Miliony na kontynencie biegają, skaczą i rzucają, ale nijak nie przekłada się to na olimpijskie medale w lekkiej atletyce. Również w Rio na grad nie ma co liczyć, ale pojedynek w trójskoku kobiet Rojas i Ibarguen był intrygujący.
Historię południowych Amerykanów w olimpijskiej lekkiej atletyce opisał El Espectador, szczegółowo przedstawiając medal po medalu, kraj po kraju. Kolumbijski dziennik przypomniał, że pierwszymi w lekkiej atletyce byli Chilijczycy w 1912 roku, a medal 12 lat później wywalczył argentyński trójskoczek Luis Angel Brunetto, któremu 15,24 metra dało srebro w Paryżu. W 1932, w Los Angeles, pierwszy złoty medal dla kontynentu zdobył również Argentyńczyk, maratończyk Juan Carlos Zabala.
Kobiety wzięły się do pracy w latach 50. Jako pierwsza chilijska dyskobolka Marlene Ahrens w Melbourne. Pierwsze złoto trafiło do Brazylii... dopiero w Pekinie, w 2008 roku, dzięki skaczącej w dal Maurren Higa Maggi. Do tej pory Ameryka Południowa uciułała osiem złotych medali w lekkiej atletyce, co nie wprawia w zdumienie! Ale lekka atletyka na południe od Stanów Zjednoczonych przez długie lata kojarzyła się z rywalizacją uniwersytecką i nie była wspierana wielkimi programami rządowymi ani potężnymi stypendiami milionerów. Tylko wielkie talenty przebijały się i zdobywały pieniądze na utrzymywanie się z biegów, skoków i rzutów.
Nowa rzeczywistość
Igrzyska w Rio to już co innego. Szczególnie Brazylia i Kolumbia zadbały o solidne programy stypendialne i przygotowały solidne kadry lekkoatletyczne. Oba państwa liczą na medale, oba liczą, że "efekt Rio" rozrusza "królową sportu" w tych krajach. Brazylia liczy na medale w sprinterskich sztafetach, tyczkę Fabiany Murer (zabraknie Isinbajewej), może też "coś wpadnie" w chodzie.
Argentyna, Paragwaj, Boliwia, Ekwador, Urugwaj, Chile nie mają żadnych medalowych kandydatów. Taki malutki Urugwaj w finałach olimpijskich będzie miał prawdopodobnie tylko jednego zawodnika i jedną zawodniczkę! Dobrych biegaczy i chodziarzy mają w Peru, ale komentatorzy raczej byliby zadziwieni złotym medalem.
Kontynentalną potęgą stała się w ostatnich latach Kolumbia. 145 sportowców z tego kraju zdobyło kwalifikacje olimpijskie, z czego 34 w lekkiej atletyce. W obu przypadkach pobito krajowe rekordy. Wielkich medalowych oczekiwań wprawdzie nie mają, ale przede wszystkim komitet olimpijski liczy na hurtowe bicie rekordów życiowych i kraju i zdobywanie cennego doświadczenia, co powinno przełożyć się na zwiększenie zainteresowania dyscypliną i oczywiście spory napływ sponsorów z wypchanymi portfelami w kieszeniach.
Jak skakać to trzy razy
Największą postacią południowoamerykańskiej lekkiej atletyki był Brazylijczyk Adhemar Ferreira da Silva. 65 lat temu, jak pierwszy człowiek miał ponad 16 metrów w trójskoku! Jak przypomina El Espectador, Adhemar jest jedynym południowoamerykańskim atletą, który wywalczył dwa złote medale olimpijskie (1952 w Helsinkach i w 1956 w Melbourne), był czterokrotnym rekordzistą świata i rekordzistą olimpijskim, do dziś uchodzi za najlepszego Brazylijczyka jaki wziął się za uprawianie lekkiej atletyki.
W tamtych czasach w cieniu Adhemara skakał Wenezuelczyk Arnoldo Devonish, zdobywca pierwszego medalu olimpijskiego w historii swego kraju (Helsinki). 60 lat po Devonishu trójskok wenezuelski znów ma mocnego reprezentanta, a raczej młodziutką reprezentantkę, Yulimar Rojas. 20-latka z każdym miesiącem śrubuje życiowe rekordy. Na co dzień trenuje ją w hiszpańskiej Guadalajarze legendarny kubański skoczek w dal Ivan Pedroso. Rojas w tym roku wygrała mistrzostwa świata w hali, a w eliminacjach była siódma, skacząc 31 cm bliżej od najlepszej Caterine.
Kariery dziewczyn uosabiają los milionów mieszkańców kontynentu. Ibarguen, córka sprzątaczki wchodzącej bocznymi drzwiami do rezydencji, której właściciele być może nawet nie znali jej imienia, uprawiała różne sporty nim odkryła, że trójskok jest jej pisany. W 2004 reprezentowała Kolumbię w... wzwyż! Reprezentuje starą, piękną szkołę lekkiej atletyki skacząc w dal, wzwyż, wspierając sprinterki w sztafecie 4x100 i próbując sił na 200 metrów. W Rio wystartowała tylko w trójskoku i miała rację. Jest złotą medalistką.
Młodziutka, "srebrna" Rojas pochodzi z pogrążonej w biedzie Wenezueli, gdzie ludzie stoją w kolejkach po papier toaletowy, a przecież kraj ma największe zbadane rezerwy ropy naftowej na świecie. Już kilka lat temu dostrzeżono ją w USA i w Hiszpanii. Mierząca 192 cm wzrostu Wenezuelka zaczynała tak jak Ibarguen, od skoku wzwyż, ale jej rekord życiowy pozostaje znacznie gorszy niż Kolumbijki. W dal też skacze bliżej, ale to w trójskoku dystans do czołówki zmniejsza z miesiąca na miesiąc. Rok temu doszlusowała do najlepszych, w tym roku bije się z nimi jak równa z równą, choć po prawdzie jest jeszcze smarkulą, choć była najwyższą w grupie olimpijskich skoczkiń.
Bartłomiej Rabij