Pogoń zagra z Wisłą Kraków w finale Fortuna Pucharu Polski, który zaplanowano na 2 maja. Edi Andradina uważa, że fakt, że Portowcy zmierzą się z rywalem grającym ligę niżej, nie będzie miał żadnego znaczenia. – Muszą zachować czujność. Nie ma mowy o zlekceważeniu przeciwnika – podkreśliła legenda szczecińskiego klubu.
👉 Kibice grożą bojkotem finału Pucharu Polski. Mamy odpowiedź PZPN
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Jakie są pana przeczucia przed występem Pogoni w finale Pucharu Polski?
Edi Andradina: – Każdy piłkarz marzy o tej chwili. Myślę, że wszyscy ludzie związani z Pogonią nie mogą się już doczekać tego spotkania. Wiadomo jednak, jak specyficznymi meczami są finały. Wiele zależy od dyspozycji dnia, chociaż Portowcy są faworytem.
– Jedna z czołowych drużyn ekstraklasy zmierzy się z pierwszoligowcem. Wyobraża sobie pan scenariusz, w którym Pogoń odnosi wysokie zwycięstwo?
– Oczywiście, życzyłbym tego zespołowi, ale uważam, że tak się nie stanie, bo rywal będzie bardzo dobrze przygotowany. To finał i nie będzie łatwo. Nie ma mowy o zlekceważeniu przeciwnika. Portowcy zagrają z Wisłą, która występuje obecnie poziom niżej, lecz to cały czas wielka, historyczna marka. Pogoń na pewno zagra odważnie i narzuci swój styl gry. Zobaczymy tylko, czy przełoży się to na wynik. Portowcy muszą zachować czujność i pamiętać, że trzeba zabezpieczyć także grę w defensywie. Biała Gwiazda będzie się bronić i wyprowadzać kontrataki.
– Jeszcze niedawno wydawało się, że Pogoń powalczy nawet o dublet. Dlaczego zespół nie wytrzymał wyścigu o mistrzostwo Polski?
– Moim zdaniem mocno wpłynęły na to dogrywki w Pucharze Polski. Mecze kolejnych rund były dla zawodników dużym wysiłkiem. Nie ma przypadku w tym, że Portowcy nie wygrali żadnego ze spotkań ligowych, które rozgrywali po spotkaniach pucharowych. W ostatnich kolejkach wielką stratą okazała się kontuzja Rafała Kurzawy. To piłkarz, który widzi na boisku bardzo dużo, ma spokój i jakość. Teraz tego brakuje. Zespół nie jest daleki od tego, by być drużyną na miarę mistrzostwa Polski.
– To drugi sezon w Szczecinie trenera Jensa Gustafssona. Jak postrzega pan jego pracę? Bywały momenty, w których kibice byli bardzo niezadowoleni ze szwedzkiego szkoleniowca.
– Kibice mają prawo do swojego zdania, ale trzeba pamiętać, że często kierują się emocjami. Gustafsson dostał od klubu zaufanie, władze zachowały cierpliwość i teraz wszyscy na tym skorzystali. Preferowany przez niego styl gry bardzo mi odpowiada. Pogoń gra ofensywnie i jest konsekwentna w tym, co chce robić na boisku, chociaż oczywiście nie zawsze wszystko się udaje. To jednak dobry kierunek. Jako byłego zawodnika cieszy mnie to, że Pogoń cały czas się rozwija. Klub jest poukładany, a prezes Jarosław Mroczek bardzo dba o organizację.
– Wracając do kwestii personalnych. Których piłkarzy pochwaliłby pan za obecny sezon?
– Dobrym ruchem okazało się sprowadzenie Valentina Cojocaru, zaskoczył mnie Leo Borges. Pochwalić trzeba również wspomnianego już Kurzawę, nie można zapomnieć o Kamil Grosickim, który notuje kapitalne liczby.
– Pogoń ma w kadrze wielu doświadczonych zawodników. To pomoże w finale?
– To wielkie przeżycie dla wszystkich piłkarzy. Myślę, że nawet taki zawodnik jak Kamil Grosicki dzień przed meczem nie będzie tak spokojny, jak zawsze. Mówimy jednak o pięknych, pozytywnych chwilach w karierze sportowca. Wierzę, że piłkarze Pogoni poradzą sobie z tymi oczekiwaniami, bo w drodze do finału pokonali kilku klasowych rywali.
– Jak postrzega pan to, co w tym sezonie dzieje się w Ekstraklasie, jeśli chodzi o walkę o tytuł?
– Cieszę się, że wreszcie oglądamy sezon, w którym walka o czołowe miejsca jest tak wyrównana. W Brazylii rzadko zdarza się, by mistrz obronił tytuł w kolejnym sezonie i uważam, że to dobrze, że podobnie zaczyna wyglądać to w Polsce.
– To jednak efekt wysokiego poziomu czy raczej słabości czołowych drużyn? Faworyci regularnie zaliczają wpadki...
– Polska piłka jest dzisiaj na znacznie wyższym poziomie, niż wtedy, gdy grałem jeszcze ja. Wtedy nie w Ekstraklasie nie było tak wielu wartościowych graczy, nie było też tyle utalentowanej młodzieży. Według mnie, bardzo dobrym pomysłem był przepis o obowiązkowym młodzieżowcu, dzięki któremu młodzi dostają więcej szans.
– Jagiellonia zostanie mistrzem Polski?
– Wszystko na to wskazuje. To zespół, który prezentuje się solidnie i regularnie punktuje. Myślę, że zakończą sezon na pierwszym miejscu.
– Tak wyrównana rywalizacja w Ekstraklasie powtórzy się także w przyszłym sezonie?
– Chciałbym, żeby tak było, ale obawiam się, że będzie o to trudno. Drużyny, które awansują do europejskich pucharów, będą musiały pogodzić grę w Europie z ligą. Do tego, może dojść do poważnych zmian personalnych. Zobaczymy, czy na przykład Jagiellonia będzie w stanie zastąpić dwóch-trzech kluczowych piłkarzy, jeśli tacy zostaną sprzedani. Sądzę, że wtedy zaczną się problemy.
– Jeśli Pogoń zdobędzie Puchar Polski, dojdzie do przełomu i w następnym sezonie powalczy do końca o tytuł?
– To bardzo możliwe, bo tak jak mówiłem, Pogoń nie odstaje zbyt mocno od zespołów walczących o mistrzostwo. W tym sezonie będzie o to trudno, chociaż wciąż możliwe jest zajęcie miejsca na podium. Po zdobyciu Pucharu Polski, zespół jeszcze zmotywuje się na cztery ostatnie mecze w lidze. Zdobycie Pucharu Polski i skończenie sezonu na podium byłoby znakomitym wynikiem.
14:00
Ruch Chorzow/Legia Warszawa