Niezwykłą historię napisała w Montrealu Deanna Stellato-Dudek. Kanadyjka zdobywając złoty medal mistrzostw świata została najstarszą czempionką w łyżwiarstwie figurowym. Dokonała tego, choć już w 2001 roku zakończyła karierę.
"Ból był nie do zniesienia"
Stellato-Dudek (w 2013 roku roku wyszła za mąż za posiadającego polskie korzenie Michaela Dudka) pierwsze sukcesy zaczęła odnosić w 1995 roku, wygrywając jako solistka krajowe zawody w Stanach Zjednoczonych. Międzynarodowej publiczności dała się poznać w sezonie 1999/2000, gdy najpierw wygrała finał Grand Prix Juniorów oraz została wicemistrzynią świata w tej samej kategorii wiekowej.
Znakomicie zapowiadającą się karierę przerwała kontuzja biodra, której nastolatka nabawiła się podczas Skate Canada. Mimo urazu wystąpiła w programie dowolnym. – Pamiętam, że ból był bardzo silny. Trenerka zapytała: "jesteś w stanie wystartować?". Nie chciała, żebym wyszła na lód, zaczęła upadać po każdym skoku i narobiła sobie wstydu. Ale ja chciałam się pokazać. I jak na te okoliczności przejechałam dobry program – wspominała zawodniczka. Uplasowała się ostatecznie na piątym miejscu.
W 2001 roku urodzona w Illinois łyżwiarka zdecydowała się zakończyć karierę. – Próbowałam wrócić do treningów, ale z każdym dniem jeździłam coraz gorzej, ból nie ustępował, był nie do zniesienia. To zresztą nie była jedyna kontuzja, z którą się zmagałam. Wcześniej zerwałam więzadło i złamałam lewą kostkę. Nie byłam pewna, czy uda mi się w pełni wyzdrowieć i wrócić na wcześniej prezentowany poziom – opowiadała, cytowana przez icenetwork.com.
Kontuzje biodra są w łyżwiarstwie figurowym solą powszednią. Pojawiają się one nie tylko w wyniku upadków na twardą taflę lodowiska, ale też poprzez trening trudnych elementów, wymagających nadmiernego prostowania i wyginania nóg. – W zasadzie do dziś mam problemy z tym biodrem. Na przykład podczas jazdy samochodem, gdy usiądę w niewłaściwy sposób. Próbuję wykonywać różne ćwiczenia, ale wiele z nich jest dla mnie zbyt bolesnych – opowiadała Stellato w 2010 roku.
Koniec sportowej kariery oznaczał dla Amerykanki konieczność znalezienia sobie nowej życiowej drogi. Postawiła na medycynę estetyczną. – Kiedy wygrywałam zawody regionalne mama, babcia lub ciocia zabierały mnie na dzień do SPA. Maseczka była moją nagrodą za zwycięstwo. Gdy przestałam jeździć na łyżwach zaczęłam się zastanawiać, kim są osoby, które do tej pory aplikowały mi te maseczki. Zapisałam się do szkoły, a wkrótce później otworzyłam swój salon – opowiadała.
I to właśnie w pracy dowiedziała się, że osiągnięcie sukcesu w łyżwiarstwie wciąż jest jej cichym marzeniem. – Podczas zajęć integracyjnych w mojej firmie dostałam pytanie, co bym zrobiła, gdybym wiedziała, że nie poniosę porażki. Bez wahania odpowiedziałam, że zdobyłabym złoty medal na igrzyskach olimpijskich. Słowa, które wypłynęły z moich ust, zaskoczyły nawet mnie. Myślałam, że zamknęłam ten etap, ruszyłam dalej ze swoim życiem. A jednak to nadal we mnie siedziało – wspominała dla olympics.com
Dwa tygodnie później Stellato-Dudek weszła na lód, zabierając ze sobą stare łyżwy, które przez 16 lat kurzyły się w piwnicy rodziców. Natychmiast przypomniała sobie podwójne skoki, a po zaledwie trzech miesiącach treningów była w stanie wykonywać także te z trzema obrotami. Po rozmowie z Cindy Watson-Caprel, trenerką z lat młodzieńczych, postanowiła spróbować swoich sił w konkurencji par sportowych.
W duecie Nathanem Bartholomayem zdobyła m.in. dwa medale mistrzostw USA. Na mistrzostwach świata zajęli 17. miejsce. By spełnić marzenie o olimpijskim złocie potrzebowała jednak lepszych wyników.
40-latka jeździ jakby miała 18 lat
Te przyszły, gdy Stellato-Dudek połączyła siły z Kanadyjczykiem, Maximem Deschampsem. Duet zaczął wygrywać zawody międzynarodowe, w tym etapy prestiżowego cyklu Grand Prix. Ich początki nie były jednak łatwe, bo wspólna droga zaczęła się w czasach covidu. Ze względu na fakt, że łyżwiarka wciąż zbierała dokumenty niezbędne do otrzymania kanadyjskiego obywatelstwa, nie mogła trenować na obiektach udostępnionych sportowcom.
– Musieliśmy ćwiczyć na otwartym lodowisku. Lód był słabej jakości, było piekielnie zimno, więc byliśmy zmuszeni do zakładania dodatkowych kurtek. Trenowaliśmy tak długo, aż drętwiały nam ręce. Później wsiadaliśmy do samochodu, oglądaliśmy nasze przejazdy i znów wracaliśmy do pracy – opowiadał Deschamps. W tych warunkach udało się wyszlifować m.in. trudną spiralę śmierci przodem na zewnętrznej krawędzi – element, którego nie próbowała wcześniej żadna inna para sportowa.
– Jestem naprawdę zachwycony tym, co Deanna robi – komplementował swoją partnerkę młodszy o siedem lat Deschamps. – Na lodzie nie wygląda na kogoś, kto ma 40 lat. Jeździ i trenuje jakby była 18-latką. Nie boi się upadków, nie boi się wykonywać żadnych wymagających elementów – dodała w rozmowie z "Washington Post" trenerka Manon Perron.
Pod koniec marca duet sięgnął po złoty medal mistrzostw świata w Montrealu. 40-letnia Stellato-Dudek przeszła do historii, zostając najstarszą mistrzynią świata w łyżwiarstwie figurowym.
– Czy obok mojego nazwiska w Księdze Rekordów Guinessa może zostać dopisane, że 40 to nowe 20? – żartowała. – Nie wróciłam do sportu po to, żeby bić rekordy wieku. Ale jestem dumna z tego osiągnięcia. Mam nadzieję, że dzięki temu sportowcy będą kontynuować swoje kariery mimo upływu lat. Chciałabym być przykładem dla ludzi, by nie zatrzymywali się, póki nie osiągną założonych celów. Nie tylko w sporcie, ale też w pracy czy życiu prywatnym – stwierdziła.
– Wiem, że wielu ludzi dziwiło się, że wracam. Uważali, że jako 40-latka nie mam szans w rywalizacji z młodymi zawodnikami. Ale wiek to tylko liczba. Czerpię ogromną radość z mojego powrotu. Jako 80-latka będę mogła usiąść po kolacji z kieliszkiem wina i powiedzieć: "hej, zrobiłaś to!" – dodała.