Były bramkarz reprezentacji Polski i Bayeru Leverkusen Adam Matysek przyznał przed meczem biało-czerwonych z Niemcami we Frankfurcie, że piłkarzy Adama Nawałki stać na kolejną niespodziankę. – Gospodarze muszą wygrać, my nie mamy nic do stracenia - powiedział.
– Rok temu chyba trudno było liczyć, że po sześciu kolejkach biało-czerwoni będą wyprzedzać mistrzów świata.
Adam Matysek: – To duża sensacja, chyba nikt się spodziewał, że będziemy prowadzić. Niemcy są przecież mistrzami świata. Widzieliśmy, jak grali na mundialu w Brazylii i gromili w półfinale Brazylię 7:1. Nie będę oryginalny i powtórzę starą piłkarską prawdę – w futbolu wszystko jest możliwe. Wielu niemieckich zawodników, którzy ciągnęli reprezentację od lat, zakończyło karierę w kadrze. To się teraz odbija na grze drużyny Joachima Loewa.
– Jak w Niemczech podchodzi się do najbliższego spotkania z Polską?
– Przeglądając tydzień przed tym wydarzeniem tamtejsze gazety i portale zwróciłem uwagę, że bardzo dużo miejsca poświęcono meczowi z Polską z mistrzostw świata w 1974 roku. Temu słynnemu "na wodzie" (również we Frankfurcie - red.). Wielu znanych niemieckich piłkarzy bardzo pozytywnie wypowiadało się o tamtej drużynie. Być może to takie... napędzanie się, robienie atmosfery przed piątkowym spotkaniem. Można powiedzieć, że przygotowania przebiegają pod "płaszczykiem" tamtego słynnego starcia. Niemcy zdają sobie sprawę, że muszą wygrać. Będą chcieli pokazać, że wciąż są silni. My nie mamy nic do stracenia.
– Zgodzi się pan, że największe problemy Loew ma w defensywie? Philipp Lahm i Per Mertesacker zakończyli karierę w kadrze, a wielu obrońców, m.in. Benedikt Hoewedes, Erik Durm i Holger Badstuber, narzeka na problemy zdrowotne.
– Patrząc na dotychczasowe mecze eliminacyjne, rzeczywiście nie była to formacja, która tworzyła monolit. Zresztą kłopoty zdrowotne miał też Mats Hummels, co wobec odejścia z kadry Lahma i Mertesackera było dodatkowym problemem. Niemcy tracą sporo goli również w towarzyskich meczach (cztery z Argentyną, po dwa z Australią i USA - red.). Nie ma stabilności w obronie, ale też w całej drużynie. Na pewno Loew i cały sztab mają kłopot, jak to wszystko poukładać. Ale to ich zmartwienie, nie nasze.
– Październikowe zwycięstwo Polski 2:0 w Warszawie było sensacją. Możemy liczyć na kolejną 4 września?
– Szansa oczywiście jest, nawet na zwycięstwo. Mamy między innymi Arkadiusza Milika i Roberta Lewandowskiego. Cała drużyna musi potwierdzić, że jest silna. Do tej pory to robiła. To pierwszy ważny mecz w tym półroczu. W razie sukcesu morale tej reprezentacji jeszcze bardziej by wzrosło.
– Wspomniał pan o napastnikach. Bramka też jest mocno obsadzona. Łukasz Fabiański, Wojciech Szczęsny, Artur Boruc i Przemysław Tytoń – w nowym sezonie każdy z nich gra w swoich zespołach ligowych.
– Tutaj nie ma żadnych kłopotów, o czym mogliśmy przekonać się już w pierwszym meczu z Niemcami. Szczęsny bronił wówczas bardzo dobrze i pewnie, co dawało spokój całej drużynie. Teraz pierwszym bramkarzem jest Fabiański i też nie daje powodów do zmartwień. Znaki zapytania są gdzie indziej...
– No właśnie, kilku obrońców i pomocników ma kłopoty ze zdrowiem lub grą w swoich zespołach ligowych.
– Łukasz Piszczek zmagał się z kontuzją, Jakub Błaszczykowski, Sławomir Peszko czy Artur Jędrzejczyk nie grali dotychczas w lidze. Dwaj pierwsi w ogóle nie mieścili się w meczowych kadrach, ale po zmianie klubów to powinno się zmienić. Mówiliśmy o problemach Niemców, ale to nie jest tak, że tylko oni mają kłopoty. Trener Nawałka też. Wierzę jednak, że sobie z nimi poradzi. Tak jak dotychczas.
– Wróćmy do kwestii bramkarzy. Na kogo powinien postawić w piątek selekcjoner – na Fabiańskiego, który został pierwszym golkiperem i nie zawodzi, czy może np. na Szczęsnego? Ten drugi poznał już smak zwycięstwa nad Niemcami, to jego duży atut.
– Decyzja należy do selekcjonera. Z mojego punktu widzenia nie ma podstaw, żeby zmieniać bramkarza, czyli ja zostawiłbym Łukasza. Oczywiście Wojtek też broniłby pewnie, nie mam wątpliwości. Przewaga pierwszego z nich może wynikać jednak z tego, że grał w tym roku regularnie, cały czas był pierwszym golkiperem w Swansea City. Szczęsny dopiero latem, po wypożyczeniu do Romy, stanął między słupkami w meczach ligowych.
– Wyobraża pan sobie finały mistrzostw Europy 2016 bez Niemców?
– Raczej nie, to mało prawdopodobne. Wprawdzie w futbolu wszystko jest możliwe i czasami zdarzają się sensacje, np. w 2002 roku nie było na mistrzostwach świata Holandii, jednak Euro 2016 bez Niemców naprawdę trudno mi sobie wyobrazić.
Polska prowadzi w grupie D eliminacji Euro 2016 z dorobkiem 14 punktów, pokonała m.in. 2:0 u siebie Niemców, którzy zajmują drugie miejsce – 13 pkt. Oni jako jedyni w tej grupie grali już dwukrotnie z outsiderem Gibraltarem.