| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Na Derbach Lubelszczyzny pojawiło się ponad 15 tysięcy kibiców. Arena Lublin wyprzedzała się błyskawicznie, a kibice jednej i drugiej drużyny zadbali o fantastyczną oprawę. W grze o Ekstraklasę mogła pozostać jednak tylko jedna drużyna…
Lublin jest jednym z najbardziej sportowych miast w Polsce. Mistrzowie Polski na żużlu, ekstraklasowe drużyny w siatkówce, koszykówce kobiet i mężczyzn, piłce ręcznej kobiet. Miejscowy kibic nie ma prawa się nudzić, a często musi wręcz wybierać między sportowymi wydarzeniami. Do pełni szczęścia brakuje jedynie piłkarskiej PKO BP Ekstraklasy.
Motor pod rządami Zbigniewa Jakubasa przeżywał wzloty i upadki. Jeszcze w sezonie 2019/2020 występował w trzeciej lidze. W klubie popełniono sporo błędów, jednak mistyczne w polskim futbolu wnioski zostały wyciągnięte. Zespół w został zbudowany zupełnie inaczej. Zrezygnowano z doświadczonych wyjadaczy, a postawiono na piłkarzy, którym zależy na czymś więcej niż pierwszoligowej przeciętności.
Wydawało się, że w tym sezonie Motor zmierza w kierunku bezpośredniego awansu. Jednak w najmniej oczekiwanym momencie z drużyną pożegnał się trener Goncalo Feio. Władze klubu nie chciały dokonywać rewolucji. Szansę na dokończenie rozgrywek otrzymał dotychczasowy asystent Mateusz Stolarski. Efekt? Przynajmniej dobry. Dziesięć meczów w sezonie zasadniczym: po cztery zwycięstwa i remisy oraz dwie porażki. Ostatecznie ten wynik dał możliwość gry w barażach o Ekstraklasę.
Mecz z Górnikiem Łęczna był arcyważny nie tylko dla całego klubu, lecz również przyszłości 31-letniego szkoleniowca. W przypadku braku awansu na najwyższy szczebel, Stolarski w kolejnym sezonie będzie zmuszony pracować co najwyżej w… drugiej lidze. Trener Motoru nie dostał się na kurs UEFA Pro, a bez najwyższej możliwej licencji nie można prowadzić drużyny w Ekstraklasie i pierwszej lidze. Jeżeli lublinianie awansują, to obecny trener otrzyma warunkową zgodę za sprawą art. 32 tzw. "uchwały trenerskiej".
Drużyna ze stolicy województwa tuż przed przerwą mogła bardzo mocno zbliżyć się do finału ścieżki barażowej. Nie wykorzystała jednak rzutu karnego. Świetnie po raz kolejny w tym sezonie spisał się Maciej Gostomski. Bramkarz Górnika w tym sezonie zachował 17 czystych kont.
Ostatecznie doświadczony golkiper wyjmował piłkę z siatki dopiero w serii rzutów karnych. „Jedenastki” lepiej strzelali gospodarze i to oni w niedzielę powalczą w Gdyni o Ekstraklasę.
Po ostatniej obronie Kacpra Rosy stadion niemalże eksplodował. Kibice przez kolejnych kilkanaście minut bawili się do melodii "Freed From Desire", a w zasadzie "Motor Desire". Oazą spokoju był trener Stolarski. W trakcie decydujących strzałów… siedział na przenośnej lodowce. Na pomeczowej konferencji prasowej tłumaczył, że chciał w ten sposób wlać spokój w swoich piłkarzy.
– Najważniejsze w mocno emocjonalnych sytuacjach jest to, aby nie dać się zwariować. Musisz wyciągać wnioski, wiedzieć, co przekazać zawodnikom. Jeżeli dam się ponieść emocjom, to będę mniej konkretny w przekazie. Piłka nie zawsze jest sprawiedliwa, ale miałem poczucie, że nie mogliśmy przegrać tego meczu – wspomniał.
Motor pokazał, że jest gotowy na Ekstraklasę. Pod każdym względem: organizacyjnym, kibicowskim i sportowym. Otoczka piątkowego spotkania stała na najwyższym poziomie. Klub zadbał o najmniejsze detale, mocno ułatwił pracę dziennikarzom i pokazał, że zasługuje na grę w najwyższej lidze. Jednak podobnie mogą myśleć w Gdyni. Arka ma za sobą czwarty sezon na zapleczu i od kilku lat liczy na powrót. W niedzielę cieszyć będzie mógł się tylko jeden zespół. Na stadionie przy ul. Olimpijskiej odbędzie się jeden z najważniejszych meczów w sezonie. Stawką będzie nie tylko Ekstraklasa, lecz również wiele milionów złotych, prestiż i przejście do piłkarskiej nieśmiertelności.
Jedni i drudzy chcieliby zasmakować futbolowego raju, lecz w 18-zespołowej stawce pozostało już tylko jedno wolne miejsce. W niedzielę oczy piłkarskiej Polski będą zwrócone na stadion Arki. Gdynia czy Lublin? Zapewne tuż po godzinie 20:00 wszystko będzie już jasne.