| Piłka ręczna / Reprezentacja kobiet
Polskie piłkarki ręczne są już bardzo blisko kwalifikacji na mistrzostwa Europy – w niedzielę zagrają rewanżowy mecz z reprezentacją Kosowa (transmisja w TVP). Od blisko pięciu lat selekcjonerem jest Arne Senstad, którego losy ważyły się po ostatnich MŚ. W jego obronie stanęły jednak zawodniczki. Doszło również do ważnej zmiany w związku – decyzję o zatrudnieniu lub zwolnieniu trenera nie podejmuje już wyłącznie prezes ZPRP.
W ostatnich MŚ polskie szczypiornistki zajęły 16. miejsce. Wygrały trzy mecze (z Iranem, Japonią i Serbią) i trzy przegrały (z Niemcami, Danią i Rumunią). Celem była czołowa ósemka i awans do turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Selekcjoner wprawdzie nie wykonał zadania, ale nie doszło do zakończenia współpracy i może nadal prowadzić reprezentację Polski.
Jego umowa jest ważna do końca sierpnia, a w przypadku awansu na mistrzostwa Europy (od 28 listopada, gospodarzami Austria, Szwajcaria i Węgry), zostanie automatycznie przedłużona do końca roku, a nawet jeszcze dłużej – do końca lutego lub marca.
Medaliści MŚ poparli trenera
Po zakończeniu EHF Euro 2024 zapadnie decyzja, czy norweski szkoleniowiec otrzyma propozycję nowego, kilkuletniego kontraktu czy nastąpi jego pożegnanie z reprezentacją Polski. Wówczas będzie miał jeszcze za zadanie, aby przygotować raport, który będzie podsumowaniem jego dotychczasowej pracy (stąd kontrakt nie do końca ME, ale "trochę" dłuższy, aby mógł to zrobić).
Zdecydowana większość w Związku Piłki Ręcznej w Polsce – chociaż trener nie zrealizował postawionego celu – była w styczniu za tym, aby Arne Senstad pozostał na stanowisku. Takie opinie przedstawili: Rada Trenerów, na czele której stoi Rafał Kuptel (srebrny medalista MŚ 2007, obecnie szkoleniowiec w zespole Energa MKS Kalisz) oraz Sławomir Szmal (wiceprezes ds. sportowych, także srebrny i brązowy medalista MŚ) i Damian Drobik (dyrektor sportowy związku).
Zawodniczki murem za selekcjonerem
Trener mógł liczyć również na wsparcie reprezentantek Polski (podobno wydarzyło się to w tak zdecydowanej formie po raz pierwszy w historii), które za pośrednictwem kapitan Moniki Kobylińskiej wysłały list do dyrektora sportowego. Współpracę z Arne Senstadem ocenia bardzo pozytywnie.
– On nauczył się już nas, a my nauczyłyśmy się jego. Wiem, że to nie przełożyło się na ostatnie wyniki w MŚ i bardzo tego żałuję, ale nie poddajemy się. Wierzymy w to, co robimy z trenerem – mówiła Monika Kobylińska.
Prezes ZPRP oddał "władzę"
Po raz pierwszy od wielu lat o losie selekcjonera reprezentacji Polski, czy to męskiej czy kobiecej, nie decydował samodzielnie prezes związku. W grudniu ubiegłego roku – na wniosek Henryka Szczepańskiego – doszło do istotnej zmiany. O zatrudnieniu i zwolnieniu decyduje obecnie zarząd ZPRP.
I tak też było w przypadku Arne Senstada. Po przedstawieniu prezesowi opinii przez pion szkoleniowy (Radę Trenerów, dyrektora sportowego, wiceprezesa ds. sportowych), doszło do spotkania zarządu, podczas którego zapadła decyzja o kontynuowaniu współpracy z dotychczasowym selekcjonerem.
Czy tak też będzie w przyszłości? Czy decyzję ws. Arne Senstada i Marcina Lijewskiego będzie podejmował cały zarząd czy nastąpi powrót do czasów, gdy jednoosobowo decyzję podejmował prezes, przekonamy się jesienią. 26 października zaplanowano wybory nowych władz ZPRP.