Mart Poom jest legendą estońskiej piłki i jednym z pierwszych w historii tego kraju zawodnikiem, który zrobił dużą karierę za granicą. Kilkanaście lat spędził w Anglii, gdzie grał w Arsenalu, Derby County, Portsmouth, Sunderlandzie i Watfordzie. W rozmowie dla TVPSPORT.PL opowiedział o swojej karierze (nie zabrakło w niej polskich wątków) oraz odpowiedział na niedawne słowa prezesa PZPN Cezarego Kuleszy przed meczem Polska-Estonia w barażach Euro 2024 (transmisja w TVP).
Mart Poom (ur. 1971) – bramkarz uchodzący za jedną z najważniejszych postaci w historii estońskiego futbolu. W kadrze narodowej wystąpił w 120 meczach. Przez wiele lat grał w Anglii – kolejno w Portsmouth, Derby County, Sunderlandzie, Arsenalu i Watfordzie. Na treningach bronił strzały Thierry'ego Henry'ego, ale także... Grzegorza Rasiaka. Obecnie jest trenerem bramkarzy reprezentacji Estonii oraz prezesem klubu najwyższej ligi tego kraju, Nomme United.
***
Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – Byłeś chyba jednym z pierwszych estońskich piłkarzy, którzy wyjechali za granicę?
Mart Poom, legenda reprezentacji Estonii, były piłkarz między innymi Arsenalu i Sunderlandu: – To prawda. W 1991 roku Estonia uzyskała niepodległość, a struktury piłkarskie dopiero raczkowały. Nasza liga była bardzo słaba. Piłka nożna była szansą dla młodych ludzi, ale aby coś osiągnąć, musiałeś szybko wyjechać z kraju. Moim pierwszym zagranicznym klubem był Kuopion Palloseura, gdzie grałem przez kilka miesięcy i wróciłem do Estonii. Zacząłem być powoływany do reprezentacji. Jednym z naszych rywali była Szwajcaria i w tym meczu dostrzegło mnie FC Wil, które było moim kolejnym klubem.
– Stamtąd trafiłeś do Anglii, do Portsmouth.
– W FC Wil rozegrałem świetny sezon i zwracałem na siebie uwagę w Szwajcarii. Selekcjonerem kadry tego kraju był wtedy Roy Hodgson, a trenerem bramkarzy – Mike Kelly, który również przez pewien czas pracował w Portsmouth. Tak się złożyło, że w eliminacjach mistrzostw świata 1994 trafiliśmy do bardzo trudnej grupy – ze Szwajcarią, ale także z Włochami, Portugalią, Szkocją i Maltą. Było ciężko... Ale dla mnie te mecze okazały się szansą. Bo chociaż przegrywaliśmy, mogłem się dobrze pokazać. To poskutkowało transferem do Portsmouth, chociaż po drodze musiałem załatwić sporo formalności, ponieważ Estonia jeszcze nie była członkiem Unii Europejskiej. W sierpniu 1994 roku dołączyłem do swojego pierwszego klubu w Anglii.
– Widziałem, że niedługo później zostałeś wypożyczony do Estonii.
– Po pierwszych meczach doznałem kontuzji. Miałem kontrakt na półtora roku, straciłem miejsce w składzie. Aby przepracować ten czas, wróciłem do Flory Tallinn, gdzie bardzo pracowałem nad sobą. W Portsmouth już jednak później nie zagrałem, ale za to trafiłem do Derby County.
– Później zostałeś wybrany tam najlepszym piłkarzem dekady. Co sprawiło, że tak się rozwinąłeś i wyrobiłeś sobie markę w Anglii?
– Przypomniał mi się kwiecień 1997 roku. Wtedy debiutowałem w Derby, w meczu niezwykle trudnym, bo przeciwko Manchesterowi United. Wygraliśmy wtedy 3:2, a ja dobrze się zaprezentowałem i pokazałem trenerowi, że może mi zaufać. Jim Smith to człowiek, któremu zawdzięczam najwięcej. To on sprowadził mnie do Portsmouth, a potem ściągnął także do Derby. Niestety zmarł kilka lat temu... Później pracę w klubie rozpoczął także trener bramkarzy Eric Steele, który także pomógł mi zaistnieć na poziomie Premier League. Mieliśmy mocną drużynę: Igor Stimac, Stefano Eranio, Francesco Baiano, Paulo Wanchope, Irlandczycy Rory Delap i Lee Carsley, Darryl Powell, reprezentant Anglii Chris Powell, Duńczyk Jacob Laursen... To był chyba najlepszy czas w mojej karierze.
– Gdy wracałeś do Estonii, czułeś się popularny?
– Tak, wtedy niewielu naszych piłkarzy grało za granicą. A ja w dodatku byłem pierwszym i przez pewien czas jedynym Estończykiem w Premier League. Trochę lat przed Ragnarem Klavanem, który występował w Liverpoolu, ale też w Bundeslidze i Serie A. Gdy grałem w kadrze, czułem wielką odpowiedzialność. Byłem bramkarzem, więc oczywiście nie strzelałem goli, ale starałem się pomagać kolegom – także tym młodszym, na ile mogłem.
– Pamiętasz jak zareagowałeś na ofertę z wielkiego Arsenalu?
– Nie mogłem w to uwierzyć, byłem bardzo zaskoczony! W tamtym czasie zastanawiałem się nad swoją przyszłością w Sunderlandzie. Usłyszałem w klubie, że mam jeszcze rok ważnego kontraktu, ale jeśli znajdę nowego pracodawcę, pozwolą mi odejść. I nagle dostałem ofertę z Arsenalu! Szukali wtedy trzeciego bramkarza, zaprosili mnie na trening. Akurat Jens Lehmann był kontuzjowany, dlatego klub nie zwlekał – przeszedłem testy medyczne, Arsenal mnie wykupił z Sunderlandu, a ja podpisałem kontrakt na dwa lata.
– Jak się czułeś w szatni klubu, który wówczas grał w finale Ligi Mistrzów?
– W Arsenalu mieliśmy silną ekipę, pełną wielkich osobowości. Oczywiście Thierry Henry, Robert Pires, Dennis Bergkamp, Sol Campbell, Fredrik Ljungberg, Kolo Toure, Robin van Persie, Gilberto Silva i wielu innych. To był dla mnie zaszczyt móc codziennie trenować z tak świetnymi zawodnikami i być częścią tej drużyny. Poziom treningów był bardzo wysoki. Wspominając tamten czas, szkoda mi tylko finału Ligi Mistrzów, w którym przegraliśmy. Był to jednak wspaniały okres – nie tylko dla mnie, ale dla nas wszystkich.
– Jak uważasz – co miał w sobie Arsene Wenger, czego nie mieli inni trenerzy?
– Porównując ze wszystkimi, z którymi pracowałem, bardzo uważał na wszelkie detale. To człowiek, który doskonale rozumie ten sport. Był bardzo otwarty na nowości i nowoczesną grę. Każdy z nas czuł do niego ogromny szacunek, choć było u nas sporo gwiazd.
– Z czyimi strzałami miałeś największe problemy na treningach? Domyślam się, że Henry był jednym z zawodników, których wymienisz.
– To prawda, był to piłkarz z najlepszym uderzeniem. Czasem w ataku był szybki jak błyskawica. Zanim trafiłem do Arsenalu, grałem już kilka razy przeciwko niemu. Raz nawet strzelił mi gola, gdy jeszcze występowałem w Derby County. Trudno było także ze strzałami Robina van Persiego, który uderzał bardzo mocno. Z kolei Dennis Bergkamp miał najbardziej przemyślane ataki na bramkę.
– W Arsenalu wystąpiłeś jedynie w dwóch oficjalnych meczach, ale z drugiej strony – w obu spotkaniach nie dałeś się pokonać.
– W Pucharze Ligi w końcu doczekałem się występu przeciwko Evertonowi. Pierwszą połowę rozegrał Manuel Almunia, a ja miałem wejść w drugiej. Arsene Wenger wystawił wtedy młodą drużynę i kończyłem mecz z opaską kapitana, chociaż był to mój debiut! A potem w końcówce sezonu 2006/2007 zagrałem pierwszy i ostatni mecz w Premier League w Arsenalu, przeciwko Portsmouth, pod nieobecność kontuzjowanych Lehmanna i Almunii.
– Twoim ostatnim klubem w karierze był Watford, gdzie grałeś z Grzegorzem Rasiakiem. Jak wspominasz wspólną grę z nim?
– Był to dobry napastnik, który pasował do angielskiego stylu gry. Dosyć wysoki i mobilny w polu karnym, skuteczny na poziomie Championship. Pamiętam, że wcześniej też grał w Derby County, ale w tym klubie akurat się minęliśmy. Podobnie jak w Arsenalu z Łukaszem Fabiańskim. Po tym, jak klub zdecydował się go pozyskać, postanowiłem odejść do Watfordu. Fabiański był wtedy młodym bramkarzem, pomyślałem że dostanie więcej szans ode mnie. I potem rzeczywiście w Anglii zrobił wielką karierę. Tak samo Wojciech Szczęsny, który wtedy w młodym wieku trafił do akademii Arsenalu. A w czwartek zobaczę go na żywo w Warszawie...
– Teraz jesteś w sztabie kadry, jako trener bramkarzy. Jakie masz nastawienie przed meczem Polska – Estonia?
– Jestem bardzo szczęśliwy, że mamy szansę na awans, trochę dzięki systemowi rozgrywek. Polska zagra u siebie i jest wielkim faworytem, ale każdy mecz zaczyna się wynikiem 0:0. Jesteśmy bardzo podekscytowani tą rywalizacją. Nasz sztab przez długi czas przygotowuje się do meczu i chcemy zrobić wszystko, co się da.
– Rozmawiałem z kilkoma reprezentantami Estonii i wszyscy powiedzieli, że ważnym aspektem będzie wasze przygotowanie mentalne.
– To prawda. W 2011 roku, gdy graliśmy w barażach o Euro 2012 z Irlandią, nie byliśmy gotowi na presję związaną z tym spotkaniem i przegraliśmy 0:4. Teraz znów reprezentację czeka mecz na wielkim stadionie, zagramy na wyjeździe, atmosfera będzie gorąca. Dlatego zawodnicy muszą być bardzo skupieni w każdej chwili, w każdym elemencie gry. Odpowiednia mentalność może w tym bardzo pomóc.
– Prezes PZPN Cezary Kulesza w rozmowie z Polską Agencją Prasową powiedział, że "nawet nie bierze pod uwagę" innej opcji niż zwycięstwo Polski z Estonią. Jak skomentujesz tę wypowiedź?
– My też już jesteśmy gotowi na finał, przeanalizowaliśmy Finlandię i Walię! Rozumiem takie podejście, bo Polska jest wyraźnym faworytem. Ale z drugiej strony – my nie mamy nic do stracenia, a Polacy mają dużo. Każdy z naszych zawodników musi mieć jednak pewność, że jesteśmy gotowi stawić czoła. Mam nadzieję, że w Warszawie pokażemy, że nie można nas skreślać.
– Kluczową postacią waszej kadry jest Konstantin Vassiljev, który przez pewien czas grał w polskiej Ekstraklasie. Ma czterdzieści lat, a wciąż jest liderem. Jak on to robi?
– To piłkarz ze świetną wizją gry, dzięki której potrafi w każdym meczu zrobić coś wyjątkowego. Czasami jeden jego strzał albo jedno świetne podanie może zmienić przebieg spotkania. Wyróżnia się techniką, ale także boiskową inteligencją. Umie dobrze analizować grę i doskonale rozumie rywalizację, jest świetnym przywódcą. Niech gra jak najdłużej! Estonia potrzebuje takich piłkarzy jak on.
– Oprócz funkcji trenera bramkarzy w kadrze, jesteś prezesem klubu Nomme United. Jakie są cele i aspiracje tego klubu?
– Jesteśmy coraz bardziej znaną drużyną i zależy nam na sprowadzaniu estońskich młodych talentów. Takich jak obecny bramkarz kadry Karl Hein z Arsenalu, który pięć lat temu bronił u nas. Chcemy umocnić naszą pozycję w lidze, ale przede wszystkim chcemy dawać szansę młodym i ich rozwijać.
– A czy estoński futbol się rozwija?
– Mamy coraz więcej osób, które są zaangażowane w naszą piłkę, co pomaga w rozwoju. Oczywiście, mamy małą populację w porównaniu do chociażby Polski. Pod względem infrastruktury musimy jeszcze dużo poprawić. Tak jak powiedziałem na początku naszej rozmowy – Estonia jest samodzielnym krajem od 1991 roku, po pięćdziesięciu latach radzieckiej okupacji. Wtedy piłka nożna w Estonii praktycznie nie istniała. Dlatego trudno nam gonić inne kraje europejskie i wciąż mamy duże zaległości. Musimy między innymi rozwinąć piłkarskie możliwości w mniejszych miastach. Mam jednak nadzieję, że władze Estonii oraz samorządy wpłyną na poprawę warunków, w jakich trenują młodzi zawodnicy.
– Ostatnie pytanie – czy obecna kadra jest lepsza niż ta z tobą, Andresem Operem, Martinem Reimem i Marko Kristalem w składzie?
– Trudno mi powiedzieć. Bardzo mnie cieszy, że obecna grupa zawodników ma duże możliwości, żeby napisać swoją historię w kadrze. Jako trenerzy musimy im wspierać i pomagać. Jeśli zwyciężymy w barażach, będzie to naprawdę wielka historia! To jest to, o czym musimy teraz marzyć.
Kiedy mecz: czwartek, 21 marca o godzinie 20:45
Gdzie i o której transmisja: od 18:30 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV i HbbTV, od 20:20 w TVP 1
Kto skomentuje: Mateusz Borek, Robert Podoliński
Prowadzący studio: Jacek Kurowski
Goście/eksperci: Dariusz Szpakowski, Adrian Mierzejewski, Jakub Wawrzyniak i Rafał Ulatowski (analiza)
Reporterzy: Sylwia Dekiert, Maja Strzelczyk, Hubert Bugaj, Kacper Tomczyk (analiza)
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (982 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.