| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Rywalizacja Lecha Poznań i Legii Warszawa to coś więcej niż tylko mecze. Doskonale przekonało się o tym wielu zawodników, którzy dokonali transferu pomiędzy tymi drużynami. Taki ruch może okazać się prostą drogą do nienawiści. Z okazji niedzielnego klasyku przypominamy piłkarzy oraz trenerów z Lechem i Legią w CV. Łatwiej dzięki temu zrozumieć, dlaczego dla wielu kibiców to najważniejszy mecz w roku.
Legia szuka zastępcy Feio. To on może poprowadzić drużynę w Poznaniu!
BRAMKARZE
Jarosław Bako (Legia 1986, Lech 1993): Etatowy bramkarz reprezentacji Polski na przełomie lat 80. i 90. W Legii Bako zanotował tylko jeden występ w Pucharze Intertoto. W Lechu grał częściej, ale skończyło się na jednej rundzie. Bakę sprowadzono z myślą o Lidze Mistrzów, więc niedługo po nieudanych eliminacjach wyjechał do Izraela.
Radosław Cierzniak (Lech 2006, Legia 2016-21): Trafił do Lecha w wyniku fuzji z Amicą Wronki. Podobnie jak Bako w Warszawie, tak Cierzniak w Poznaniu wystąpił wyłącznie w Pucharze Intertoto. Dekadę później został bramkarzem Legii. Choć zazwyczaj pełnił rolę zmiennika, to mógł czynnie świętować aż cztery tytuły mistrzowskie.
Łukasz Fabiański (Lech 2004, Legia 2005-07): Przez Lecha przemknął kompletnie niezauważony. Jako 19-latek zagrał w meczu Pucharu Polski z Arką Gdynia. Z reguły zrzucano go do rezerw, gdzie działy się rzeczy wręcz niepojęte. W meczu z Kotwicą Kołobrzeg wszedł na boisko jako... napastnik. Dwie minuty później zdobył nawet bramkę!
W Poznaniu nie zdawali sobie sprawy z tego, jaki mają u siebie brylant. Dowiedzieli się o tym, gdy Fabiański w Legii zdobył mistrzostwo i wypromował się do Arsenalu. Wojskowi zarobili ponad 4 miliony euro na tym transferze. Wielkie pieniądze przeszły koło nosa Lechowi, który nie zdecydował się wpłacić kilkudziesięciu tysięcy złotych za ekwiwalent za wyszkolenie szkółce MSP Szamotuły.
Arkadiusz Malarz (Lech 2006, Legia 2015-19): Podobnie jak Cierzniak, trafił do Lecha z Amiki, ale akurat on uczynił to pół roku przed fuzją. Debiut w Kolejorzu przypadł na mecz z... Legią. Malarz odszedł po zakończeniu sezonu z ledwie dwoma meczami na koncie. W Warszawie bramkarz stał się ulubieńcem kibiców i jednocześnie pewnym punktem defensywy. Trzy mistrzostwa Polski to najlepsze potwierdzenie.
Malarz należy do najbardziej nielubianych legionistów przy Bułgarskiej. Już po drugiej stronie barykady zdarzyło się prowokować piłkarzy i kibiców Lecha. W 2016 roku głośno było o sytuacji, gdy bramkarz Legii podduszał Dawida Kownackiego po zdobyciu bramki. Prezes Kolejorza domagał się zawieszenia Malarza. Ten natomiast odpowiadał, że Kownacki powinien mieć więcej "cojones".
Piotr Mowlik (Legia 1971-77, Lech 1977-83): Choć lata 70. to dekada Jana Tomaszewskiego, to Mowlik potrafił wygryźć go z bramki Legii. W Warszawie zdobył Puchar Polski i wypromował się do reprezentacji. Po igrzyskach zerwał więzadła w kolanie, więc w Legii go skreślono. W Lechu postawiono go na nogi, i to w wielkim stylu. Mowilk wrócił do kadry, pojechał na mundial a ponadto cieszył się z dwóch tytułów mistrzowskich.
Za transferem do Lecha stały jednak nie tylko sportowe powody. – Chciałem tylko większe mieszkanie, bo mieszkałem w klitce. Ożeniłem się, chciałem jakoś się urządzić w życiu, ale mundurowi tylko rozkładali ręce: orzykro nam, nic dla ciebie nie mamy. A Lech nie robił z tym problemu: chcesz większe mieszkanie, no to je dostaniesz – mówił Mowlik na łamach "Przeglądu Sportowego".
Czytaj też: Zapomniane życiorysy. Piotr Mowlik: zawsze trzeba być człowiekiem
Arkadiusz Onyszko (Legia 1993 i 1994, Lech 1996-97): Tego bramkarza raczej nie kojarzy się z tymi klubami. Onyszko dla Legii zagrał raz – wygrał superpuchar z ŁKS-em, wpuszczając przy okazji… cztery gole. Niewiele czystych kont zachował też w Lechu, grając regularnie przez jeden sezon.
Zbigniew Pleśnierowicz (Legia 1980-82, Lech 1982-88): Pierwszy i nie ostatni na tej liście przykład gracza ściągniętego przez wojsko do Legii, choć akurat Pleśnierowicz trafił tam z Kalisza. Konkurencja w stolicy okazała się zbyt silna - bramkarz rozegrał tylko jedno spotkanie w lidze. Lech na niego postawił, a on odpłacił się świetną grą. To właśnie z Pleśnierowiczem w bramce Kolejorz zdobył dwa pierwsze tytuły mistrzowskie w historii.
Henryk Skromny (Lech 1945-46 i 1957, Legia 1946-50): To właśnie od tego bramkarza rozpoczęła się historia ściągania lechitów do Legii za pomocą biletu do wojska. Skromny był bardzo solidnym zawodnikiem, trafił nawet do reprezentacji. Największe sukcesy święcił jednak z Polonią Bytom. Zmarł na raka w wieku niespełna 36 lat.
OBROŃCY
Bartosz Bereszyński (Lech 2008-11 i 2012, Legia 2013-16): To był bardzo zaskakujący transfer. Legia sięgnęła po młodego piłkarza, który wprawdzie miał na koncie mistrzostwo Polski, ale w Lechu był tylko rezerwowym. W Warszawie mieli jednak na niego plan – z napastnika przekwalifikowano go na prawego obrońcę. Od tego momentu kariera Bereszyńskiego nabrała rozpędu.
Wcześniej musiał przeżyć jednak gehennę. Na wieść o transferze kibice z Poznania wpadli w furię. Syn byłego lechity otrzymał mnóstwo ostrych wiadomości, bowiem ktoś udostępnił jego numer telefonu w sieci. Ta tym się nie skończyło. – Obrzucili dom jajkami. To na pewno nie wszystko, bo sądzę, że rodzice i moja partnerka coś przede mną ukryli. To było najgorsze, że wydarzenia związane ze mną dotykały najbliższych – powiedział TVPSPORT.PL.
Andrzej Grześkowiak (Lech 1975-77 i 1978-82, Legia 1977-78): Piłkarz, któremu przypisuje się udział w przejściu Mirosława Okońskiego do Legii. Grześkowiak tłumaczył młodszemu koledze, że bez odbycia służby wojskowej może zapomnieć o transferze zagranicznym. Sam w Legii dostał ledwie kilka szans, w Lechu grywał dużo częściej.
Paweł Kaczorowski (Lech 1999-00 i 2003-04, Legia 2005): Uniwersalny zawodnik, który 14 razy zagrał w reprezentacji Polski. Do kadry trafił w sezonie, który zakończył się spadkiem Lecha z ligi. Gdy Kolejorz wrócił do Ekstraklasy, wrócił do niego i Kaczorowski. W 2004 roku cieszył się z Pucharu Polski i ta radość stała się zarzewiem dalszych problemów.
Po wygranej w finale Kaczorowski wraz z kolegami głośno intonował przyśpiewkę "Legła Warszawa". Nagranie znalazło się w filmie dokumentalnym, który kibice Legii przypomnieli po transferze piłkarza. W stolicy nie zaakceptowano tego faktu, czego dowodem był transparent: "Chórzysto, nigdy nie będziesz legionistą". Już po zakończeniu kariery Kaczorowski deklaruje się jako sympatyk Lecha, choć i w Poznaniu nie wszyscy wybaczyli mu ten transfer.
Maciej Murawski (Lech 1997-98, Legia 1998-02): Przykład, że transfery między Lechem a Legią mogą odbyć się w przyjaznej atmosferze. Murawski został sprzedany do Warszawy z konieczności. – Do transferu przekonał mnie Piotrek Reiss i pozostali koledzy, ze względu na problemy finansowe. Poczułem, że bardziej niż na mnie chłopakom zależy na zaległych pensjach – tłumaczył Murawski (cytat z gol24.pl).
Co istotne, odejście do odwiecznego rywala wybaczyli nawet kibice. Murawski wytłumaczył im powód swojej decyzji, za co otrzymał gromkie brawa. W Legii zdobył mistrzostwo Polski i zapracował na wyjazd na mistrzostwa świata w 2002 roku. Dziś przyznaje, że trzyma kciuki za oba zespoły.
Bogusław Oblewski (Legia 1979-80, Lech 1980-84): On również w Legii był głównie rezerwowym, ale to wystarczyło do zapisania się na liście triumfatorów Pucharu Polski. W Lechu trener Wojciech Łazarek docenił go o wiele bardziej. Oblewski stanowił mocny punkt drużyny, która dwukrotnie została mistrzem i tyle samo razy wygrywała puchar.
Mirko Poledica (Lech 2003, Legia 2004-05): Pierwszy zagraniczny zawodnik, który wystąpił w obu klubach. Serb trafił do Lecha na półroczne wypożyczenie. Spisał się na tyle dobrze, że wpadł w oko mocnej wtedy Sparcie Praga. Stamtąd wykupiła go Legia, gdzie grał już dużo mniej. Obecnie Poledica jest szefem serbskiego związku zawodowego piłkarzy.
– Ktoś z Lecha zobaczył na kasecie VHS kilkunastominutową kompilację moich występów w Serbii i postanowił mnie sprowadzić do Polski. Pamiętam, jak wylądowałem w Poznaniu na lotnisku Ławica. Wsiadłem do taksówki i kierowca zapytał: "Gdzie?". Po serbsku jest niemal tak samo: "Kde". Podałem adres. Jedziemy. W pewnym momencie mówię: "Prawo" czyli po serbsku "prosto". Patrzę, a chłopak skręca. Przeraziłem się, o co chodzi. W języku polskim jest lewa i prawa strona, a w serbskim jest strona lewa i desna. "Prawo" to po serbsku "prosto" – tak niedawno Poledica wspominał swoje początki w Polsce w rozmowie z Robertem Błońskim.
Marcin Rosłoń (Legia 1996-97, 1998-99 i 2002-07, Lech 2000): Znany obecnie dziennikarz został z Legią mistrzem Polski. Wiosną 2000 roku wypożyczono go do Lecha, który walczył o utrzymanie. Efekt był mizerny – Rosłoń zagrał cztery mecze, w których Kolejorz stracił łącznie 12 goli.
Władysław Sobkowiak (Lech 1945-51, 1953-61, Legia 1951-52): Solidny obrońca, który w Legii mógłby zagościć na dłużej. Sobkowiak czuł się jednak na tyle przywiązany do Poznania, że wrócił tam od razu po zakończeniu służby wojskowej. Nierozerwalnie związany z Lechem i jego tradycją, bowiem był maszynistą.
Paweł Wojtala (Lech 1991-96, 2001 i 2004, Legia 2000-01): Reprezentacyjny obrońca był wychowankiem Lecha, z którym dwukrotnie sięgał po mistrzostwo. Do Legii trafił po grze w niemieckich klubach, ale tam już takich sukcesów nie odnosił. Później jeszcze dwukrotnie wracał na moment do Kolejorza.
– W stolicy nikt nie przypominał mi, że jestem z Poznania, pewnie wpływ na to miał fakt, że do Legii trafiłem z Werderu Brema, a nie bezpośrednio z Lecha. Generalnie w moim przypadku nie było żadnych negatywnych napięć, także wtedy, gdy z Legii wróciłem do Lecha – mówił Wojtala na łamach TVPSPORT.PL.
POMOCNICY
Jarosław Araszkiewicz (Lech 1980-85, 1987-90, 1992, 1994, 1998 i 2002-03, Legia 1985-87): Ulubieniec kibiców z Poznania. Do Lecha wracał aż pięciokrotnie i miał udział w takiej samej liczbie mistrzostw. Były reprezentant Polski musiał jednak w pewnym momencie pójść w kamasze.
– Chciałem iść do Śląska Wrocław, bo ta perspektywa bardziej mi odpowiadała. Rozmawiałem na ten temat z trenerem Henrykiem Apostelem, ale jak on usłyszał, że chcą mnie w Legii to powiedział, żebym nie robił sobie nadziei – opowiadał Araszkiewicz. W Warszawie miał kilka świetnych występów w europejskich pucharach, lecz szybko go skreślono. Później przy pierwszej okazji chłodno powitali go kibice z Łazienkowskiej.
Czytaj też: "Buty nie grają...". Wyjątkowa historia legendy Lecha Poznań
Dariusz Bayer (Lech 1989-91, Legia 1993-94): Mistrz Polski i z Lechem, i z Legią. Podstawowym zawodnikiem był jednak tylko w Poznaniu. Na status gwiazdy zasłużył w innym miejscu Polski, konkretnie w Jagiellonii Białystok.
Krystian Bielik (Lech 2011-14, Legia 2014): Na początku poprzedniej dekady akademia Lecha zaczęła wyrastać na najlepszą w kraju. Legia dała rywalowi jednak soczysty prztyczek w nos. Bielika wyciągnęła z drużyny juniorów starszych i błyskawicznie pozwoliła zadebiutować w Ekstraklasie. Pół roku później pomocnik był już piłkarzem Arsenalu. Lech znów stracił szansę na duży zarobek, choć i jemu należał się mały procent z tego transferu.
Sylwester Czereszewski (Legia 1997-01 i 2001-02, Lech 2002-03): Przez kilka lat był gwiazdą Legii, z którą zdobył mistrzostwo i puchar kraju. Dynamiczny skrzydłowy trafił prosto z Łazienkowskiej na Bułgarską, ale mimo to w Poznaniu przyjęto go dobrze. Były reprezentant Polski zdobył dla Lecha pięć bramek.
– Gdy przyjechałem z Lechem na Legię, żadnych docinek nie było. W Poznaniu też nie miałem żadnych problemów. Nawet niektórzy piłkarze zazdrościli, że na mój temat w stadionowej "loży szyderców" zawsze były same plusy – wspomina Czereszewski, który w kontekście ruchów na linii Poznań-Warszawa przypomina podstawową regułę rynku transferowego: idzie się tam, gdzie cię chcą.
Kasper Hamalainen (Lech 2013-15, Legia 2016-19): Ten transfer rozgrzał do czerwoności. Fin, jeden z architektów mistrzostwa z 2015 roku, zapowiadał, że po wygaśnięciu kontraktu nie zagra w innym polskim klubie niż Lech. Słowo złamał błyskawicznie. – Legia wykazała największą determinację, by mnie sprowadzić. Wiedziałem, co będzie, ale uznałem że jestem wystarczająco silny psychicznie, by wytrzymać – mówił Hamalainen na łamach "Przeglądu Sportowego".
Sam chyba jednak nie spodziewał się tego, co się wydarzy w Poznaniu. Sponsor klubu za darmo wymieniał koszulki z nazwiskiem Hamalainena. Kibice na pierwszym treningu po przerwie wywiesili transparent z mocną przestrogą dla innych piłkarzy, którzy mogliby podążyć jego drogą. Głośno było także o zdemolowanym samochodzie z wulgarnym napisem. Tu jednak doszło do pomyłki – bolesnej dla jednego z mieszkańców stolicy Wielkopolski.
Największy ból jednak dopiero nadchodził. W sezonie 2016/17 Hamalainen był katem Lecha, zdobywając decydujące bramki w doliczonym czasie gry. Przy Łazienkowskiej sędziowie nie dostrzegli, że Fin był na spalonym. Tych punktów zabrakło Lechowi w końcowym rozrachunku. Mistrzostwo świętowała Legia, a Hamalainen cieszył się z tytułów w Warszawie jeszcze dwa razy.
Jerzy Kasalik (Legia 1968-69, Lech 1976-81): Dużo bardziej znany z kariery trenerskiej, ale to jako piłkarz trafił na moment do kadry narodowej. Jeden mecz w barwach Legii wystarczył, aby zostać mistrzem Polski. W Lechu zagrał o wiele więcej spotkań, a po zakończeniu kariery wrócił do klubu jako asystent.
Jan Kniat (Lech do 2024, Legia od 2024): Najświeższy transfer na linii Lech-Legia, choć dotyczy jeszcze poziomu juniorskiego. 17-letni pomocnik, trenujący w Lechu od początku kariery, latem wyprowadził się do Warszawy. Wojskowi musieli zapłacić za niego wyłącznie ekwiwalent za wyszkolenie.
Adam Majewski (Lech 1995-97, 1998-99 i 2005, Legia 1999-03): Sytuacja bardzo podobna do tej, która dotyczyła Murawskiego. Obecny selekcjoner rok później zamienił Poznań na Warszawę, nie trafiając jednocześnie na czarną listę kibiców z Bułgarskiej. O dużej sympatii do Lecha świadczy fakt, że po latach wrócił do niego jeszcze na moment. To jednak w Legii Majewski osiągnął największy sukces – zdobył mistrzostwo w 2002 roku.
Henryk Miłoszewicz (Legia 1980-83, Lech 1983-84 i 1986-87): Kolejny przykład legijnej "branki" do wojska, choć akurat nie z Poznania. Miłoszewicz w ciągu czterech sezonów w Warszawie wyrobił sobie markę, zdobył dwa krajowe puchary, ale dopiero w Lechu jego gwiazda rozbłysnęła. Był jednym z architektów dubletu z 1984 roku, którym zapracował sobie na transfer do Francji. Świetny rozgrywający, choć obecnie trochę zapomniany. Zmarł w wieku ledwie 47 lat.
NAPASTNICY
Teodor Anioła (Lech 1945-61): Jedna z największych legend Lecha Poznań. Trzykrotny król strzelców Ekstraklasy trafia do naszego zestawienia z dużą gwiazdką przy nazwisku. Legia bezskutecznie zabiegała o ściągnięcie Anioły (wcześniej chwilę grał tam jego brat Jan), ale ostatecznie zdołała go tylko wypożyczyć na jeden mecz towarzyski. Napastnika uratowała... posada na kolei.
Jacek Bąk (Lech 1982-85, Legia 1988-93): Napastnik, który nie strzelał wielu goli, ale nadrabiał to popisami technicznymi. Bąk jest ciepło wspominany i w Poznaniu, i w Warszawie. Z Lechem dwukrotnie sięgał po mistrzostwo, a w Legii tyle samo razy wygrał krajowy puchar.
Janusz Gogolewski (Lech 1948-53 i 1954-63, Legia 1953-54): Dla Lecha strzelał gole jeszcze jako 17-latek. W Poznaniu starsi kibice wspominają go do dziś. W Legii grał przy okazji służby wojskowej, strzelając sześć goli.
Marcin Klatt (Lech 2001-03, Legia 2005-06): Wychowanek Lecha został mistrzem Polski w Legii, zdobywając cztery bramki w ledwie dziewięciu meczach. Utalentowany napastnik nigdzie nie grał jednak na miarę potencjału i szybko wylądował w niższej lidze.
Robert Lewandowski (Legia 2005-06, Lech 2008-10): Wyrzut sumienia Legii, która zrezygnowała z niego po roku gry w rezerwach. Strzelił w nich cztery gole, a ponadto odniósł poważną kontuzję. Wojskowi mogli go ściągnąć ponownie, gdy w Zniczu Pruszków został królem strzelców drugiej ligi. Postawiono jednak na innego napastnika – Mikela Arruabarrenę. Lewandowski zaś wybrał Lecha.
– Mam dobre wspomnienia, począwszy od pierwszego gola w Europie, poprzez Puchar Polski czy superpuchar i przedostatni mój mecz w Lechu, czyli z Ruchem Chorzów. To był mój najlepszy mecz w Kolejorzu. To był moment, kiedy poczułem, że jestem gotowy na wyjazd z Polski – mówił w rozmowie z klubową telewizją. Lewandowski pożegnał się z Poznaniem mistrzostwem i kolejną koroną króla strzelców.
Mirosław Okoński (Lech 1977-80, 1982-86 i 1992, Legia 1980-82): Tego transferu nie dało się uniknąć. Okoński rozkochał swoim dryblingiem cały Poznań, a także wielu zagranicznych kontrahentów. Oczywiste stało się, że droga na Zachód biegnie przez Warszawę. – Powiedzieli, że i tak będę musiał odrobić wojsko, więc lepiej żebym to zrobił jako piłkarz Legii. Pamiętałem o przypadkach innych graczy, którzy nie chcieli tam pójść. Ich kariery załamywały się – mówił Okoński (cytat z "Kolekcji klubów" wydawnictwa GiA).
Dwa lata w Legii przyniosły mu pierwsze sukcesy w postaci dwóch Pucharów Polski. Warszawska drużyna rozbiła w jednym z finałów Lecha aż 5:0. Na Okońskiego krzywo patrzono w rodzinnym mieście. Wspominana jest historia, gdy po jednej z wizyt w domu obrzucano jego balkon jajkami. Sęk w tym, że kibice… pomylili okna. Nawet takie sytuacje nie zgasiły w nim miłości do Poznania.
Powrót do Lecha umożliwili mu bohater zbiorowy oraz indywidualny. Zbiorowy to kilkunastu lokalnych "prywaciarzy", którzy zrzucili się na wykupienie Okońskiego. Nie byłoby jednak transferu, gdyby nie przychylność Kazimierza Górskiego. Trener Legii stwierdził, że z niewolnika nie ma zawodnika i wymógł u generałów zgodę. Poznań błyskawicznie zapomniał o minionych dwóch latach i znów podziwiał idola. Okoński trzykrotnie świętował mistrzostwo dla Kolejorza.
Jerzy Podbrożny (Lech 1991-93, Legia 1994-96): – Z trybun leciało wszystko, co kibice mieli pod rękami. Dobrze, że tunel był wydłużony i dość szybko można było się w nim ukryć. Pamiętam też zabawną scenę, gdy opuszczałem stadion. Przy płocie stało kilku staruszków. Na mój widok zaczęli przeklinać i wygrażać mi laskami, o które się podpierali – tak Podbrożny opowiadał w TVPSPORT.PL o pierwszym meczu w Poznaniu w nowych barwach.
Zarówno w Lechu, jak i Legii był gwarancją tytułów (po dwa mistrzostwa) oraz goli (dwie korony króla strzelców w Kolejorzu). Nic więc dziwnego, że transfer napastnika budził tak wielkie emocje. Kibice mówili o zdradzie, ale sam Podbrożny też czuje się zdradzony. Powtarza, że z Lecha go wypychano. – Moment na zmianę barw był jak najbardziej odpowiedni. W Lechu robiło się coraz gorzej, a Jacek Przybylski powiedział mi wprost: przynajmniej po twoim odejściu dostaliśmy wypłaty – mówił na naszych łamach.
Florian Wojciechowski (Lech 1945-50 i 1952-61, Legia 1950-51): Jeden z najniższych ligowców w historii – mierzył zaledwie 158 centymetry. Mimo to w Lechu zagrał ponad 200 spotkań. W Legii "odświęcił" wojsko, zdobywając kilka bramek.
Andrzej Zgutczyński (Lech 1976, Legia 1978): Król strzelców Ekstraklasy i uczestnik mundialu 1986 jako gracz Górnika Zabrze. Przez Lecha i Legię przemknął kompletnie niezauważony. W obu klubach zagrał łącznie... jeden mecz ligowy.
TRENERZY
Henryk Apostel (Legia 1962-68 i 1970 jako piłkarz, Lech 1988 i 1991-93): W trakcie kariery piłkarskiej dał się zapamiętać jako solidny pomocnik. Z Legią zdobył mistrzostwo i dwa puchary. W Lechu zbudował mocną ekipę, która dwukrotnie wygrywała ligę, ale nie potrafiła awansować do Champions League. To Apostel prowadził Kolejorza w słynnym dwumeczu z Barceloną.
Leszek Jezierski (Legia 1950-52 jako piłkarz, Lech 1985): "Napoleon" w trakcie kariery piłkarskiej grał w Poznaniu, ale w Stomilu. Występy w Legii to efekt służby wojskowej. Jako trener prowadził Lecha przez pół roku, do spółki z Jackiem Machcińskim. Takich sukcesów, jak w Widzewie czy Ruchu Chorzów, nie było.
Jerzy Kopa (Lech 1976-79, 1989-91 i 1998, Legia 1982-85 i 1998-99): Ważna postać w historii Lecha. To on doprowadził do pierwszego awansu Kolejorza do europejskich pucharów, a w 1990 roku – bardziej jako menedżer niżli trener – przyczynił się do zdobycia mistrzostwa. W Legii takich sukcesów nie było, choć Kopa miał do niej aż dwa podejścia.
Czesław Michniewicz (Lech 2003-06, Legia 2020-21): Lech wprowadził go do trenerskiego świata i nie przeszkadzał mu w tym brak licencji. Z Kolejorzem wywalczył Puchar Polski w 2004 roku. W Legii przebił to osiągnięcie – został mistrzem kraju, a następnie wprowadził Wojskowych do fazy grupowej Ligi Europy. Choć zaczął tam od dwóch zwycięstw, otrzymał wypowiedzenie, bo klub dołował w tabeli Ekstraklasy.
Za Michniewiczem jednak niosły się też popisy wokalne. Ich źródło było identyczne, jak w przypadku Kaczorowskiego. W dokumencie "Droga do pucharu" można było usłyszeć, jak Michniewicz śpiewa solo utwór "Ja kocham Lecha". To wystarczyło, aby na jego pierwszy mecz w Legii ktoś przyniósł flagę z doskonale znanym napisem: "Chórzysto, nigdy nie będziesz legionistą".
Czytaj też: Finały PP 2004, Lech – Legia. Wspomnienia Michniewicza
Maciej Skorża (Legia 2010-12, Lech 2014-15 i 2021-22): Dla mieszkańców Poznania – Midas. Dwa razy przybywał do Lecha i dwa razy dawał mu mistrzostwo kraju. Właściciel Kolejorza Piotr Rutkowski nieustannie wzdycha w kierunku Skorży, więc powrót w przyszłości jest niewykluczony. W Legii szkoleniowiec nie jest tak pomnikową postacią, ale też przeżył z nią chwile radości, podnosząc dwa krajowe puchary.
Franciszek Smuda (Legia 1975-77 jako piłkarz i 1999-01 jako trener, Lech 2006-09): Grywał w pomocy Legii u boku Kazimierza Deyny. Dwie dekady później wrócił do Warszawy w roli trenera wraz z widzewskim zaciągiem, ale całkowicie poległ. O wiele lepiej poszło mu w Poznaniu, gdzie został legendą. Kibice Lecha docenili nie tylko zdobyty Puchar Polski oraz pamiętną kampanię w Pucharze UEFA, ale przede wszystkim ofensywny styl i nieustępliwą grę do ostatniego gwizdka.
Adam Topolski (Legia 1973-82 jako piłkarz, Lech 1998-99 i 2000-01): Rodowity Wielkopolanin, ale nigdy nie zagrał w najważniejszym klubie regionu. Topolski w Legii był podporą defensywy, doczekał się nawet wejścia do tamtejszej galerii sław. W Lechu też zapisał się w historii, bo pod jego wodzą Kolejorz potrafił wygrać dziewięć meczów z rzędu. Zabrakło tylko udanego finiszu – w ostatniej kolejce spadł z ligowego podium.
Zobacz też: Zapomniane życiorysy – Adam Topolski. "Tylko silni mogą żyć"
Jan Urban (Legia 2007-10 i 2012-13, Lech 2015-16): Po pierwszej kadencji w Legii pamięta się raczej tylko niedosyt niż zdobyty krajowy puchar. Za drugim razem Urban już nikogo nie zawiódł, sięgając po dublet i kładąc podwaliny pod kolejny tytuł. W Lechu, do którego mógł trafić już jako piłkarz, nie nawiązał do tych sukcesów. Do gabloty dołożył jednak zwycięstwo w superpucharze.
Kiedy mecz: 10 listopada (niedziela), godz. 17:30
Gdzie oglądać: od 17:00 w TVP 2, TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacji mobilnej
Kto komentuje: Jacek Laskowski, Marcin Żewłakow
Prowadzący studio: Kacper Tomczyk
Reporterka: Maja Strzelczyk
Goście: Jakub Wawrzyniak, Grzegorz Mielcarski
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.