| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Antoni Klimek rozkręca się w PKO BP Ekstraklasie. W meczu z Lechem Poznań strzelił swojego pierwszego gola w najwyższej lidze. Za sprawą dobrego występu został wybrany najlepszym piłkarzem ostatniej kolejki. Otrzymał także nominację do nagrody dla najlepszego młodzieżowca listopada. W rozmowie z TVPSPORT.PL zawodnik Widzewa wyznał, co jest przyczyną jego dobrej formy. Zdradził także swoje sposoby na rozwój (nie tylko fizyczny) oraz opowiedział o pracy z psychologiem sportowym.
Przemysław Chlebicki, dziennikarz TVPSPORT.PL: – Mecz z Lechem Poznań był twoim najbardziej udanym, od kiedy występujesz w Ekstraklasie. Strzeliłeś gola, miałeś udział przy akcji bramkowej, zostałeś najlepszym piłkarzem kolejki. Czy przygotowywałeś się jakoś wyjątkowo do tego spotkania?
Antoni Klimek, piłkarz Widzewa Łódź: – Z jednej strony – podszedłem do tego meczu, jak do każdego innego. Ale chyba pierwszy raz od dawna czułem się tak bardzo skoncentrowany. Skupiłem się przede wszystkim na tym, żeby dobrze zapamiętać wszystkie wskazówki trenera i przygotować się pod względem taktycznym. Pomogło mi to oczyścić głowę. Dzięki temu w spotkaniu z Lechem działałem nawykowo – nie zastanawiałem się, co robić z piłką. Wiedziałem, że muszę koncentrować się na wysokim pressingu i całą uwagę poświęcać rozwiązywaniu sytuacji, gdy mam piłkę przy nodze. Zresztą każdy z nas wiedział, czego powinien od siebie wymagać w tym meczu i czego powinniśmy oczekiwać na boisku.
– Wspomniałeś o dobrym przygotowaniu do meczu – co miało na nie największy wpływ?
– Prawdę mówiąc, nie była to kwestia kilku dni albo dwóch ostatnich tygodni. To zdecydowanie dłuższy proces, który trwa dłużej. Cieszę się, że zacząłem dostawać szanse. Owocem mojej pracy jest gol z Lechem, ale przede wszystkim – dobry występ. Byłem gotowy do tego spotkania, bo przez długi czas na to pracowałem. Trudno mi określić jedną rzecz, która mi pomogła, bo złożyło się na to więcej czynników.
– Czy ten proces jest wynikiem planu trenera Myśliwca na twój rozwój?
– Bardzo się cieszę, że trener darzy mnie zaufaniem. Dostałem od niego szansę i staram się to wykorzystywać. Bez minut spędzonych na boisku, prób pojedynków, ale także błędów, które są wpisane w proces rozwoju – nie da się stawać lepszym zawodnikiem. Cała drużyna także pomaga mi rozwijać skrzydła.
– Co w twoim sposobie gry zmienił trener Myśliwiec?
– Od początku jestem najczęściej ustawiany przez niego na pozycji lewoskrzydłowego, gdzie czuję się najbardziej komfortowo. Wcześniej grałem z prawej strony, czasem bliżej środka. Nie miałem możliwości, żeby się rozpędzić albo znaleźć się w sytuacji jeden na jednego. Wcześniej pracowałem dużo w defensywie, w Odrze nawet zdarzało się, że byłem bocznym obrońcą. Teraz mogę jednak się koncentrować bardziej na grze w ataku, rozgrywaniu piłki, szerszej grze z przodu, co mi bardzo odpowiada.
– Czy w ostatnich miesiącach zmieniło się twoje podejście do gry?
– Zyskałem pewność siebie, dzięki czemu podejmuję lepsze decyzje. Mecz z Lechem był na to dowodem i nadal będę pracować nad tym, żeby dawać drużynie jak najwięcej konkretów w postaci goli, asyst oraz asyst drugiego stopnia. Ale nie skupiam się tylko na liczbach – chcę, żeby moja praca na boisku miała wpływ na poczynania drużyny.
– Na jakie aspekty taktyczne najbardziej zwraca uwagę wasz trener?
– Ważne jest, aby znajdować na boisku przestrzeń i wtedy starać się atakować. Tak strzeliłem gola w Poznaniu – nie dostałem piłki do nogi, tylko sam ją zdobyłem, atakując wolną przestrzeń. Ten nawyk wymaga czasu, ale może dać dużą przewagę. W ten sposób chcemy robić różnicę na boisku. Pragnę pracować nad tym, aby moja gra przynosiła jak najwięcej efektów.
– Zadebiutowałeś w Ekstraklasie w dzień swoich 21. urodzin. Jak oceniasz – to wcześnie czy późno, patrząc na twoje dotychczasowe dokonania?
– Są zawodnicy, którzy debiutują na najwyższym poziomie w wieku piętnastu lat, ale też tacy, którzy dostają szansę dopiero tuż przed trzydziestką. Bliżej mi jednak do stwierdzenia, że lepiej zadebiutować wcześniej niż później. U mnie było to proces – wiedziałem, że jeśli będę ciężko pracować, koniec końców zagram w Ekstraklasie. Mam wysoko ustawioną poprzeczkę, ale nie myślę o tym, czy za parę lat zagram w Lidze Mistrzów albo, czy będę wciąż grać w Ekstraklasie. Na razie codziennie staram się uczyć nowych rzeczy, żeby każdego dnia stawać się o jeden-dwa procent lepszym zawodnikiem.
– Czy miałeś oferty z Ekstraklasy już wcześniej?
– Tak, rok wcześniej, po dobrej rundzie w Odrze Opole. Ale czułem, że nie jest to jeszcze dobry moment i jeszcze muszę wiele się nauczyć. I to była dobra decyzja. Choć poprzedni rok nie zawsze układał się w kolorowych barwach, bardzo dojrzałem. Wprowadziłem dużo zmian do swojego funkcjonowania.
– Pamiętasz, komu strzeliłeś pierwszego gola w 1. Lidze?
– Tak, Widzewowi. Na 1:0, w 88. minucie. Była też dość ładnej urody. Cieszę się, że teraz gram w Sercu Łodzi i mogę zrekompensować kibicom tamtego gola.
– Jakie najważniejsze lekcje wyciągnąłeś z okresu w Odrze?
– Mądre zdanie często powtarza trener Myśliwiec: nie przegrywamy, tylko się uczymy. I takiego podejścia nauczyłem się wcześniej. Inaczej podchodzę do różnych sytuacji życiowych. Nie ukrywam – miałem mniej pozytywny czas w Odrze. Wtedy trudno mi było wstawać każdego dnia, mając z tyłu głowy świadomość, że w weekend mogę dostać mało minut albo nie zagrać w ogóle. Nauczyłem się jednak, że nawet nie mając idealnego środowiska dookoła, trzeba wciąż o siebie walczyć. Pracować i wierzyć w proces. Pozytywnie podchodzić do treningów, ale też do życia i sytuacji wokół siebie. Nawet jeśli wszystko wokół stara się nas zniechęcić, da się to zrobić.
– Co miało wpływ na zmianę myślenia – czy ktoś sprawił, że zacząłeś patrzeć pozytywnie na otaczającą rzeczywistość?
– Mam to szczęście, że jest wokół mnie mnóstwo osób, które dobrze mi życzą i pomagają w trudnych chwilach. Dużo zawdzięczam swojej dziewczynie, która pomogła mi w poprawie mojego codziennego funkcjonowania. Dzięki niej wprowadziłem mnóstwo nawyków, które pomagają mi się rozwijać nie tylko fizycznie, ale także na innych płaszczyznach. Zacząłem czytać dużo książek, uczę się języka. Poza tym, od czasu gry w Odrze pracuję z psychologiem sportowym, panią Ewą Stelmach, która pomaga mi do dzisiaj walczyć z różnymi rozterkami i rozmyślaniami, które potem okazują się niepotrzebne, ale pochłaniają czas.
Mogę liczyć też na wsparcie rodziców, bliskich znajomych. Mojego przyjaciela, z którym mieszkałem w Opolu. I brata, który jest inżynierem. To właśnie on nauczył mnie, że błędy są wpisane w każdy proces. Gdy występuje jakiś błąd, powinniśmy wprowadzić poprawki i próbować znowu, jeśli wymaga tego sytuacja.
– Cofnijmy się teraz jeszcze bardziej – już jako młody piłkarz często zmieniałeś miejsce zamieszkania. Trenowałeś w Akademii Reissa w Poznaniu, w Śląsku Wrocław, w Wiśle Kraków – w różnych stronach Polski. Kilku piłkarzy powiedziało mi, że takie zmiany nie zawsze im pomagały, bo musieli od nowa się do wszystkiego przystosowywać. A jak było w twoim przypadku?
– Pierwszy raz przeprowadziłem się, gdy miałem dziesięć lat. A później od czternastego roku życia zmieniałem środowisko co rok albo dwa. Uważam jednak, że w każdym z tych miejsc czegoś się nauczyłem. I takie zmiany mogą bardzo pomóc w przyszłości – trzeba być na nie gotowym, bo nie wiadomo, kiedy będziemy musieli się z nimi zmierzyć. Trzeba umieć wyjść ze strefy komfortu. Nie bałem się zmieniać drużyn, iść na testy do innych klubów. A niektórzy koledzy bali się wyjechać daleko od domu – i potem tkwili w klubach, w których środowisko nie okazało się dla nich dobre. Dlatego jestem zdania, że zmiany nie muszą mieć na nas negatywnego wpływu, tylko mogą wiele nauczyć.
– Ostatnią przeprowadzkę miałeś w tym roku. Wyszedłeś ze strefy komfortu, zamieniając klub pierwszoligowy na ekstraklasowy. Czy pod względem sportowym czułeś przeskok?
– Uważam, że na poziomie 1. Ligi jest mnóstwo dobrych zawodników i dobrych drużyn. Ale częściej zdarzają się tam przypadkowe zagrania i przeciwnicy nie zawsze wykorzystują błędy. W Ekstraklasie piłkarze są bardziej wyrachowani – nie można sobie pozwolić na pomyłki. Również dyscyplina taktyczna jest na wyższym poziomie i jest zachowany ciąg jakościowych zagrań.
– Zajmujecie ósme miejsce w lidze – czy uważasz je za dobre? Z jednej strony jest to środek tabeli, ale z drugiej – nie tracicie wcale dużo do czołówki.
– Może zabrzmi to jak pusta i często powtarzana formułka, ale teraz najbardziej koncentrujemy się na najbliższych zadaniach, na przykład teraz – na meczu z Radomiakiem. Z perspektywy czasu takie podejście pomaga jednak w osiąganiu dobrych wyników. Stać nas na dużo jako drużynę oraz indywidualności i mamy naprawdę wysoki potencjał.
– Czyli koncentrujecie się na krótkoterminowych celach.
– Można tak powiedzieć.
– A zdarza ci się wychodzić myślami w przyszłość?
– Myślę, że każdy czasem marzy i zastanawia się, jak to będzie kiedyś.
– Niektórzy się do tego nie przyznają.
– To prawda. Sam należę jednak do tych, którzy w myślach starają się ułożyć przyszłość. Niekoniecznie zaplanować – bardziej pomyśleć, co może mnie czekać za kilka lat.
– Masz wymarzony klub albo sukces, który chciałbyś osiągnąć?
– Najważniejsze, żebym mógł w stu procentach wykorzystać swój potencjał. A gdzie to zrobię? Na razie trudno mi to określić. Celuję jednak wysoko. I jestem zdania, że tylko ode mnie zależy, jak dużo wyciągnę ze swoich możliwości.