Miarą wielkości są prestiżowe wyróżnienia: francuska Legia Honorowa V klasy, Order Imperium Brytyjskiego oraz brazylijski Order Krzyża Południa. Wyśrubował rekord zwycięstw w Grand Prix, pobity dopiero przez Michaela Schumachera. Po latach, gdy pada nazwisko Prost, mamy jednak skojarzenie z innym kierowcą.
Oczywiście mowa o Ayrtonie Sennie. Ich zacięta rywalizacja działała na wyobraźnię kibiców. Niepozorny Francuz, który tak zaciekle zmagał się na torze z kolegą z zespołu, miał bardzo ciekawą młodość.
Korzenie na Kaukazie
Dekadę temu tygodnik "Polityka" przygotował listę dziesięciu największych sław ormiańskiego pochodzenia. Tylko Kim Kardashian, Cher, Andre Agassi i... Siergiej Ławrow wyprzedzili Prosta, który zajął w zestawieniu piąte miejsce.
"Francuski kierowca wyścigowy, jeden z najbardziej utytułowanych zawodników Formuły 1 wszech czasów. W czasie kariery w F1, która trwała od 1980 do 1993, zwyciężył w 51 Grand Prix i zdobył cztery tytuły mistrza świata. Urodził się nieopodal Saint-Chamond w departamencie Loire we Francji. Ormiańskie pochodzenie zawdzięcza matce, której rodzice uciekli w 1915 r. z Armenii do Francji" - czytamy.
Tureckie władze wydały w kwietniu 1915 rozkaz masowych wysiedleń, a nawet mordów Ormian. Uciekający przed terrorem mieli zwykle niewielkie szanse na przetrwanie, bo pragnienie i głód oznaczało śmierć w męczarniach. Turcy nie mieli litości, ich okrucieństwo było niebywałe. Ormianie byli topieni i spychani w przepaści górskie, więc takie akty bestialstwa przechodziły ludzkie pojęcie.
"Przybijano podkowy końskie do stóp, duchownych Kościoła ormiańskiego palono żywcem lub zakopywano w ziemi. Szacuje się, że w latach 1915–1917 mogło zginąć około 1,5 mln ludzi" (cytat z portalu polskieradio24.pl).
Ta rzeź Ormian była pierwszym ludobójstwem udokumentowanym w Europie w XX wieku. Na szczęście rodzina Prosta ocalała i osiedliła się we Francji.
Mikrus kochający sport
Gdy w 1981 odniósł pierwszy sukces w zespole Renault, to został okrzyknięty Napoleonem. Niski wzrost mógł go deprymować (teraz ma 165 cm), ale zamiłowanie do sportu od najmłodszych lat było silniejsze. Największą radość sprawiały mu początkowo zapasy i gra w piłkę. Nawet gdy oberwał podczas różnych starć, to nie utyskiwał. Przełom nastąpił w wieku 14 lat, bo to wtedy zafascynował go karting...
Zdobywał tytuły mistrza Francji i Europy juniorów. Triumfował także w seniorskiej rywalizacji. Z czasem trafił do Formuły 3. Kolejną cezurą był 1980 i rozpoczęcie kariery w teamie F1 McLaren. Ma w CV także stajnie Renault, Ferrari i Williams. Stał się kierowcą pożądanym przez możnych.
Lata 90. to creme de la creme Formuły 1, bo przyniosły zażartą rywalizację Alaina Prosta z Ayrtonem Senną. Swego czasu jeździli razem w McLarenie.
Mówiąc oględnie nie byli dla siebie zbyt uprzejmi. Podczas rywalizacji na torze Estoril Senna celowo zaatakował kolegę i niewiele brakowało, by miało to poważne konsekwencje dla Prosta. Francuz postrzegał odtąd Sennę jako człowieka bezwzględnego, który jest w stanie zrobić wiele, by odnieść sukces w myśl zasady "cel uświęca środki".
Draka w Azji
Podczas Grand Prix Japonii 1989 bolid Prosta rozbił się, bo Senna zdecydował się ostro ściąć zakręt, by pomóc sobie, a zaszkodzić Francuzowi.
"Na 47. okrążeniu podjął próbę ataku. Przed ostatnią szykaną Senna nurkuje od środka, koła samochodów stykają się ze sobą jak na biegu i kończą hamowanie w terenie. Prost poddał się i opuścił swojego McLarena, podczas gdy Senna odjechał z pomocą sędziów toru, udał się do boksów, aby zmienić przednie skrzydło i rozpoczął olśniewający powrót. Miejsce za miejscem, Ayrton Senna wraca za Benettona Alessando Naniniego, by w końcu odzyskać pierwsze miejsce i wygrać Grand Prix Japonii. W tym właśnie momencie Ayrton Senna jest mistrzem świata" – czytamy na autohebdo.pl.
Śmierć Senny
W 1994 Senna zmarł w szpitalu w Bolonii w wyniku obrażeń, które odniósł w trakcie wyścigu na torze Imola.
"Ostatni kadr pokazuje Sennę pędzącego wprost na ścianę, dokładnie w punkt tuż poniżej lewej flagi na reklamie Agip. Samochód uderzył w tę ścianę w 12,8 sekundy po rozpoczęciu siódmego okrążenia. Senna ma śmiertelny uraz głowy. W chwili uderzenia oderwało się prawe przednie koło i ułamał się stalowy drążek zawieszenia, którego ostry koniec przebił kask i ugodził kierowcę w okolicy prawej skroni. Nagranie ostatnich sekund życia Senny ujrzało światło dzienne dopiero po sześciu miesiącach. Obrazy z kamery FOCA zamocowanej na samochodzie Senny w tamtym konkretnym momencie wyścigu nie były transmitowane na żywo w zewnętrznych stacjach telewizyjnych. Widzowie na całym świecie oglądali początek siódmego okrążenia z pokładu samochodu Michaela Schumachera, znajdującego się kilkadziesiąt metrów za Senną. Gdyby oglądali materiał bardzo uważnie, zobaczyliby maszynę Brazylijczyka zjeżdżającą na prawo dokładnie w momencie, w którym realizator przełącza się na ujęcie z kamery ustawionej za łukiem Tamburello, pokazującej samochody wyjeżdżające z tego zakrętu. Los się nad nimi zlitował i nie widzieli momentu, w którym samochód uderzył w ścianę. Realizator wrócił na miejsce zdarzenia w chwili, gdy odbity od ściany samochód sunął już w przeciwległym kierunku. W powietrzu fruwały koła, a gdy wrak wreszcie stanął w miejscu, głowa kierowcy opadła na prawą stronę" – tak to opisał Richard Williams w książce "Wieczny Ayrton Senna",
– Nie mam żalu do Ayrtona. Nie rozpamiętuję gorszych chwil. Zachowałem wspomnienia z ostatnich sześciu miesięcy jego życia. Wtedy mieliśmy znacznie lepsze relacje. Był też zupełnie inny niż przedtem. Zrozumiałem, dlaczego wcześniej zachowywał się inaczej. Dlaczego czasami grał mi na nosie – mówił w rozmowie z francuskimi mediami dzisiejszy solenizant.
– Gdy wspominam naszą rywalizację, to dostrzegam, że główną motywacją Ayrtona, momentami jedyną, było skupienie się na mnie i chęć, by ze mną wygrać. Pamiętam 1993 rok, byliśmy na podium w Australii, ja kończyłem karierę, a on był już inną osobą. Postrzegam to jako pamiątkę naszego "związku". Zachowuję ją w pamięci – wyznał Prost.
Kto był najlepszy?
Lewis Hamilton, Michael Schumacher, Max Verstappen – możemy tak wymieniać wybitnych kierowców, których w Formule 1 trochę było, ale jeśli znana postać ze świata motosportu uważa, że numerem jeden był Alain Prost, to warto wsłuchać się w ten głos:
– Zawsze trudno jest stwierdzić, który kierowca był najlepszy. Za każdym razem wymieniam Alaina Prosta. Niektórzy myślą, że nie jestem poważny. Trzeba mieć jednak na uwadze, że Alain wygrał cztery tytuły światowe, raz stracił pół punktu, stracił kolejny tytuł. W Proście doceniałem to, że wytrzymywał próbę czasu. Byliśmy w jednym zespole w 1979. Wtedy jeszcze z ekipą mistrzów świata w Marlboro, był tam młokosem, tak jak ja. Jedną cechą się odznaczał, otóż nie miał nic przeciwko temu, kto był jego kolegą z zespołu – ocenił Eddie Jordan.
Innowator
Alain Prost zapracował na miano profesora. Przez lata mówiło się, że miał bystry umysł i wysiłek intelektualny nie był mu obcy. Istotnie, musiał wykazać się mądrością, gdy przyszło mu stawić czoła tak niewygodnemu konkurentowi jak Senna. Zależało mu też na rozwoju technologicznym Formuły 1.
Lubił konsultować wiele spraw z inżynierami, by bolid prezentował się coraz lepiej. Opracowanie koncepcji zespołu - to też go fascynowało. Nie chciał, by inni pracowali bez jego udziału. Zawsze miał skłonności do wnikliwej analizy. Cenił konkret i rzeczowość, bo w jego czasach nastąpiły pozytywne zmiany w elektronice i aerodynamice. Zwracał uwagę na detale: chociażby zużycie paliwa. Zdawał sobie sprawę, że nie można sobie pozwolić na zastój, bo dyscyplina musi iść do przodu i przechodzić kolejne fazy ewolucji.
Na pogrzebie Ayrtona Senny Alain Prost niósł jego trumnę. Czas leczy rany, nawet jeśli była to swego czasu rywalizacja pełna wrogości. Francuz po śmierci Brazylijczyka zdobył się więc na szczerość: "Umarła także część mnie".