Adrian Meronk miał właśnie rozpoczynać swój pierwszy pełny sezon w cyklu PGA Tour. Polak z powodu choroby niespodziewanie wycofał się jednak z turnieju w San Diego. Chwilę później największe media zaczęły informować, że nasz najlepszy golfista przeniesie się do konkurencyjnego, wspieranego przez Saudyjczyków LIV Golf League.
Czytaj też: LIV Golf – schizma za saudyjskie pieniądze
Meronk w ubiegłym roku startował głównie w drugoligowym cyklu DP World Tour. Notował na tyle dobre wyniki, że ostatecznie na koniec roku uplasował się na czwartym miejscu w łącznej klasyfikacji, premiowanym stałą kartą do PGA Tour. To właśnie w tych rozgrywkach startują najlepsi golfiści świata, a przez lata dominatorem był w nich legendarny Tiger Woods. Turnieje rozgrywane są głównie w Stanach Zjednoczonych, a pula nagród w poszczególnych eventach sięga od 4 milionów dolarów w mniejszych imprezach do aż 25 milionów w The Players Championship.
Zawodnik notowany na 39. pozycji w rankingu OWGR sezon zaczął jednak od dwóch startów w DP World Tour w Dubaju, gdzie na co dzień mieszka. Świetnie spisał się w Hero Dubai Desert Classic, zajmując drugie miejsce i przegrywając jednym uderzeniem z byłym liderem światowego rankingu i czterokrotnym triumfatorem turniejów Wielkiego Szlema, Rory'm McIlroy'em. Trzecim tegorocznym występem Meronka miał być ten w Farmers Insurance Open, zaliczanym już do PGA Tour.
Ostatecznie wycofał się on jednak z rywalizacji z powodu przeziębienia, o którym poinformował za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych. Zaledwie kilka godzin później w sieci pojawiły się spekulacje, że Meronk w tym czasie dopina kontrakt z LIV Golf. Osoby z otoczenia Polaka potwierdziły jednak informacje o chorobie. Pierwsze objawy pojawiły się ponoć już podczas zawodów w Dubaju, a miały nasilić się po długiej i wyczerpującej podróży do San Diego.
Choroba nie wyklucza wcale angażu Meronka w LIV Golf League. O takim scenariuszu rozpisują się największe zagraniczne media, na czele z "The Times", które jako pierwsze podało tę informację. Zdaniem brytyjskiego dziennika Polak miałby wesprzeć drużynę Cleeks GC, której liderem jest Niemiec Martin Kaymer. "Sports Illustrated", powołując się natomiast na źródło z otoczenia Meronka podał, że umowa został już podpisana i ogłoszenie nastąpi w najbliższych dniach.
Czym jest LIV Golf?
LIV zostało założone w 2021 roku i wzbudza spore kontrowersje z uwagi na finansowanie przez Public Investment Fund – fundusz powiązany ze strukturami państwowymi Arabii Saudyjskiej. Szacuje się, że jego majątek wynosi ok. 320 miliardów funtów. O funduszu zrobiło się głośno w październiku 2021 roku, gdy ogłosił przejęcie Newcastle United. LIV Golf kusi więc zawodników ogromnymi pieniędzmi. Według doniesień za samo podpisanie umowy najlepsi golfiści otrzymują ogromne pieniądze. Jon Rahm, trzeci zawodnik światowego rankingu, który w grudniu przeniósł się do LIV, za samo dołączenie według doniesień wypłacono mu – uwaga – 300 milionów dolarów! Phil Mickelson otrzymał 200 milionów dolarów, a Dustin Jonhson 150. Do tego dochodzą jeszcze nagrody za wyniki. W puli nagród każdego z 12 turniejów (trzynastym eventem będą mistrzostwa LIV) jest aż 25 milionów dolarów.
Trudno powiedzieć, jak wysoki kontrakt mógłby otrzymać Meronk. Wśród doniesień specjalistów od golfa próżno szukać konkretnej kwoty. Być może Polak mógłby liczyć na podobny zarobek co Tyrrell Hatton, któremu według "The Telegraph" zaoferowano ponad 60 milionów dolarów. Anglik jest obecnie szesnasty w światowym rankingu.
Nie może zatem dziwić, że występy w LIV szybko stały się kuszące dla najlepszych golfistów. PGA Tour chcąc zatrzymać odpływ graczy poinformowała, że po podpisaniu umowy z Saudyjczykami nie będą mogli oni grać w turniejach pod jej egidą, a tym samym zdobywać w nich punktów do światowego rankingu. Kilka miesięcy temu pojawiły się jednak sensacyjne informacje, że obie strony próbują się dogadać i może nawet dojść do połączenia organizacji. Ostatecznie taki scenariusz nie został zrealizowany, choć zdaniem amerykańskich mediów "rozmowy wciąż trwają".
W związku z przeciągającymi się negocjacjami istniało nawet ryzyko, że w 2024 roku sezon LIV Golf League nie dojdzie do skutku. Właśnie z tego względu na kilka dni przed pierwszym turniejem (2-4 lutego w Meksyku), część drużyn nie jest nawet skompletowana. W tej, do której dołączyć ma Meronk, poza byłym liderem rankingu OWGR Kaymerem grać będzie Anglik Richard Bland oraz Fin Kalle Samooja.
Meronk w LIV Golf? Wcześniej nie był na "nie"
A jak sam Meronk zapatrywał się na LIV? O ten temat został zapytany w 2022 roku przez dziennikarza "Przeglądu Sportowego", Jakuba Wojczyńskiego. – Na pewno ten nowy cykl to większa popularyzacja golfa. Sam uważam, że jeśli ktoś ma propozycję i szansę grania, to jest to jego wybór i nie powinno być żadnych spraw sądowych, konsekwencji. To za bardzo poszło w tę stronę. To jest w końcu nasza praca i to nie jest grzech grać w innej lidze. Nie rozumiem tych banów. W USA banują zawodników do końca kariery, to jest dla mnie trochę za bardzo ekstremalne – mówił wtedy.
Jeśli Polak faktycznie zdecyduje się na grę w LIV, wciąż będzie mógł występować w turniejach Wielkiego Szlema oraz cyklu DP World Tour. Ta organizacja nie jest tak rygorystyczna jak PGA i zezwala na łączenie gry u siebie z występami u Saudyjczyków – zawodnikom grożą jedynie grzywny lub krótkie zawieszenia. Z tej furtki skorzystał m.in. Samooja, który już po podpisaniu kontaktu z LIV zagrał w dwóch turniejach DP World Tour.
Dołączenie Meronka do LIV byłoby sensacją, ale samo zainteresowanie włodarzy Polakiem należy uznać za duże wyróżnienie i potwierdzenie, że już teraz należy zaliczać go do graczy światowego topu. Dodatkowym plusem jest bardziej skondensowany kalendarz i krótsze turnieje, co pozwoliłoby Polakowi na więcej odpoczynku w czasie sezonu. Byłby to z kolei duży problem dla PGA, które w ten sposób straci perspektywicznego i dynamicznie rozwijającego się zawodnika, który mógłby przyciągnąć za sobą nową publikę.