Przyzwyczaiła kibiców do miejsc na podiach i nie zamierza zwalniać tempa. Celem Pii Skrzyszowskiej na kolejne tygodnie są... medale. 23-latka ma za sobą intensywny czas. Mówi nam wprost: – Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni byłam w domu. Liczy, że takie poświęcenie się opłaci.
Po zdobyciu brązowego medalu halowych mistrzostw świata w Glasgow i złota mistrzostw Europy w Rzymie apetyt rośnie w miarę jedzenia. Skrzyszowska wie, że nadal stać ją na rywalizację ze światową czołówką. W śrubowaniu rekordów życiowych w poszczególnych elementach pomagają jej również światowi specjaliści. To, co najlepsze ma dopiero nadejść.
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Jak zareagowałaś na wynik z początku sezonu?
Pia Skrzyszowska: – Zaczynając sezon od niemal rekordu życiowego (12.51 sekundy – przyp. red) pokazałam, że jestem w dobrej formie. Cały czas przebywam na obozach. Najpierw przygotowywałam się w Spale. Potem byłam w Turcji w Belek.
– Jak nastawiasz się na mistrzostwa Europy?
– Bardzo chcę tam biegać! Stawiam, iż będą to mocne mistrzostwa.
– Trudno będzie obronić złoto?
– Wzrok kibiców będzie skierowanych w moją stronę. Będę miała też plastron w kolorze, który rzuca się w oczy. Tytuł mistrzyni zobowiązuje. Na tę chwilę nie jestem liderką europejskich list. Ten element "presji" odchodzi. Mam w sobie spokój. Zdobyłam już złoto, więc mam doświadczenie, jak to się robi. Wiem, że mnie na nie stać. Mogę to powtórzyć.
– Do Paryża też polecisz po medal?
– Nie mówię tego. Za mną dopiero jeden start. Najpierw chciałabym zobaczyć rekord życiowy na tablicy wyników. Zobaczymy, w jakiej formie będę na chwilę przed wylotem do Francji. Nie zmienia to jednak faktu, iż ambitnie patrzę w kierunku igrzysk. Zebrałam doświadczenie w Tokio. Teraz mam ambitniejsze plany.
– Wspomniałaś wcześniej o rekordzie życiowym. Jego poprawa to cel na ten sezon?
– Idealny czas, by go śrubować. Najlepszy wynik w karierze nie siedzi mi jednak w głowie. Gdy leciałam do Doha, nie stawiałam na konkretny wynik. Wiedziałam, że jestem w dobrej formie, ale nie było parcia na rekord. Tak będzie wyglądała moja strategia. Poza tym, rekord Polski na stadionie pani Grażyny Rabsztyn (12.36 sekundy) jest bardzo szybki. Być może na niego też przyjdzie czas. Nie narzucam na siebie presji.
– 2024 to rok płotków?
– Zdecydowanie. Skupiam się tylko na nich. Nie będę biegała płaskich dystansów. Przed mistrzostwami Europy startuję jeszcze w Ostrawie. Poleciałam tam prosto z Turcji. Szaleństwo. Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni byłam w domu. Po występie w Rzymie planujemy pięć startów przed igrzyskami w Paryżu. Obraliśmy nieco inną strategię.
– Życie na walizkach zaczyna męczyć?
– Dwa lata temu mówiłam, że takie funkcjonowanie jest super. Dopiero teraz doświadczam go na poważnie. Nie pamiętam, kiedy nie miałam przy sobie torby. Cały czas się przepakowuję, wypakowuję, szukam kolejnych lotów. Żyję na lotniskach. Pod ten rok podporządkowuję funkcjonowanie. Każdy zawodowy sportowiec to zrozumie. Być może w kolejnym roku będzie luźniej i spędzę więcej czasu z najbliższymi. Póki co, stawiam na rozwój w dobrych warunkach atmosferycznych. Chcę być szybka w kluczowych występach.
– Czujesz, że to poświęcenie się opłaci?
– Widzę efekty. Wiadomo, tęsknie za rodziną, ale nie jest to aż tak ogromne poświęcenie. Wiem, dlaczego to robię. Mam ich wsparcie. Rozumieją, że w zagranicznych ośrodkach szkoleniowych wszystko mam przy sobie: fizjoterapeutę, odnowę biologiczną, wyposażoną siłownię. Również wysokiej jakości jedzenie. Gdy jestem w domu, dochodzi czas na dojazdy i szukanie odpowiednich miejsc. Na obozach zaoszczędzone wolne chwile przeznaczam na regenerację.
– Na co dzień przebywasz z najlepszymi zawodniczkami na świecie. Wprowadzasz zmiany do treningów?
– Cały czas uczę się czegoś nowego. Kombinujemy z tatą. Trener wyłapał niuanse, które chcemy poprawiać. Myślę tu o starcie i technice płotkarskiej. Współpracowałam w Turcji z biomechanikiem z Wielkiej Brytanii. Dzięki jego obecności utwierdziłam się, że wiem, co nadal robię źle, ale nad czym musimy pracować, żeby dopracować te detale do perfekcji. Sam podkreślił, iż widzi, że jestem w bardzo dobrej dyspozycji. Wizja pozostaje ta sama.
– Czyli otwierają się przed tobą możliwości z całego świata?
– Dokładnie. To świetna opcja. Korzystam, gdy tylko napotkam specjalistów. Jeśli jest opcja, by zoptymalizować wyniki i biegi, robię to. W tym momencie o końcowych rezultatach decydują detale. Chcę je poprawiać. Nie obawiam się czołówki. Dziewczyny już mnie dobrze kojarzą. Wiedzą, że stanowię dla nich realne zagrożenie na bieżni. Mimo to, między nami panuje dobra atmosfera.
– Problemy zdrowotne jeszcze doskwierają?
– Nie. To już za mną! Od roku, odpukać, wszystko jest w porządku. Od czasu do czasu coś zaboli, ale tak wygląda życie sportowca. Dbam o regenerację i dietę. Staram się pilnować każdej kwestii osobno. Problemy w roku olimpijskim nie są wskazane.
1
3:24.34
2
3:24.89
3
3:25.31
4
3:25.68
5
3:25.80
6
3:32.72
1
7.01
2
7.02
3
7.06
7.07
5
7.10
6
7.10
7
7.12
8
7.14
1
4922
2
4826
3
4781
4
4751
4569
6
4487
7
4455
8
4413
9
4400
10
4362
11
4357
12
4277
13
4181
-
1
20.69
2
19.56
3
19.26
4
19.11
5
18.91
6
18.89
7
18.67
8
18.41
1
8:52.86
2
8:52.92
3
8:53.42
4
8:53.67
5
8:53.96
6
8:54.60
7
8:55.62
8
8:57.00
9
9:04.90
9:06.84
11
9:07.20
-
1
1.99
2
1.95
3
1.92
4
1.92
5
1.92
6
1.89
6
1.89
8
1.85
9
1.80
1
3:04.95
2
3:05.18
3
3:05.18
4
3:05.49
5
3:05.83
6
3:08.28
1
1:44.88
2
1:44.92
3
1:45.46
4
1:45.57
5
1:45.88
6
1:46.47
1
7:48.37
2
7:49.41
3
7:50.48
4
7:50.66
5
7:51.46
6
7:51.77
7
7:55.83
8
7:55.83
9
7:56.41
10
7:56.98
11
7:57.18
12
7:59.81
1
2:11.42
2
2:12.20
2:12.59
4
2:12.65
5
2:14.24
6
2:14.53
7
2:14.58
8
2:15.91
9
2:16.10
10
2:17.83
11
2:19.29
12
2:22.28
13
2:23.00
-