Polska nie jest kojarzona z hokejem, więc mam nadzieję, że po tych mistrzostwach to się zmieni. Apeluję do władz i sponsorów! – mówi dla TVP Sport Filip Komorski. Napastnik reprezentacji Polski jest błędem w systemie, gdyż pochodzi z Warszawy, w której praktycznie nie ma gdzie grać w hokeja.
Korespondencja z Ostrawy
Marcin Iwankiewicz, TVP Sport: – Punktów nie udało się zdobyć, ale za to, jak podnieśliście się przeciwko wicemistrzom świata, mogę się tylko pokłonić.
Filip Komorski, napastnik reprezentacji Polski: – Zgadza się, napsuliśmy krwi kolejnej reprezentacji, ale niestety nie ma z tego żadnych zdobyczy punktowych. Cieszy to, że łamiemy stereotypy i powszechne zdanie o polskim hokeju. Czy gramy z kadrą naszpikowaną gwiazdami NHL, jak Szwecja, czy ze srebrnym lub brązowym medalistą mistrzostw świata, potrafimy urywać punkty, jak Łotyszom.
A Niemców naprawdę potrafiliśmy postraszyć. Przy ich prowadzeniu 3:2 ta druga bramka wlała nadzieję w nasze serca i serca kibiców. I wierzyliśmy w to, że jeszcze jesteśmy w stanie urwać punkty.
– Mieliście kilka sytuacji przy tym 3:2, niestety Niemcy byli bezlitośni w kontratakach.
– Na tym poziomie, na którym tu gramy... Każdy błąd, każdy półbłąd, który w Dywizji IA, IB czy na naszym podwórku ligowym może uszedłby bez większych konsekwencji, tu jest bezlitośnie wykorzystywany. Tu sytuacja dwóch na jednego czy sam na sam jest w 80 proc. przypadków strata bramki. Musimy się tego wystrzegać.
Ci zawodnicy pokazują tu, że na co dzień grają w najmocniejszych ligach i mają możliwość rywalizowania z lepszymi. Mają doświadczenie w takich meczach o stawkę. Szkoda, niewiele brakowało, ale znów brakowało.
– Ale kilka nazwisk z naszej kadry też może trafić do lepszych lig, patrząc na to, jak prezentujecie się przeciwko tak klasowym rywalom.
– Taki jest nasz plan, by swoją grą zwrócić uwagę największych klubów albo największych lig w Europie, że warto stawiać na Polaków. Zazwyczaj było tak, że polskim zawodnikom paszport przeszkadza i gdy działacze mieli do wyboru dobrego polskiego zawodnika albo dobrego Amerykanina albo Kanadyjczyka, to Polak nie miał szans ze względu na narodowość.
Polska nie jest kojarzona z hokejem, więc mam nadzieję, że po tych mistrzostwach to się zmieni. Dalej walczymy, by się utrzymać, ale celem pobocznym jest to, by kilku młodych, perspektywicznych chłopaków, których mamy w tej reprezentacji dostało szansę. Myślę, że w pełni by ją wykorzystali. Na to liczymy, że za dwa, trzy, cztery albo pięć lat nie będziemy kadrą złożoną w 98 proc. z zawodników z polskiej ligi, a z zawodników rozsianych po topowych ligach Europy.
– Tu pojawia się problem kluczowy – żenująca liczba całorocznych lodowisk w Polsce. Do tej tak pięknej dyscypliny sportu w Warszawie jest właściwie jedno do trenowania. Mam nadzieję, że wysyłacie tu wielki sygnał, iż gminy muszą to zmienić.
– Powiem mało obiektywnie. Jestem z Warszawy i apeluję do wszystkich – władz miasta, sponsorów – o wybudowanie lodowiska do hokeja w stolicy. Niech to będzie hala widowiskowa na wzór NHL czy topowych w całej Europie, jak w Pradze albo Nottingham. To może być hala ze zmienianymi powierzchniami, do hokeja, do koszykówki, na koncert.
Apeluję o to, bo taka wielka hala by się przydała. Ale też jakieś lodowisko z miejscami na 5-8 tysięcy osób skierowałoby oczy wielkich firm i wielkich sponsorów. Cała Polska, niezależnie od przynależności klubowych, życzyłaby sobie, by w stolicy kraju był topowy hokej na topowym poziomie. Przynajmniej polskiej ligi, a kiedyś może czegoś więcej.
– Nieprzypadkowo do tego nawiązałem – jesteś warszawiakiem, właściwie błędem w systemie, którego de facto nie ma.
– Kolokwialnie mówiąc, jestem rodzynkiem w reprezentacji. Ja i Filip Starzyński, który gra w kadrze, ale na MŚ Elity nie pojechał, jesteśmy dwoma przedstawicielami Warszawy.
Gdy tylko mam okazję, jadę do Warszawy. Przed sezonem, po sezonie, spotykam się z dzieciakami, chętnie uczestniczę w treningach z nimi. Chcę promować, chcę aktywować ludzi, lobbować za tym, by ten hokej w Warszawie powstał i się rozwijał, bo jest to piękny sport i Warszawa nie wie, co traci.
– Zdecydowanie. To może tym akcentem zakończmy, pełni nadziei na przyszłość.
– Tak jest!