Były sekretarz generalny PZPN (1989-92), prezes Legii (1997-2000), a ostatnio urzędnik średniego szczebla Warszawskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji (2006-14). W czwartej części wywiadu z Markiem Pietruszką o finansowaniu obiektów po Euro 2012 i sensie picia alkoholu w gminie.
Jerzy Chromik: – Mamy piękne stadiony...
Marek Pietruszka: – Miasta wyłożyły pieniądze na stadiony. Stadion Legii oficjalnie cały czas jest stadionem miejskim. Była taka kwestia: jakie imię powinien nosić stadion przy ulicy Łazienkowskiej. Do tej pory nie ustalono, bo trwają dyskusje m.in. z rodziną marszałka Józefa Piłsudskiego, ale ja pytam, co miał wspólnego Piłsudski z Legią? Znając historię, znając dokumenty w tej sprawie, wiem, że kiedyś – jeszcze za jego życia – paru lizodupów napisało do niego, czy marszałek się zgodzi, by budowany wówczas stadion mógł nosić jego imię. Znając życie marszałka: z jego twórczości, jego wspomnień, różnych historii, wiem, że miał to w głębokim poszanowaniu, bo po prostu nie był megalomanem. Więcej: marszałek był wielbicielem sportu, ale tylko tych dyscyplin, które miały praktyczne zastosowanie w wojsku. Dlatego bywał na zawodach konnych, na zawodach strzeleckich, a jedyny ślad innej aktywności, kiedyś przeczytałem, to mecz siatkówki dziewcząt z liceum w Druskiennikach, gdzie przebywał z żoną na wakacjach. Na innych zawodach marszałka nie widziano, bo wychodził z założenia, że to piękne zajęcie, ale nieprzydatne. Utworzył Centralny Instytut Wychowania Fizycznego, żeby szkolić instruktorów, którzy przygotują ludzi fizycznie na pole bitwy. Taka była idea. A że wyszła z tego, przy okazji, Akademia Wychowania Fizycznego? No to stała się, później, w latach 50. i 60., fermą brojlerów.
– Zapominamy o Pepsi Arenie?
– Uważam, że stadion przy Łazienkowskiej powinien nosić nazwę "Arena Legionistów". Bo tych wielkich sportowców – przed wojną i po wojnie – startowało naprawdę wielu. Więcej: to stadion Legionistów, bo za "Legionistów" uważam także tzw. kiboli. Ja mam do tego stosunek taki, że jeżeli ci ludzie nie mają w życiu innych celów, uczuć, a ich jedyna wiara to wiara w barwy Legii, Polonii czy Wisły, to dobrze. To jest element ich uczłowieczenia i socjalizacji. Trzeba tylko umieć z nimi rozmawiać. Nie jestem zwolennikiem tego, żeby nie stosować żadnych kar. Jeśli naruszą reguły życia w tym kraju – karać. Jeśli mnie zatrzymuje na ulicy strażnik miejski, bo paliłem na terenie szkolnym, no to mnie poucza i grozi mandatem "następnym razem". No więc jeśli ktoś, kibic, łamie przepisy na stadionie, no to nie jest żadnym kibolem, tylko człowiekiem popełniającym wykroczenia, ew. przestępstwo. I powinien podlegać takim samym prawom i regułom jak my. Jeśli ktoś przeklina w teatrze – czy na scenie, czy na widowni, to jest to przejaw ekspresji. Ale jeśli ktoś przeklina na stadionie, śpiewając te swoje przyśpiewki, to jest przejaw chamstwa. Mnie ten relatywizm nie odpowiada. I to jest powód, dla którego nie uważam tych ludzi za upośledzonych. Miałem doświadczenia mądrej współpracy z kibicami w Warszawie, w Poznaniu. Z tymi ludźmi można znaleźć wspólny język, można znaleźć sposób na życie, ale trzeba być przede wszystkim uczciwym. Tego w Polsce nie ma. Najłatwiej powiedzieć: "to jest kibolstwo, dziadostwo i tak dalej". Nie. To są moi rodacy. A że tacy są? Popatrzmy na siebie, popatrzmy wokół siebie. Dla mnie to jest pozytyw, że oni mają jakieś przekonania, że w coś wierzą. Tylko jak to skanalizować, żeby nie przybierało złych form? Nie załatwi się tego pałką.
– Kultura fizyczna w parze z kulturą?
– Jak rozmawiamy o tym, co się nazywa "kulturą fizyczną", to jest taka definicja, która mówi, że to jest doraźna lub stała działalność zmierzająca do poprawy cech psychomotorycznych każdego człowieka. Powiem cynicznie: dla mnie tzw. kibole, których – powtarzam, nazywam tak tylko po to, żeby być lepiej zrozumianym – widzę w tych wszystkich siłowniach, no to oni realizują ten cel psychomotoryczny. Oni są sportowcami! Cynicznie rzecz ujmując, trzeba byłoby im zafundować pomoc w postaci wejściówek na korzystanie z tych siłowni. Nie używek, nie koksu. Może któryś z tych paru tysięcy zechce spróbować swych sił w wyczynowym sporcie, zostanie olimpijczykiem i okaże się bardziej perspektywiczny niż ten, któremu minister odmówił stypendium?
– A oni przecież potrafią się stowarzyszyć, zorganizować, zebrać pieniądze na oprawę.
– Zebrać pieniądze na oprawę, na race... Przepraszam – czy wszystkich na to stać? Czy to przypadkiem nie jest dobrze pojęty ruch stowarzyszeniowy? Nie zawsze tylko w dobrej sprawie wykorzystywany. Powtarzam wielokrotnie: reprezentacja Francji występuje z kogucikiem. A co jest godłem państwa francuskiego? Nikt w Polsce nie wie. Jest to tzw. Marianna. Jak już powiedziałem o piłce nożnej: jest to zabawa, z której nieliczni mogą żyć. A poza tym to wielki biznes. Te wszystkie patologie, o których rozmawiamy, nie są związane z regułami piłki nożnej. Bo przepisy nie mówią, że muszą być widzowie. Ale życie wymaga. Bo ludzie chcą oglądać sport. Trzeba więc budować stadiony. I teraz dochodzę do następnego paradoksu: nadal budujemy w Polsce stadiony, mieliśmy EURO 2012, nabudowaliśmy lepszych, gorszych, skończonych i nieskończonych, a ja się pytam: co państwo polskie, które było inwestorem, sponsorem, inicjatorem i wszystkim innym, co państwo polskie z tego ma? Problem! Dlaczego problem? Czy ktoś mi w Polsce pokaże dokument – a to jest wymagane w każdym biznesie – jak długi jest okres zwrotu poniesionych nakładów inwestycyjnych? Jaki państwo przewidziało okres zwrotu? Nie ma takiego dokumentu. Te obiekty powstały bez żadnego rachunku. Przykład Legii: jeden procent poniesionych nakładów to jest roczny czynsz, jaki Legia płaci miastu za korzystanie z obiektu przy ulicy Łazienkowskiej. Prosty rachunek: to oznacza, że poniesione nakłady mają się zwrócić w ciągu stu lat! Pytam: czy za 100 lat ten stadion będzie taki sam?
– Zależy, co wymyśli świat...
– Jeśli weźmiemy tzw. inżynierię finansową i policzymy koszt pieniądza w czasie, to się okaże, że jeszcze nasze praprawnuki będą płaciły za ten wydatek. Ja życzę Legii jak najlepiej, bo mam do tego klubu sentyment, ale jestem realistą. Umowa dzierżawy mówi o ponad dwudziestu latach. Czyli okres użytkowania tego obiektu, wybudowanego za publiczne pieniądze, to na razie szansa na zwrot 1/4 poniesionych nakładów. Bez oprocentowania. Gdzie pozostałe 75 procent? Kiedy, kto? A przecież mogą się jeszcze zmienić wymogi w stosunku do tego typu obiektów.
– To jak to można zbilansować?
– Jeżeli PZPN chce rozwijać kluby ligowe w Polsce, chce zrobić z Ekstraklasy show, no to powinien być partnerem tego przedsięwzięcia, razem z państwem i władzami miejskimi i zagwarantować, że z przychodów zwracane będą koszty poniesione przez miasto. W dającym się przewidzieć okresie. I to nie jest nic nowego! W USA, w NBA, umowy NBA z miastami organizującymi mecze są takie, że miasta nie mogą ponieść straty. Nie muszą mieć wielkiego zysku lub zysku w ogóle, ale straty nie powinny notować.
– Jakie są straty Warszawy?
– Jeżeli weźmie się te 3,47 miliona rocznie (cała inwestycja kosztowała netto 347 milionów) i podzieli przez metry powierzchni użytkowej obiektu, to wychodzi ok. 5 zł/metr miesięcznie. W umowie przyjęto, że płaci się za gołą ziemię – 6 hektarów i 25 arów. Gdyby mieszkańcy po drugiej stronie kanału chcieli sobie zorganizować parking, to za korzystanie z miejskiego gruntu musieliby zapłacić 11 zł! A oni nie zarabiają na biletach, gastronomii i tym podobnych.
Gdzie jest zdrowy rozsądek? Takich sytuacji jest masa. Wszystkim przeleciało koło ucha, że do niedawna gminy, jednostki samorządowe nie miały prawa inwestować w przedsięwzięcia o charakterze komercyjnym, także dotyczące sportu. A jakiś czas temu, w jakimś odległym paragrafie, zmieniono, że jednak mogą.
– Co więc z tym spadkiem po Euro 2012?
– Stadiony są potrzebne, ale do organizacji także innych imprez. Nie tylko piłkarskich. W Warszawie udało mi się opracować wzorcową umowę o korzystanie. Sprowadza się do wydania obiektu na czas niezbędny do przygotowania i przeprowadzenia imprezy sportowej. Miasto przekazuje obiekt w określonym stanie, a korzystający ma obowiązek uiścić opłatę i zwrócić stadion bez uszczerbków. Na co dzień tym obiektem dysponuje miasto, może nań wpuszczać dzieci, zorganizowane grupy czy kogokolwiek innego.
– Finansowanie sportu i przypadek Korony.
– Pytam, czy w Kielcach nie ma innych potrzeb? Miasto działa jako jednostka samorządowa, a ustawa o samorządzie mówi, że podstawowym celem jest zaspokajanie powszechnych potrzeb mieszkańców. I znów pytanie: czy wolą powszechną mieszkańców Kielc jest fundowanie stadionu, fundowanie pensji piłkarzom? Odpowiadam: nie, nie jest to powszechna potrzeba wspólnoty. Ale presja, wszechobecna głupota panująca w kraju, każe włodarzom miasta zastanawiać się, jak uratować klub. Źle pojmują ideę "chleba i igrzysk". Ludzie nie mają chleba, a oni dają im igrzyska! Chleb nie, ale igrzyska – tak.
– Dużo teorii, a jak jest na co dzień…
– Jeżdżę dużo na rowerze. Dwa lata temu mój siostrzeniec zaprosił mnie do takiej próby w Skandynawii – 300 kilometrów wokół jednego z jezior. Dzwoni do mnie, mówi, żebym zapisał się jak najszybciej, bo miejsc jest około 20 tysięcy, a na liście oczekujących jest ponad 30 tysięcy. I że jak się pospieszę, to mam szansę się załapać. No i za tę przyjemność, za możliwość uczestnictwa w jeździe na te 300 kilometrów, muszę zapłacić 3000 koron – czyli 1500 zł. Mówię o tym, bo z każdej takiej wpłaty czerpała ich federacja kolarska, pod której auspicjami to było. Tam ten związek mógł wyławiać talenty – wszystko było profesjonalnie mierzone, byli zawodowi sędziowie, przygotowana trasa i klasyfikacje, mógł też zarabiać pieniądze, które płacił potem najlepszym zawodnikom jeszcze na etapie amatorskim. W Polsce na rowerach jeździ kilka milionów, biega jeszcze więcej. A 90% z tych imprez nie ma nic wspólnego z federacjami!
– Teraz PZLA próbuje brać pieniądze...
– Wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy. Tak! Niech to będzie 5 złotych. Niech to będzie 10 złotych. Niech te pieniądze idą dla tej organizacji pozarządowej. Ale niestety nikt ich do tego nie zmusza, bo w ustawie jest tylko zapisane, że mogą. Oczywiście można by to podciągnąć pod jakieś rozgrywki, ale wtedy trzeba robić tabele, pierdoły, dyrdymały i tak dalej.
– Dzisiaj nasz sport jest bardziej państwowy niż przed 1989 rokiem?
– Państwo decyduje o wszystkim, a powinny przecież organizacje pozarządowe. Kiedyś za rozwój dyscypliny odpowiadały organizacje, które były na terenie całego kraju.
– Dziś ich nie ma.
– Nie ma, bo nie są za to odpowiedzialne wobec prawa.
– Nawet upić się nie warto...
– W Polsce są ze dwa fundusze, które działają tak, że od sprzedaży np. wyrobów alkoholowych każdy sprzedawca, w każdej gminie, odprowadza jakąś tam akcyzę. I te pieniądze trafiają do tego funduszu, gdzie ktoś decyduje, że określony procent idzie na kulturę fizyczną. To są gigantyczne pieniądze! I kto nimi dysponuje? Pan minister. Jeśli pan minister uwielbia jakiś sport, to każe wybudować w Koziej Wólce drugą Maracanę.
– Pijak nie może być sponsorem sportu.
– Gdybym o tym decydował, to w pierwszej kolejności zabrałbym panu ministrowi te pieniądze, bo on nie umie z nich robić pożytku. Niech zostawi sobie tyle, ile potrzeba na utrzymanie Komitetu Olimpijskiego, a pozostałe niech zostają w gminach. Jeżeli na terenie gminy jest tylu nabywców alkoholu, to dlaczego gmina ma oddawać te pieniądze państwu? Ktoś przepija, ale niech dzieci czy żony mają z tego pożytek! Gdyby zostały w gminie – miałyby go znacznie więcej.
Rozmawiał Jerzy CHROMIK
Współpraca Adrian Pudło
2 - 0
Portoryko
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (964 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.