Sędzia Anthony Taylor najpierw wyraźnie nakazał kontynuować grę. Po chwili, gdy bramkarz West Ham United rzucił piłkę kilka metrów przed siebie i pochylił się poprawiając sobie getry, a napastnik Liverpoolu dobiegał do piłki i za chwilę mógłby strzelić gola, Taylor nagle zmienił zdanie i gwizdnął przerywając grę.
Sytuacja zdarzyła się w 86. minucie meczu przy wyniku 2:2. Bramkarz gospodarzy Alphonse Areola wyskoczył do piłki, złapał ją i upadł z nią na murawę. Zrobił to po kontakcie fizycznym z Codym Gakpo. Sędzia Anthony Taylor szybko i zdecydowanie pokazał gestem, że gra powinna być kontynuowana. Nie gwizdnął.
Areola przez chwilę leżał na murawie i złapał się za stopę, którą być może postawił na murawie krzywo i w sposób, który sprawił mu ból. Po kilkunastu sekundach od złapania piłki wstał, rzucił ją kilka metrów przed siebie, pochylił się patrząc na swoje nogi i poprawiał swój strój.
W tym samym czasie Cody Gakpo, widząc piłkę rzuconą w jego kierunku przez Areolę, szybko zaczął do niej biec. Gdy bramkarz WHU wyprostował się, zawodnik Liverpoolu był już bardzo blisko piłki. Rozpędzony przejąłby ją i miałby oczywistą możliwość zdobycia gola, który mógłby dać Liverpoolowi zwycięstwo. Bezradny już w tej sytuacji Areola tylko rozłożył ręce, sugerując sędziemu, iż jeszcze nie wykonał rzut wolnego…
Tyle że Taylor nie podyktował rzutu wolnego. Piłka cały czas była w grze. Arbiter musiał więc szybko przeanalizować sytuację od początku i podjąć decyzję: czy konsekwentnie i zgodnie z "Przepisami gry" nie przerywać akcji i ewentualnie uznać gola, gdyby po chwili Gakpo skierował piłkę do siatki, czy może jednak gwizdnąć zanim padnie bramka… A jeśli gwizdnąć, to właściwie dlaczego? Z opóźnieniem z powodu rzekomego faulu na bramkarzu, którego wcześniej arbiter nie widział i nie odgwizdał (o ile w ogóle można było rozpatrywać jakiś potencjalny faul na bramkarzu), czy może uznać, iż bramkarz w wyniku jakiegoś urazu był chwilowo niesprawny i miał zaburzone postrzeganie sytuacji, a drużyna nie powinna grać bez (sprawnego) bramkarza?
Arbiter wybrał to drugie rozwiązanie, choć oficjalnie nie wiadomo, z jakiego dokładnie powodu przerwał gwizdkiem akcję Gakpo.
Ta sytuacja tym różni się od zdarzenia z meczu Bayernu z Arsenalem, że w spotkaniu Ligi Mistrzów sędzia użył gwizdka w takim momencie, iż bramkarz i tym bardziej obrońca Arsenalu mogli nie wiedzieć lub nie być pewni, czy to był gwizdek nakazujący wznowienie gry czy wstrzymujący grę. Obrońca celowo dotknął piłkę ręką, ale arbiter uznał, iż wątpliwości należy rozstrzygnąć na korzyść wykonawców rzutu od bramki i dlatego nie podyktował rzutu karnego dla Bayernu.
CZYTAJ TEŻ: Karny dla Bayernu? Byłby rażąco niezgodny duchem gry!
Sytuacja w meczu WHU – Liverpool z sędziowskiego punktu widzenia była zupełnie inna. Tutaj gwizdka długo nie było. To sam bramkarz założył, że arbiter podyktował rzut wolny. Dlatego, gdy już wstał, spokojnie rzucił sobie piłkę kilka metrów przed siebie szykując się do wykonania rzutu wolnego. Sędzia zobaczył, co się święci, niejako zlitował się nad bramkarzem i podjął decyzję, którą uznał za będącą bardziej zgodną z duchem gry. Była to jednocześnie decyzja prawdopodobnie bardziej "akceptowalna społecznie". Jeśli jednak nie było podstaw do stwierdzenia faulu na bramkarzu – bo to też jest kwestia dyskusyjna – to decyzję arbitra można nazwać bardzo niefortunnym prezentem dla gospodarzy…