Agnieszka Radwańska przez lata skutecznie rywalizowała ze światowymi gwiazdami tenisa. Sama była "rankingową dwójką" i dała wiele radości polskim kibicom. Przy okazji turnieju CUPRA Padlowe była znakomita tenisistka zabrała głos w sprawie ostatnich występów Igi Świątek. – Powinniśmy docenić to, że kolejny rok jest na samym szczycie – powiedziała w rozmowie dla TVPSPORT.PL.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Co padel ma w sobie wyjątkowego, że tak wielu sportowców chce uprawiać tę dyscyplinę?
Agnieszka Radwańska, była wiceliderka rankingu WTA, jedna z najlepszych polskich tenisistek w historii: – Przede wszystkim padel jest absolutnie dla każdego. Dla tych, którzy rozpoczynają swoją przygodę, dla tych, którzy już grają, dla byłych sportowców. My możemy zobaczyć tu wielu sportowców po karierze. Można fajnie spędzić ten czas ze znajomymi, ale też dochodzi do tego troszkę adrenaliny, rywalizacji, tego, co sportowcom naprawdę brakuje po karierze. To coś, co łączy ludzi, sporty i ludzi z wielu branż.
– Jedna najbardziej wspólna cecha tenisa i padla to?
– Przede wszystkim rakieta i piłka. Dla tenisistów wiadomo, że jest to dość prosty sport i jest nam o wiele łatwiej grać, niż osobom, które wchodzą z zewnątrz. Na pewno to fajna gra, bo jest deblowa. Jest partner, jest się blisko siebie, jest fajna interakcja z ludźmi. Akurat w ostatnim czasie w padla grałam mniej. Trochę mi tego brakuje i mam nadzieję, że wrócę do częstszej gry.
– Osoby mające mniej do czynienia ze sportem mówią, że tutaj rywalizacja z zawodowym sportowcem może być zdecydowanie bardziej wyrównana.
– Oczywiście, że tak. Są amatorzy, którzy grają codziennie albo kilka razy w tygodniu i mają ten kort opanowany. Faktycznie mogą grać na zbliżonym poziomie. Na korcie tenisowym wygląda to zupełnie inaczej. Trzeba grać od samego początku, od dziecka, tu technika jest zupełnie inna. Padel jest prostszym sportem, tu jest więcej zabawy. Tutaj można się więcej nauczyć i też w starszym wieku. W tenisie tego nie ma. Jak się nie gra od początku, to potem jest ciężko. Dlatego też możemy zobaczyć na padlu przeróżne osoby.
– Powiedziała pani wcześniej o adrenalinie i braku rywalizacji po karierze. Mocno teraz tego brakuje?
– Nie, ja raczej z większym dystansem do tego podchodzę, niż chociażby piłkarze, którzy grają w padla (śmiech). Miałam przyjemność nieraz z nimi grać. Oni do każdego sparingu podchodzą z adrenaliną, rywalizacją i dużą chęcią wygranej. Ja mam chyba większy do tego dystans, aczkolwiek jeżeli spotykamy się z dziewczynami i gramy sparing na nieco innym poziomie, to wtedy odpala się "drugi bieg". Gra się wtedy na maksa i chce wygrać. Tu jest nieco inaczej.
– Jak jest u pani teraz z tenisem? Często wraca się na kort i zarywa nocki na oglądanie meczów?
– Na pewno patrzę na wszystko na spokojnie i z większym dystansem, aczkolwiek dużo oglądam tenisa. Teraz współpracuję z Magdą, więcej jeżdżę, więcej widzę tego tenisa na żywo. Jednak tenis zawsze będzie u mnie pełnił bardzo ważną rolę. Dalej jestem fanką tenisa. Nie jest tak, że skończyłam grać i się nie interesuję albo jestem poza. Znam też takie osoby, które absolutnie się od tego odcinają. Ja tym dalej żyję, oglądam. Czy zarywam noce? Może nie, bo dalej walczę z dobrym snem, więc tego bym sobie chyba nie zrobiła, ale dużo oglądam i śledzę.
– Wspomniała pani o Magdzie, ale mamy też drugą Magdę oraz Igę Świątek. Kobiecy tenis ma się chyba u nas bardzo dobrze?
– Tak, oczywiście. Jednak mamy trzy Polki w pierwszej "40" rankingu WTA. To jest duży sukces, jest kogo oglądać. Jest Iga, są dwie Magdy i tych meczów jest sporo. Mamy też Huberta Hurkacza, który przez wiele lat był w dziesiątce. Tenis jest górą i oby tak dalej.
– Igą Świątek powinniśmy się martwić, czy bardziej docenić to, co robi?
– Powinniśmy docenić to, że jest kolejny rok na samym szczycie. Będą zdarzać się słabsze mecze i turnieje, ale przede wszystkim trzeba wiedzieć i docenić, że nie zawsze się wygrywa. Tutaj nikt nie jest maszyną i słabsze mecze mogą się zdarzać.
Następne