Simon Ammann niedawno zaliczył 500. start w Pucharze Świata. Czterokrotny mistrz olimpijski nadal cieszy się z uprawiania skoków narciarskich i marzy o starcie na najbliższych igrzyskach w Mediolanie. – Nie sądzę jednak, by było to realne – napisał Szwajcar na łamach strony tamtejszego komitetu olimpijskiego.
Został odsunięty od PŚ, choć... poleciał najdalej w sezonie!
42-latek startował na wszystkich zimowych igrzyskach, począwszy od tych w Nagano (1998). Gdyby Ammann wziął udział w zmaganiach w Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo (2026), wyrównałby rekord występów, który współdzielą niemiecka łyżwiarka Claudia Pechstein oraz kolega Szwajcara ze skoczni, Noriaki Kasai.
Ammann wdarł się na szczyt światowych skoków podczas igrzysk w Salt Lake City w 2002 roku, zdobywając złote medale na średniej i dużej skoczni. Jak przyznał zawodnik w opowieści dla Szwajcarskiego Komitetu Olimpijskiego, tamten sukces go przytłoczył.
– Mój świat nagle się zmienił, z czym trudno było sobie poradzić. Nie było prawie żadnej prywatności poza naszym domem. Czasami zupełnie obcy ludzie podjeżdżali pod nasz dom i dzwonili do drzwi, w tym bardzo entuzjastyczni polscy fani, a moja mama próbowała mnie osłaniać. Zawsze i wszędzie "Simi", "daj mi Simi", "zrób Simi", "Simi, ty napalony gnojku". Wiele rzeczy docierało do mnie bez filtrów i niezwykle trudno było to powstrzymać. Nie życzyłbym nikomu takiego doświadczenia – powiedział Ammann.
– To były szalone i czasem kryzysowe lata. Moje włosy były często tak rozczochrane, jak moje życie wewnętrzne. Wraz z sukcesem przychodzi nie tylko sława, ale także presja. Szybko zdałem sobie sprawę, jak trudno będzie udowodnić, że jestem dobrym skoczkiem narciarskim także pod innymi względami. Musiałem bardzo długo walczyć, aby to udowodnić – dodał 42-latek, który powtórzył sukces z Salt Lake City w Vancouver w 2010 roku.
Ammann kontynuuje starty w Pucharze Świata. Nie opuścił jeszcze żadnego sezonu, odkąd zadebiutował w elicie w 1997 roku. Szwajcar wskazał, że nie myśli o zakończeniu kariery.
– Dziś jestem głową rodziny, skoczkiem narciarskim, przewodniczącym rady nadzorczej, przedsiębiorcą, studentem, prywatnym pilotem – i nadal dwukrotnym mistrzem olimpijskim. To jest i pozostanie dużą częścią mojej tożsamości. Kiedy podróżuję pociągiem na uniwersytet w Sankt Gallen, jestem o to regularnie – ale teraz bardzo uprzejmie – pytany. Dziś jest to bardzo przyjemne, nie jestem już w centrum uwagi i mogę po prostu być sportowcem – przyznał.
– To istotna część mojego życia od 1992 roku, a odejście jest trudne. Nie znalazłem jeszcze strategii na odcięcie się od tego świata. W ciągu ostatnich kilku lat angażowałem się w różne projekty i próbowałem nowych rzeczy, ale nie znalazłem jeszcze nowej pasji i poszukiwania trwają. Wkrótce ukończę studia w zakresie administracji biznesowej, co również otworzy przede mną nowe możliwości tematyczne. Być może wkrótce będę miał pomysł na biznes, który pochłonie mnie i urzeknie tak bardzo, jak obecnie skoki narciarskie – dodał Ammann.
Czterokrotny mistrz olimpijski wątpi w to, że za dwa lata weźmie udział w igrzyskach olimpijskich po raz ósmy. Nie ukrywa jednak, że to jego marzenie. – Nie sądzę, by było to realne. Nie robię żadnych planów, ale ponowne przeżycie igrzysk olimpijskich w Europie byłoby spełnieniem marzeń. Zwycięzcy w Mediolanie mają na co czekać; baza fanów skoków w Europie jest silniejsza niż na przykład w Azji. (…) Lokalizacja jest ważna, szczególnie dla mnie. Mediolan byłby dla mnie idealny do tego, by otworzyć swój świat i ponownie się w nim zanurzyć. Biorąc jednak pod uwagę moją obecną formę, nie spodziewam się tego – powiedział Ammann.
– Ale sport, pogoń za szczytową formą, nadal mnie napędza i jestem przekonany, że nadal mogę to osiągnąć. W moim wieku, może nie przez kilka dni z rzędu, ale mentalnie Mediolan byłby fajnym wyzwaniem, inni są z pewnością lepsi fizycznie. Ale rozwój dyscypliny jest zdumiewający. Kiedyś ludziom wydawało się, że najpóźniej po trzydziestce wszystko się kończy. Teraz Kasai powrócił do Pucharu Świata w zeszłym tygodniu w wieku 51 lat – zaznaczył.