27 lip 2016 | Inne

Kraj igrzysk bez tajemnic: bez tradycyjnego optymizmu

Bartłomiej Rabij

Dziennik "Estadao" publikuje wyniki badania oczekiwań Brazylijczyków dotyczących igrzysk w Rio. Mieszkańcy kraju obawiają się organizacyjnej klapy bardziej niż dwa lata temu podczas mundialu. Uważają, że kłopotów będzie więcej niż korzyści... Deja vu? Nie, to nie jest powtórka tekstu sprzed tygodnia!

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Tym razem inna gazeta i inny instytut badawczy, ale wyniki ankiety podobne: Brazylijczycy stracili swój tradycyjny optymizm, nie wierzą w sukces organizacyjny, chociaż w sportowy już tak. Wyniki badań instytutu Ibope "Estadao" opisuje następująco:
– dwa lata temu 51 proc. respondentów uważało za najważniejsze wygranie mundialu, a 24 proc. uważało, że priorytetem jest organizacja imprezy. Obecnie jest odwrotnie: 59 proc. uważa, że ważniejszy jest sukces imprezy, a 31 proc. za ważniejsze uważa zajęcie przez brazylijskich sportowców miejsca na medalowym podium.

Dziennik przypomina, że przed dwoma laty 43 proc. uważało, że wraz z organizacją mistrzostw świata w piłce nożnej kraj "więcej zyska", a 40 proc. uważało, że wpakuje się w kłopoty. W lipcu 2016 roku już tylko 32 proc. wierzy w brazylijskie benefity, a 60 proc. pytanych obawia się problemów.

Nie można się dziwić, że rozwiniecie czołówkowego tematu na pierwszej stronie dodatku sportowego zatytułowane zostało "Brazylia kibicuje, ale nie dowierza".

Ibope zilustrowało swoje badania na zlecenie "Estadao" w interesujący sposób, pokazując termometr i wyrażając za pomocą temperatury poziom zainteresowania igrzyskami. Ów termometr boleśnie ukazuje, że wielu mieszkańców Brazylii igrzyska ani ziębią ani grzeją, ot, mają do nich stosunek "średni", z tendencją do "chłodnego", a im bardziej na południe kraju ankietowano Brazylijczyków, tym chłodniej oceniali imprezę. Mieszkańcy Rio Grande do Sul, Parany i Santa Catariny w 54 proc. uważają, że igrzyska to tylko zgryzota, chociaż szef pionu badawczego Ibope, Marcia Cavallari, zauważa, że południowcy są tradycyjnie najbardziej sceptyczni, by nie rzec, że narzekają w większości badań opinii społecznej. Za to tradycyjnie największym entuzjazmem tryskają noredestinos, którzy w Brazylii mają renomę bardziej skorych do zabawy niż pracy, czemu nikt kto doświadczył ekstremalnych upałów tego regionu dziwić się nie powinien. Tam życie zaczyna się po zachodzie słońca!

Rio sceptyczne

Najciekawsze są wyniki badań Ibope w samym Rio de Janeiro. Siedmiomilionowa metropolia za sprawą mundialu i igrzysk miała zmienić się niczym Barcelona w 1992 roku. Stolicę Katalonii Brazylijczycy stawiali sobie za wzór, który chcieli doścignąć, a sportowe imprezy miały być trampoliną, która na stałe przyciągać będzie turystów z całego świata. Ale jak tu ich przyciągać, skoro w ocenie pozytywów i negatywów związanych z organizacją igrzysk olimpijskich sami cariocas dzielą się niemal po równo? 47 proc. ocenia, że dzięki imprezie miasto zyska, a 46 proc. martwi się, że straci.

Na razie traci na wizerunku, bo o ile dołożono wszelkich starań, by infrastruktura była na światowym poziomie, o tyle nadal nie rozwiązano problemu koszmarnego zanieczyszczenia zatoki Guanabara, która tak ślicznie wygląda na pocztówkach, a tak paskudnie po zbliżeniu się na odległość wyczuwalną dla nosa...

Do tego podwyższone wydatki na areny zbilansowano ograniczeniem wydatków na infrastrukturę, służącą już po igrzyskach mieszkańcom, a przecież to im zostanie wystawiony rachunek za imprezę, na której bawić się będzie "cały świat".

Jednak analitycy z Ibope mają w zanadrzu dobre wieści. Ich zdaniem im bliżej imprezy, tym temperatura poparcia dla igrzysk będzie rosła, bo tak samo było z mundialem, który w dniu rozpoczęcia na termometrze poparcia notował aż 74 proc. deklarujących "ciepłe" odczucia w stosunku do imprezy. Kto choć raz miał kontakt z Brazylijczykami, ten wie, że niczego nie lubią robić na zapas, więc badania z 14-18 lipca tego roku dla wielu mogły jeszcze oznaczać zimowy olimpijski sen...

Bartłomiej Rabij