| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
Marcin Lijewski od ponad siedmiu miesięcy jest selekcjonerem reprezentacji Polski. Przed nim największe wyzwanie – EHF Euro 2024 w Niemczech. W rozmowie z TVP Sport wyjaśnił, dlaczego Arkadiusz Moryto będzie grał na nowej pozycji, czego oczekuje od Kamila Syprzaka i czego najbardziej mu brakuje w nowej pracy.
Damian Pechman, TVP Sport: – Kogo możesz pochwalić po meczach z Węgrami?
Marcin Lijewski, selekcjoner reprezentacji Polski: – Wolałbym nie wymieniać konkretnych nazwisk. Nie chcę, aby ktoś się poczuł publicznie wyróżniony albo skrytykowany. Na pewno kilku zawodników pokazało się z bardzo dobrej strony i to zawodników, na których niewielu stawiało w kontekście reprezentacji. Cieszy mnie, że są świadomi szansy, którą dostali i nie boją się rywalizacji.
– Może chociaż ocenisz poszczególne formacje?
– Ok, zacznę od pierwszego meczu. Mieliśmy w nim duże wsparcie bramkarzy, momentami prezentowaliśmy też niezłą obronę. Co do ataku... Jeśli graliśmy to, co zaplanowaliśmy i ćwiczyliśmy na zgrupowaniu, to z każdej akcji rzucaliśmy bramkę. Gdy tylko brakowało cierpliwości albo chłopaki mieli własny pomysł na mecz, to wszystko nam się sypało. Szkoda, bo była szansa na zwycięstwo.
– W drugim meczu było zdecydowanie mniej pozytywów.
– Nie funkcjonowała ani obrona, ani atak. Na początku nie wykorzystaliśmy kilku stuprocentowych sytuacji. Później nie potrafiliśmy już wrócić do gry.
– Na zgrupowaniu w Szczyrku miałeś tylko kilka treningów. Za mało czasu, aby wszystko sprawdzić.
– Dlatego skupiliśmy się na wybranych elementach. Między innymi zmieniliśmy system gry. Chciałbym, żeby zespół grał więcej piłką, a nie z piłką; żeby nasza gra była szybsza; żebyśmy wykorzystywali wszystkie przestrzenie na boisku (czyli grali dużo szerzej niż do tej pory).
Do tego zależało mi, aby uaktywnić obrotowych – żeby byli bardziej mobilni. To nie do końca funkcjonowało. Nie zapominajmy jednak, że brakowało Kamila Syprzaka, który jest idealnym typem zawodnika do takiej gry. Mam nadzieję, że w grudniu będzie już dostępny i będziemy mogli wtedy bardziej wykorzystać nasze koło.
– Jaki masz pomysł na Kamila? Jest szansa, że będzie grał w reprezentacji tak, jak w PSG, gdzie ma fantastyczne statystyki?
– Nawet rozmawiałem z nim dziesięć minut temu. Myślę, że udało nam się już złapać dobrą chemię. Przypomnę, że Kamil pokazał się z pozytywnej strony w meczu z Włochami i między innymi dzięki niemu udało nam się tam wygrać.
– W kadrze będzie obecny tylko w ataku?
– Jest stworzony do gry z przodu, ale nie zgadzam się z opiniami, że nie potrafi bronić. Po prostu w Paryżu mogą sobie pozwolić, żeby go zmieniać. W reprezentacji to nie przejdzie. Musielibyśmy zmieniać aż trzech zawodników – środkowego, prawą połówkę rozegrania (przy założeniu, że byłby to Arek Moryto) oraz właśnie Kamila. Dlatego w mojej reprezentacji "Sypa" będzie grał i w ataku, i w obronie.
– W waszej ostatniej rozmowie przypomniałeś mu, że bardzo na niego liczysz?
– Akurat tego nie musiałem robić. Kamil ma świadomość, że jest nam potrzebny. Jemu też zależy na tym, żeby być w kadrze. Jest bardzo mocną kartą w mojej talii.
– Wcześniej czuł się niedoceniany?
– Może bardziej niewykorzystany. Chciał na boisku dać z siebie więcej, ale nie bardzo miał taką możliwość. I tutaj postawię kropkę. Nie chcę się wypowiadać w jego imieniu.
– A potrafisz powiedzieć, którzy rozgrywający mają największe szanse, aby zagrać w ME 2024?
– Potrafię, ale nie chcę pozbawiać zespołu elementu rywalizacji. Mam wyselekcjonowaną grupę i z niej będę korzystał wybierając kadrę na mistrzostwa Europy.
– To zapytam inaczej: czy Michał Olejniczak nie będzie już grał na środku?
– "Olej" może grać w drugiej linii wszędzie. Uważam jednak, że na połówce będziemy mieli z niego więcej pożytku.
– Na środku zostają więc Paweł Paterek, Piotr Jędraszczyk...
– ...i Arek Ossowski. Gdy przyjdzie mi wybierać "18" na turniej w Niemczech, to będę miał duży ból głowy.
– Ariel Pietrasik to lewy czy prawy rozgrywający? W Szwajcarii częściej pojawia się z prawej strony.
– I czuje się tam komfortowo. Świetnie rozciąga grę i ustawia się bez piłki, rzuca z bardzo wysokiego pułapu. Oczywiście, dla trenera lepiej, gdyby miał na tej pozycji zawodnika leworęcznego, ale w naszej sytuacji musimy szukać innych rozwiązań. Jestem więc pozytywnie nastawiony do Ariela.
– Masz jeszcze innego kandydata do gry na tej pozycji – Arkadiusza Morytę.
– To akurat świeży pomysł. Jestem zadowolony z tego, jak zagrał w pierwszym meczu z Węgrami. W drugim, ze względu na uraz, już nie miał okazji. Na pewno w kolejnych meczach sprawdzę go na rozegraniu.
– Ale w ten sposób stracisz światowej klasy skrzydłowego!
– Nie, bo na skrzydle będzie grał Michał Daszek. To też klasa światowa. Uważam, że powrót na tę pozycję dobrze mu zrobi, ostatnio trochę się męczył grając na rozegraniu. W sytuacjach awaryjnych "Dachu" będzie mógł się pojawić w drugiej linii, ale zdecydowanie bardziej widzę go na skrzydle.
– Zupełnie inaczej niż trener Xavier Sabate w Płocku.
– Proszę mnie tylko źle nie zrozumieć – Michał potrafi grać jako rozgrywający i wielokrotnie to pokazał. Jednak uważam, że został rozszyfrowany i trzeba mu znaleźć na boisku inne miejsce. Musimy jakoś zaskoczyć rywali.
– Jeszcze niedawno mogliśmy liczyć na Szymona Działakiewicza. Niestety, po transferze do Pick Szeged rzadko pojawia się na boisku.
– Nie skreślam Szymona, ale musi zacząć grać. Jeśli będzie grał w klubie i nabierze pewności siebie, to na pewno otrzyma powołanie. Leworęczni są na wagę złota.
– Bramkarze w formie też. Kto decyduje o ich powołaniach?
– Marcin Wichary, ale muszę zaakceptować jego wybory. Dużo rozmawiamy, słucham jego argumentów "za" i "przeciw". Jednak to Marcin na co dzień pracuje z tymi chłopakami i najlepiej wie, w jakiej są formie. Mam do niego pełne zaufanie.
– Nie martwi cię sytuacja naszych bramkarzy w klubach?
– Martwi, zwłaszcza Adama Morawskiego. "Loczek" trafił do dobrego klubu, ale nie ma szczęścia. Jego rywal – Nebojsa Simić – przeżywa renesans formy. Praktycznie co mecz jest bohaterem. Z kolei Mateusz Kornecki grał w Bundeslidze więcej, ale ostatnio doznał kontuzji.
– Bierzecie pod uwagę powołanie Krystiana Witkowskiego? Zbiera dużo pochwał w Hiszpanii.
– Chcieliśmy go sprawdzić już teraz, w kadrze B. Niestety, to był termin nieoficjalny i jego klub nie wyraziłby zgody. W jego miejsce powołanie otrzymali Miłosz Wałach i Marcel Jastrzębski. Wiem, że Marcel ma ostatnio słabszy okres, ale wierzę, że szybko się odbuduje.
– Wróćmy na moment do trenera Sabate. Miałeś już okazję z nim porozmawiać? Z poprzednim selekcjonerem nie miał podobno zbyt wielu okazji...
– Rozmawialiśmy, nawet kilka razy. Poruszaliśmy różne tematy.
– Jakie?
– Proszę wybaczyć, ale zachowam to dla siebie
– Nie powtórzy się już sytuacja z listopada ubiegłego roku, gdy trener Wisły zablokował udział w zgrupowaniu swoich zawodników? Jednym z argumentów było to, że nikt z nim tego nie konsultował.
– Jeśli będę chciał powołać zawodników Wisły Płock w nieoficjalnym terminie, to na pewno zadzwonię do trenera Sabate. Mam nadzieję, że uda nam się dojść do kompromisu. Naprawdę nie ma dla mnie problemu, żeby wziąć telefon i zadzwonić do panów Sabate, Dujszebajewa czy innego trenera klubowego. Zależy mi, żeby mieć z nimi dobre relacje. Na razie mogę im wszystkim podziękować za dotychczasową współpracę.
– Nie nudzisz się jako selekcjoner? Masz wyjątkowo dużo wolnego. Do kolejnego zgrupowania pozostało półtora miesiąca.
– W rzeczywistości pracy mam bardzo dużo. Jestem w stałym kontakcie z zawodnikami. W weekend – wspólnie z asystentem Michałem Skórskim – oglądamy mnóstwo meczów, w telewizji i na żywo. Na koniec tygodnia omawiamy występy naszych kadrowiczów. Poza tym odwiedzamy Szkoły Mistrzostwa Sportowego.
– Jesteś – jak Patryk Rombel – także koordynatorem ds. szkolenia?
– Nie, nie. Zależy mi jednak na tym, żebyśmy mieli zdolną młodzież, żeby ilość przekładała się również na jakość. Regularnie odwiedzam więc SMS-y i obserwuję, w jaki sposób pracują. Przekazaliśmy im z Michałem Skórskim wytyczne i wyznaczyliśmy kierunek, w którym powinni zmierzać.
– Minęło siedem miesięcy, odkąd przejąłeś kadrę. Dostrzegasz jakieś minusy?
– Nie nazwałbym tego minusem, ale brakuje mi codziennej pracy w hali. Atmosfery, spotkań i rozmów z ludźmi, gwizdka. Wszystkiego, co miałem pracując w klubie.
– To może żałujesz, że zostałeś selekcjonerem?
– Nie! Nigdy w życiu! Jestem dumny, że otrzymałem taką szansę. Po prostu brakuje mi rutyny związanej treningami. Z utęsknieniem czekam na grudzień i kolejne zgrupowanie reprezentacji.
33 - 27
Polska
29 - 26
Izrael
29 - 29
Rumunia
36 - 36
Portugalia
36 - 23
Izrael
27 - 28
Polska
37 - 30
Rumunia
32 - 32
Izrael
13:00
Polska
16:00
Portugalia
16:00
Rumunia
16:00
Portugalia