| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Urodził się w Czeladzi. Zaczynał na piłkarskich boiskach, ale nie został zawodowcem. Rozpoczął naukę fachu trenerskiego. To zaprowadziło go aż do Białegostoku. Najpierw z Jagiellonią Białystok zdobył srebrny medal mistrzostwo Polski, jako asystent Ireneusza Mamrota. Teraz zdobył złoto, prowadząc samodzielnie żółto-czerwonych. W styczniu skończył 32 lata. Adrian Siemieniec, to dziś najlepszy przykład na to, jak zaczynając od zera, można dojść na niemal sam szczyt.
Początki
Trener Adrian Siemieniec, jak wielu jego poprzedników, zaczynał od piłki. W Czeladzi, skąd pochodzi, stawiał pierwsze kroki w futbolu. Występował w drużynach młodzieżowych MCKS-u. Miał też epizod w Polonii Bytom. Nie był jednak wielkim talentem piłkarskim. Postawił w młodym wieku na rozwój trenerski.
Siemieniec rozpoczął studia na AWF-ie w Katowicach. Po rozpoczęciu nauki trafił na bezpłatne, obowiązkowe praktyki studenckie do tamtejszego Rozwoju, który wówczas występował na poziomie trzeciej ligi. Jego pierwszym szefem był trener Mirosław Smyła. Siemieniec na dłużej zakotwiczył w Rozwoju. Klub zaproponował mu staż trenerski, na który ten przystał. Rozpoczynał od drobnych prac w klubie. Trener Smyła wspomina, że do zadań Siemieńca należało między innymi przygotowywanie boiska do treningu drużyny.
Z czasem zaczął bardziej angażować się w pracę w klubie, która cały czas była dla niego bezpłatna. Rozpoczynał od rozstawiania pachołków, a kończył staż na pomocy przy analizie treningów oraz rywali Rozwoju Katowice.
Z czasem Siemieniec trafił pod skrzydła Ireneusza Mamrota, który zatrudnił go w sztabie Chrobrego Głogów. Tam obecny szkoleniowiec Jagiellonii zaczął zarabiać pierwsze pieniądze, choć nie były duże kwoty. W Chrobrym Głogów już na dobre zaczął zajmować się analizą. Mamrot słuchał też porad Siemieńca, które później wykorzystywał podczas odpraw taktycznych.
Jagiellonia i wicemistrzostwo
Po dobrych latach u boku Ireneusza Mamrota w Chrobrym Głogów duet trafił do Białegostoku. Siemieniec niejako krocząc za Mamrotem, musiał wejść w duże buty, które zostawił po sobie i swoim sukcesie z żółto-czerwonymi Michał Probierz. Jagiellonia podchodziła do sezonu 2017/2018, jako wicemistrz poprzednich rozgrywek. To wicemistrzostwo udało się Mamrotowi z Siemieńcem u boku obronić.
– Mam taką tezę, choć nie chciałbym, żeby to deprecjonowało trenera Mamrota, bo mam do niego ogromny szacunek za wykonaną pracę, to jednak intuicja podpowiada mi, że tego wicemistrzostwa Polski z 2018 roku mogłoby bez Adriana Siemieńca nie być – mówi nam jeden ze współwłaścicieli Jagiellonii Białystok.
– Jakie miałem okresy w Białymstoku? Gdy przyszedłem tu po raz pierwszy, to Jagiellonia szła w górę, a ja, jako trener i człowiek razem z nią. Propozycja pracy dla Jagiellonii w 2018 roku była dla mnie niesamowitym przeskokiem. Nie chodzi tylko o poziom rozgrywek, ale głównie o to, jak bardzo pierwsza liga i ekstraklasa różniły się poziomem organizacji, podobnie pod względem działalności klubu. Dla mnie jako asystenta była to przesiadka z fiata do porsche. Srebrny medal? Był swego czasu w antyramie, ale w ostatnich latach ciągle się przeprowadzam i ta ramka się uszkodziła, ale nie ukrywam, że wkrótce znowu zawiśnie w odpowiednim miejscu – mówił w pierwszym wywiadzie dla TVPSPORT.PL trener Jagiellonii Adrian Siemieniec.
Po wicemistrzostwie Siemieniec zagrał jeszcze z Jagą w finale Pucharu Polski. Tam musiał przełknąć gorzką pigułkę, bo puchar zgarnęła Lechia Gdańsk. W grudniu 2019 roku jego pierwsza przygoda z żółto-czerwonymi się zakończyła.
Arka, ŁKS i powrót na Podlasie
Nie minęło pół roku, a Siemieniec w roli asystenta trenera Ireneusza Mamrota znalazł się w Arce Gdynia, z którą bronił się przed spadkiem. To się nie udało. Na Pomorzu pracował do grudnia 2020 roku. W marcu kolejnego trafił z Ireneuszem Mamrotem do ŁKS-u Łódź, by trzy miesiące później na nowo zagościć w Jagiellonii.
Wspólna przygoda Mamrota i Siemieńca potrwała do grudnia 2021 roku. Jaga pożegnała się niespodziewanie z pierwszym trenerem. Siemieniec pozostał w Jadze. Wówczas zaczął pracę pierwszego szkoleniowca. Objął rezerwy białostockiej drużyny. W 38 spotkaniach uzyskał średnią 1,68 punktu na mecz.
Samodzielność
Dobre wyniki rezerw, a przy okazji nie najlepsza sytuacja finansowa Jagi windowały szansę Siemieńca na przejęcie pierwszej drużyny. Czas ten nadszedł w kwietniu 2023 roku. Z Jagą rozstał się trener Maciej Stolarczyk, a na stanowisku pierwszego szkoleniowca żółto-czerwonych zastąpił go urodzony w Czeladzi Siemieniec.
– Nie ma czegoś takiego, że czuję obawę. Chcę wziąć na siebie odpowiedzialność. Uważam, że dzisiaj drużyna potrzebuje kogoś, kto jest odważny. Jeśli objąłbym drużynę, bojąc się tego stanowiska, to po co miałbym to robić? Pracowałem na to całe życie i teraz zrobię wszystko, by Białystok i klub był dumny z tej drużyny – mówił na powitalnej konferencji prasowej trener Adrian Siemieniec.
Jego pierwszym, samodzielnym sukcesem w stolicy województwa podlaskiego było to, że udało się mu utrzymać Jagiellonię w rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy. Od tamtej chwili było z Jagiellonią już tylko lepiej.
– W poprzednich sezonach brakowało w naszej drużynie kogoś, kto ułoży nasz zespół, bo to, że Jagiellonia przed rokiem czy jeszcze wcześniej miała swoją jakość, to w to nie wątpię. Czujemy się teraz wszyscy dobrze. Zwracamy w zespole uwagę na małe rzeczy, jest odpowiednia dyscyplina. To wpływa na końcowy efekt. To wpływa na to, co kibice widzą na boisku. Jako rada drużyny zwracamy jeszcze większą uwagę na małe problemy w zespole i wspólnie z trenerem staramy się zapobiegać im w zarodku. Wszystko po to, żeby z małego problemu nie zrodził się duży – mówił w rozmowie z TVPSPORT.PL bramkarz Jagiellonii Zlatan Alomerović.
Te słowa są potwierdzane przez wszystkich piłkarzy białostockiej drużyny. Siemieniec pozytywnie wpłynął na mentalność drużyny. To pozwala mu w spokoju pracować nad analizą przeciwników oraz przygotowaniu taktycznym swojego zespołu. Sobotę 25 maja będzie z kolei pamiętał do końca życia – tego dnia poprowadził Jagę do historycznego mistrzostwa.