| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Sędzia Szymon Marciniak podjął nietypową decyzję w meczu Ruch Chorzów – Wisła Kraków na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Zamiast doliczyć czas stracony na różne przerwy w grze, skrócił spotkanie oszczędzając piłkarzom tego, czego ten mecz zdaniem arbitra raczej już nie potrzebował.
Gdy na zegarze w czasie transmisji w TVP Sport i TVPSPORT.PL widać było "89:29", sędzia Szymon Marciniak wykonał gest ręką w kierunku pola bramkowego Wisły, który oznaczał, że grę rzutem od bramki mają wznowić goście. Po chwili bramkarz Patryk Letkiewicz podniósł piłkę, „przybił piątkę” z przechodzącym obok Mariuszem Kutwą i powoli, rozglądając się i wykonując różne gesty, szedł w kierunku narożnika pola bramkowego, skąd prawdopodobnie zamierzał wznowić grę.
Gdy na zegarze było już "89:46", arbiter zmienił kierunek. Dotychczas szedł w kierunku środka boiska, ale zawrócił i zaczął iść w kierunku bramki Wisły. Jakby zdał sobie sprawę, że albo musi zareagować na ociąganie się Letkiewicza, które wyglądało na amatorską i dosyć ostentacyjną grę na czas, albo musi zrobić coś innego…
Zbliżając się do pola karnego Marciniak albo wiedział już, jaką za chwilę ogłosi decyzję, albo jeszcze się nad nią chwilę zastanawiał. Było 0:5, ociąganie się Letkiewicza ze sportowego punktu widzenia nie miało wielkiego sensu albo nawet nie miało żadnego. Kara w postaci żółtej kartki byłaby wprawdzie zgodna z "Przepisami gry" i zasadniczo słuszna, ale zapewne budziłaby niesmak. Jak to mawiają sędziowie: ten mecz tej kartki nie potrzebował. Marciniak o tym dobrze wiedział.
Gdy na zegarze było już "89:55", Marciniak gwizdnął ogłaszając zakończenie spotkania. Czy słusznie? ”Przepisy gry” w swojej treści nie przewidują zakończenia meczu przedwcześnie z powodu litości wobec zawodnika winnego przewinienia, współczucia z powodu nokautu czy innego podobnego, ale pozwalają arbitrom na podejmowanie decyzji zdroworozsądkowych i adekwatnych do sytuacji. W preambule do ”Przepisów gry” jest napisane:
"Przepisy nie mogą odnosić się do wszystkich możliwych sytuacji, wobec tego, gdy w Przepisach nie ma bezpośredniego odniesienia do zaistniałej sytuacji, IFAB oczekuje, aby sędzia podjął decyzję wpisującą się w "ducha" zawodów i Przepisów – w takiej sytuacji należy zadać sobie pytanie: "czego oczekiwałby świat piłki nożnej?" ".
Na kilkanaście sekund przed upływem regulaminowego czasu gry wszyscy mogli spodziewać się informacji o liczbie doliczonych minut, ale raczej nie zmiany wyniku z 0:5 na choćby 5:5. Czego spodziewali się piłkarze, to najlepiej mógł wiedzieć lub wyczuć sędzia, który poruszał się między nimi. Prawdopodobnie uwzględnił to i dlatego zrezygnował z przedłużania gry.
– Nie ma sensu tak naprawdę męczyć tutaj – powiedział Kazimierz Węgrzyn współkomentujący ten mecz razem z Maciejem Iwańskim.