Promotor bokserski Andrzej Wasilewski wytoczył ciężkie działa wobec słów Krzysztofa Głowackiego po wpadce dopingowej i dyskwalifikacji. Szef KnockOut Promotions w magazynie Ring TVP Sport ujawnił treść korespondencji z pięściarzem i przy okazji zaapelował do byłych i obecnych zawodników: – Panowie, rozmawiajmy na wprost, a nie przez media. Następnym razem pójdę do sądu!
Informacja o dopingu u Głowackiego ujrzała światło dzienne 2 stycznia, prawie rok po walce z Richardem Rikaporhe'em (Polak przegrał 21 stycznia 2023 roku w Manchesterze przez TKO w 4. rundzie – red.). W jego ciele po pojedynku wykryto boldenon, a były dwukrotny mistrz świata WBO wagi junior ciężkiej został zawieszony przez Brytyjską Agencję Antydopingową UKAD na 4 lata.
Następnego dnia Głowacki zgodził się na rozmowę z TVP Sport i przedstawił własną perspektywę. Ujawnił m.in., że sprawa dopingu wyszła na jaw kilkanaście dni po tym, jak otrzymał propozycję walki w Kanadzie z Ryanem Rozickim (20-1, 19 KO). Warto dodać, że był już wtedy wolnym zawodnikiem, bo po przegranym pojedynku w Wielkiej Brytanii rozstał się z grupą KnockOut Pormotions.
– Dostałem fajną propozycję walki z Ryanem Rozickim w Kanadzie na 10 czerwca. W marcu to dogadywaliśmy. To miała być walka bodaj o pas WBC International. Nagle dowiedziałem się, że był telefon do Mauricio Sulaimana (prezydent federacji WBC – red.), że nie jestem godzien, by walczyć o ten pas. Promotor z Kanady powiedział, że mimo to, chce tej walki, zrobimy pojedynek rankingowy na 10 rund, bez pasa w stawce. 29 marca dostałem kontrakt, 6 kwietnia wyszedł niby doping. Mi tu coś nie gra. Ktoś bardzo chciał, bym nie boksował...
"Pójdę do sądu!"
Te słowa zabolały jego byłego promotora Andrzeja Wasilewskiego, który potraktował to jako personalny atak:
– Mam już tego dosyć. Zrobię prostą rzecz... wyjmę telefon, jeśli kamera chce podjechać to pokażę korespondencję z Krzysiem Głowackim o walce, o której mówił. Bardzo proszę – powiedział promotor, po czym przekazał telefon prowadzącemu magazyn Ring TVP Sport Piotrowi Jagielle.
– Oczywiście nie zgodziłem się na walkę z Rozickim, bo czekam na kontrakt od KSW i zobaczę, co oni proponują – odczytał redaktor, cytując treść wiadomości.
To jednak nie koniec show promotora. Szef KnockOut Promotions, patrząc wprost w kamerę, wygłosił mocny apel do swoich zawodników:
– Panowie pięściarze, zanim będziecie takie nieprawdopodobne głupoty mówić, rzucając brzydkie kalumnie, to sprawdźcie własne telefony. To historia naszej korespondencji. Druga rzecz: ani ja, ani nikt nie wykonywał telefonu do pana Sulaimana, przecież Głowacki nie mógł być brany pod uwagę do walki o tytuł, bo był świeżo po nokaucie (...) jak z kimś pracuję biznesowo przez "naście" lat, to przynajmniej medialnie staram się nie robić z niego kogoś złego. Po prostu nie rozmawiam, jeśli mam coś złego do powiedzenia. Myślę, że nasi pięściarze też powinni przyjąć tę zasadę. Teraz patrząc w kamerę deklaruję: następnym razem, jak usłyszę takie insynuacje, to pójdę do sądu. Będę żądał pieniędzy. Nie dla siebie, a na jakiś szczytny cel. Po latach, panowie pięściarze, mam dosyć. Karmimy, niektórzy siedzieliście w zakładach karnych, a my płacimy wam pensje, utrzymujemy wasze rodziny. A wy później wychodzicie i nas obrażacie. To się panowie skończyło. I Artur (chodzi o Artura Szpilkę – red.), bo pewnie oglądasz ten program, i inni pięściarze. Jak macie pretensje, to rozmawiajmy na wprost, a nie przez media. Bo po prostu nie popuszczę już tego!