Przejdź do pełnej wersji artykułu

Znakomity występ, 12 medali, ale premii brak

Joanna Jóźwik (fot. PAP) Joanna Jóźwik (fot. PAP)

To najlepsze mistrzostwa Europy polskich lekkoatletów od 1966 roku. Biało-czerwoni w Zurychu spisali się znakomicie, wrócili do kraju z dwunastoma medalami, ale na poważny zastrzyk gotówki to się nie przełożyło.

Na mistrzostwach Europy, w przeciwieństwie do mistrzostw świata, organizatorzy nie płacą za medale. Niestety dla biało-czerwonych podobnie jest w przypadku Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.

Przed mistrzostwami premie nie były przewidziane – powiedział SPORT.TVP.PL Maciek Jałoszyński, specjalista ds. Sportowo-Technicznych w PZLA.

Niewykluczone, że premie pojawią się po mistrzostwach, ale na razie nikt w związku tego nie potwierdza. Oczywiście najlepsi w Zurychu zapewnili sobie stypendium, być może zostaną nagrodzeni przez swoich sponsorów czy władze miast, z których pochodzą, ale ci najważniejsi – czyli szefowie europejskiej i polskiej lekkiej atletyki – bonusów nie przewidzieli.

A szkoda. W wielu przypadkach lekkoatletom się nie przelewa. Najlepszym przykładem jest zdobywczyni brązowego medalu na 800 metrów Joanna Jóźwik. Przepytujący zawodniczkę po finałowym występie Aleksander Dzięciołowski z TVP Sport zaznaczył, że gdy rozmawiał z Jóźwik zimą, to ta nie mając stypendium i robiąc zakupy na śniadanie, musiała wybierać między bułką a jogurtem.

W Szwajcarii udowodniła, że czeka ją wielka przyszłość. Do Zurychu pojechała bez wywalczonego minimum (tu duży plus dla PZLA), ale odwdzięczyła się dwoma rekordami życiowymi, na czele ze złamaniem dwóch minut w finale. Szkoda więc, że taki występ poza medalem nie został nagrodzony finansową premią.

Brązowi medaliści ze sztafety 4x400 metrów. Od lewej: Jakub Krzewina, Łukasz Krawczuk, Kacper Kozłowski i Rafał Omelko (fot. PAP) Brązowi medaliści ze sztafety 4x400 metrów. Od lewej: Jakub Krzewina, Łukasz Krawczuk, Kacper Kozłowski i Rafał Omelko (fot. PAP)
Źródło: SPORT.TVP.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także