| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Wygrana była blisko, ale ostatecznie Widzew Łódź zremisował w Turcji z Dynamem Kijów 1:1. Skautom siedzącym na trybunach wpadł w oko Marcel Krajewski. Trener łodzian Daniel Myśliwiec ciągle zachęca swoich zawodników do gry agresywnym pressingiem
KORESPONDENCJA Z TURCJI
Poniedziałkowy mecz Widzewa w Antayli wzbudził spore zainteresowanie. Spotkanie obserwowali asystenci Michała Probierza, Sebastian Mila i Michał Bartosz. Na trybunach pojawili się niejako przy okazji, bowiem przebywają w Turcji na zgrupowaniu Talent Pro dla zawodników z roczników 2008 – 2010. To na tym się koncentrują w tych dniach.
W środę w Turcji miał pojawić się selekcjoner. Nadal nie wiadomo jednak, czy Michał Probierz przyjedzie do Turcji. Niemniej w poniedziałek Widzew był pod uważną obserwacją. Na meczu pojawił się m.in. niemal cały sztab Lecha Poznań z Nielsem Frederiksenem na czele. Był też trener Korony Kielce, Jacek Zieliński oraz wysłannicy Cracovii. A nawet… selekcjoner reprezentacji Rumunii, Mircea Lucescu. 80-letni szkoleniowiec również zobaczył mecz przy okazji, bo później na tym boisku sparing grało Dinamo Bukareszt.
Widzew zagrał bez kilku zawodników. Said Hamulić i Bartłomiej Pawłowski trenują indywidualnie. Lirim Kastrati ma problem z kolanem, a Kreshnik Hajrizi zmaga się z kłopotami żołądkowymi. – Kastrati miał problemy z kolanem po treningach na sztucznej murawie w Łodzi. Zastosowaliśmy zabiegi wyciszające dolegliwości bólowe. Uznaliśmy również, że lepiej, by odpuścił kilka jednostek treningowych i żeby zaraz był gotowy na sto procent – tłumaczy Daniel Myśliwiec.
Mecz nie był rozgrywany na takiej intensywności co niedzielne spotkanie Lecha Poznań z Dinanem Zagrzeb. W pierwszej połowie trener Lecha siedzący na trybunach wyglądał, jakby miał zaraz przysnąć, na szczęście Widzew dał pewien bodziec, bo tuż przed końcem pierwszej połowy gola na 1:0 zdobył Hubert Sobol. Rywale mieli kilka okazji, ale za każdym razem fatalnie pudłowali.
W drugiej połowie Dynamo wzmocniło skład, na boisko weszło kilka pierwszoplanowych postaci i Widzew tylko cudem utrzymał prowadzenie. Jeden szybki wypad Ukraińców zepsuł Nazar Wołoszyn. Mógł popędzić sam na sam z Rafałem Gikiewiczem, zamiast tego poszukał podania i zagrał zupełnie źle. A potem bramkarz Widzewa dwukrotnie bronił w bardzo trudnych sytuacjach. Ukraińcy dopięli swego dopiero po strzale z rzutu karnego. 11 zmylił bramkarza Widzewa i wyrównał wynik meczu na 1:1.
– Wynik to sprawa drugorzędna, ale nie ukrywam, że bardzo zależało nam na tym, by wygrać – mówił po meczu Myśliwiec, który ciągle zachęcał zawodników do odważniejszej gry. – Chcemy nadal zdecydowanie stawiać na grę wysokim pressingiem, nawet przy dużym zmęczeniu, tak jak w drugiej połowie meczu z Dynamem – tłumaczył.
Niestety w końcówce meczu kontuzji doznał Juan Ibiza i nie był w stanie kontynuować gry. – Nie wygląda to dobrze. Raczej nie są to sprawy więzadłowe czy mięśniowe, ale coś jest nie tak z pięta. Pojawił się duży ból. Musimy poczekać na wyniki badań – mówił Myśliwiec.
Najdłużej na boisku przebywał Marcel Krajewski i pokazał się z dobrej strony. 20-latek wpadł w oko skautom przebywającym na trybunach.
– Nie jestem jeszcze w najlepszej dyspozycji. Duża część drużyny przeszła grypę lub przeziębienie i ze mną było podobnie. Do tego usuwałem w ostatnich dniach ósemkę, więc przed tym meczem zaliczyłem w zasadzie jeden trening. Myślę jednak, że to najlepszy sposób na powrót. Przepalić takim meczem. I myślę, że pokazałem się z dobrej strony – powiedział po meczu.
Przed Widzewem w Turcji jeszcze trzy sparingi. W piątek zagrają z inną drużyną PKO Ekstraklasy, Zagłębiem Lubin.