Polscy żeglarze wrócili z mistrzostw świata w windsurfingowej klasie RS:X z dwoma złotymi medalami, a w czołówce regat, które odbywały się w Ejlacie, znalazło się pięcioro naszych reprezentantów. Rozmowa z trenerem kadry Pawłem Kowalskim, o tym jak wygląda jego pomysł na sukces.
Tomasz Kowalczyk, IAR: – Trenerze jaka była recepta na dwa złote medale polskich zawodników?
Paweł Kowalski: – Recepta jest zawsze taka sama, czyli plan, realizacja i jak najmniej problemów. Udało się gładko zrealizować cały plan przygotowań, co zaprocentowało tym, że mamy dwa złote medale i większą część naszej ekipy w topowej dziesiątce.
– Zarówno Piotr Myszka, jak i Małgorzata Białecka dobrze ustawili sobie zawody, prowadzili a potem utrzymali te miejsca.
– I Piotr, i Małgosia w zasadzie prowadzili od pierwszego dnia, taka sytuacja występuje dość rzadko, że ktoś potrafi utrzymać tę formę do końca, tym bardziej, że w Ejlacie były bardzo nierówne warunki wietrzne, można było łatwo popełnić błąd i duże brawa dla obojga, że wytrzymali to mentalnie, bo prowadzenie od początku jest sporym obciążeniem.
– Na czym polegały wasze przygotowania, że można było wyszlifować formę tak, by udało się osiągnąć sukces wprawdzie na razie nie na najważniejszej imprezie w tym roku, ale podczas bardzo ważnego startu?
– Mistrzostwa świata to jest część drogi do Rio, dlatego ja staram się zachować spokój i za bardzo nie chcę się unosić. Myślę, już o tym jak to zrobić, żeby ten drugi szczyt formy zachować sobie na sierpień, widać, że zawodnicy byli w naprawdę dobrej dyspozycji. Schemat nie różnił się od tego, który stosujemy przy wszystkich ważnych startach – zgrupowanie na miejscu, żeby zaaklimatyzować się trochę wcześniej. Poprzednie mistrzostwa świata mieliśmy niedawno, bo w październiku ubiegłego roku w Omanie. Potem mieliśmy krótki okres roztrenowania, w grudniu zgrupowanie w Rio de Janeiro i start, a styczeń i początek lutego to przygotowania na miejscu i jeden kontrolny start w Stanach Zjednoczonych, który miała Gosia, Piotr trenował w tym czasie w Izraelu.
– A jak będą wyglądały przygotowania w najbliższych miesiącach?
– Teraz trzeba przede wszystkim chwilę odsapnąć, w marcu czekają nas treningi ogólnorozwojowe ale o mniejszej intensywności. Potem wybieramy się na Majorkę, ale Piotr i Gosia nie będą startowali. W kwietniu czeka nas zgrupowanie we Francji. Musimy wyjeżdżać za granicę, w Polsce nie da się trenować bo jest za zimno, mamy zaplanowane też dwa pobyty w Rio de Janeiro przed igrzyskami i dwa zgrupowania w Santander.
– Czyj medal bardziej cieszy?
– Każdy medal cieszy i nie jest ważne jakiego koloru, ja jestem zadowolony ze wszystkich wyników, również z tych, które nie są medalowe. Zosia Klepacka była czwarta, zresztą nie pierwszy raz uplasowała się tuż za podium, tak więc rozumiem trochę jej rozżalenie, mamy też medal w kategorii do lat 21. Widać więc, że są też młodzi zawodnicy. Paweł Tarnowski długo był na trzecim miejscu, niestety troszkę się obsunął i skończył regaty na ósmym miejscu. Ogólnie jestem zadowolony z medali, ale też z pozostałych miejsc. Ogólnie rzecz ujmując te regaty były po prostu nasze.