{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Co za seria Górnika Zabrze! Jan Urban i spółka zgłaszają się do walki o mistrzostwo Polski?
Piotr Kamieniecki /
Górnik Zabrze wygrał czwarty mecz z rzędu. Zwycięstwo 4:1 z Łódzkim Klubem Sportowym sprawia, że zespół prowadzony przez Jana Urbana staje się jednym z kandydatów do walki o europejskie puchary. A może śląski klub powalczy jeszcze o mistrzostwo Polski?
Kibice Górnika Zabrze przeżywają radosne tygodnie. Drużyna prowadzona przez Jana Urbana przed sobotnim spotkaniem miała za sobą trzy zwycięstwa z rzędu. Ogranie Zagłębia Lubin, Śląska Wrocław i Rakowa Częstochowa sprawiło, że śląski klub nieoczekiwanie podłączył się do walki o europejskie puchary. To paradoks, bo na Śląsku nie brakuje kłopotów, a skala jest spora. W Zabrzu nie ma prezesa, dyrektora sportowego oraz pieniędzy.
Mimo przeciwności, Górnik zaskakuje i staje się pozytywnym zaskoczeniem rozgrywek. Inaczej jest w przypadku Łódzkiego Klubu Sportowego, który jest coraz bliżej spadku z PKO BP Ekstraklasy. Nawet pojedyncze dobre wyniki nie zmieniają nadmiernie sytuacji zespołu prowadzonego przez Marcina Matysiaka.
Lawrence Ennali czaruje, Górnik podtrzymuje passę
ŁKS w Zabrzu znów miał przebłyski. Już w 13. minucie zespół ze strefy spadkowej mógł prowadzić po samobójczym trafieniu Erika Janży, ale skutecznie między słupkami zachował się Daniel Bielica. Golkiper Górnika jest w dobrej formie, a potwierdził to po chwili, kiedy uchronił swój zespół przed stratą gola po groźnym uderzeniu Kay’a Tejana.
Łodzianie mogli strzelić gola, ale nie stworzyli stuprocentowych szans, a także nie skorzystali ze swoich okazji. Górnik potrafił za to szybko się otrząsnąć i przejąć inicjatywę przed własną publiką, która przed meczem zaprezentowała oprawę. W ekipie gospodarzy dobrze spisywali się Szymon Czyż oraz Lawrence Ennali. Niemiec był wręcz motorem napędowym zabrzańskiej drużyny. W 25. minucie dynamiczny gracz zszedł z lewej flanki do środka i zagrał do Borisa Sekulicia. Ten dograł w pole karne, ale futbolówka została wybita. Do spadającej piłki dopadł Czyż, który podjął błyskawiczną decyzję i oddał strzał. Efektem był gol na 1:0.