Jeszcze w tym roku FC Barcelona ma zagrać na zmodernizowanym Camp Nou. Słynny obiekt zmienia się nie do poznania, a teraz architekt konstrukcji na nowo ożywił dyskusję o niej. Hiszpańska "Marca" pisze o pierścieniu na dachu, którego nie było we wcześniejszych wizualizacjach.
Niesamowity challenge kibica. 25 godzin spaceru dzięki... bramkarzowi Radomiaka
Piłkarze i fani FC Barcelona zdążyli przyzwyczaić się do meczów na Stadionie Olimpijskim na wzgórzu Montjuic. To tam m.in. niedawno Blaugrana pokonała w 1/8 finału Ligi Mistrzów drużynę Napoli. Drużyna, w której aktualnie występuje kapitan reprezentacji Polski Robert Lewandowski, wyczekuje jednak powrotu do swojego domu – na Camp Nou. Po pierwsze, to miejsce jest wizytówką zespołu. A po drugie, występy na de facto cudzej arenie przynoszą duże straty finansowe dla klubowej kasy, choćby ze względu na mniejszą pojemność trybun.
Kultowy stadion obecnie jest modernizowany, a prace rozpoczęły się tuż po zakończeniu sezonu 2022/23 w LaLiga. Celem nadrzędnym dla Barcelony jest, aby 24 listopada tego roku na nowym Camp Nou udało się rozegrać mecz w 125. rocznicę założenia klubu. Jest jednak pewne, że to widowisko będzie miało jedynie wymiar symboliczny. Prace w całości są bowiem zakrojone na taką skalę, że ich ukończenie nie będzie możliwe wcześniej niż w 2026 roku. Po wszystkich zmianach "piłkarska Mekka" ma pomieścić 105 tys. kibiców, już na w całości zadaszonych trybunach.
Presja jest jednak spora. Według informacji hiszpańskiej prasy, za każdy dzień zwłoki turecki wykonawca ma płacić milion euro kary umownej.
Budowniczy – mało znana firma Limak Construction – wie, przed jakim stoi wyzwaniem. Teraz jednak swoje trzy grosze do dyskusji o Camp Nou dorzucił architekt Eduardo Barea. Jak informuje "Marca", ten opublikował w mediach społecznościowych nowe nagranie wizualizacji 3D stadionu, na którym fani Barcelony mogą dostrzec nieznane dotąd detale. Największą uwagę przykuwa niewątpliwie metalowy, ogromny pierścień ponad dachem, który dopiero teraz trafił na publiczny widok.
"Tego wcześniej nie było w projekcie" – komentują kibice.
Okazuje się, że element dodatkowy ma mieć zadanie stricte turystyczne. Wycieczki, które podobnie jak wcześniej, i teraz będą oprowadzane po arenie, zyskają możliwość wejścia w to miejsce i zobaczenia Camp Nou z perspektywy lotu ptaka. Takie rozwiązanie jest nowatorskie w skali świata.
– Fani tego klubu będą dumni z nowego stadionu. On stanie się dla nich tym, czym dla Chrześcijan jest Jerozolima. Każdy będzie chciał go odwiedzić – uważa dyrektor generalny firmy wykonawczej Haldun Firat Korturk.
Poprzednia wersja Camp Nou funkcjonowała od 1957 roku.