coś da.
– Dla Bułgarii ten turniej to ostatnia szansa na wygranie biletu na igrzyska. Jeśli nie zakwalifikuje się teraz, niemożliwym będzie dla niej zrobienie tego w kolejnym roku. Oczekuję więc, że na parkiecie pojawią się najlepsze wydania Sokołowa, Nikołowa i reszty. To, że wcześniej nie byli w formie czy nie grali najlepiej nie ma znaczenia. Niedzielny mecz to jeden z kroków, który musimy wykonać. Musimy skupić wszystkie nasze siły na kolejnym wyzwaniu.
Kiedy mecz: niedziela, 1 października, godzina 10:00
Gdzie i o której transmisja: studio od 9:25 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV oraz HbbTV, od 9:35 w TVP 1
Kto skomentuje: Jacek Laskowski, Radosław Panas
Prowadzący studio: Piotr Jagiełło
Reporterzy: Sara Kalisz, Filip Czyszanowski
Goście/eksperci: Zbigniew Bartman
Następne
TRWA 0 - 0
Kanada
3 - 0
Turcja
3 - 1
Dominikana
0 - 3
Włochy
1 - 3
Belgia
0 - 3
Brazylia
0 - 3
Polska
0 - 3
Francja
2 - 3
USA
2 - 3
Chiny
0:00
USA
3:00
Brazylia
6:30
USA
10:20
Japonia
11:00
Francja
11:00
Holandia
14:30
Kuba
14:30
Włochy
18:00
Polska
18:30
Słowenia