| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
– Nie wierzę, że Krzysiek już nigdy nie zagra w kadrze. Chodzi jednak o styczniowe mistrzostwa świata. Młodsi muszą w końcu poczuć, że nie mają innego wyjścia – to oni muszą wziąć odpowiedzialność za wyniki drużyny narodowej – skomentował decyzję swojego syna o zawieszeniu reprezentacyjnej kariery Eugeniusz Lijewski.
W poniedziałek Krzysztof Lijewski ogłosił, że mecze z Serbią i Rumunią w eliminacjach mistrzostw Europy były jego ostatnimi występami w kadrze. W najbliższych dniach podobne deklaracje mają złożyć Sławomir Szmal i Karol Bielecki.
Ojciec dwóch szczypiornistów (Marcin Lijewski w kadrą pożegnał się w 2013 roku po rozegraniu w niej 251 meczów), którzy przez kilkanaście lat stanowili o sile reprezentacji Polski przyznał, że decyzję młodszego syna przyjął ze spokojem i zrozumieniem.
– Nie chcę się wypowiadać za syna, ale ta decyzja nie może nikogo dziwić. Krzysiek ma prawo czuć się zmęczony. Przez wiele sezonów był bardzo mocno eksploatowany, a nie jest już najmłodszym zawodnikiem – przyznał Eugeniusz Lijewski.
Szybko jednak dodał, że jego zdaniem deklaracja prawego rozgrywającego kadry i Vive Tauronu Kielce nie jest ostateczna.– Nie wierzę w to, że Krzysiek już nigdy nie zagra w reprezentacji. Teraz podjęli z trenerem taką decyzję. Ale zarówno Krzyśkowi, jak i kilku innym zawodnikom chodzi na razie o styczniowe mistrzostwa świata. O to, żeby podczas nich odpocząć. A później – jeżeli kadra będzie miała kłopoty – to prawdopodobnie nie odmówią Dujszebajewowi – ocenił.
Jednocześnie Lijewski senior zdecydowanie zdementował pojawiające się od poniedziałku plotki, że po zakończeniu obecnego sezonu ligowego "Lijek" ogłosi całkowity rozbrat z piłką ręczną. Jak podkreślił, jego syn ciągle jest w stanie grać na wysokim poziomie i razem z klubowymi kolegami zamierza walczyć o obronę tytułu najlepszej drużyny Europy.
Zdaniem Eugeniusza Lijewskiego zawieszenie reprezentacyjnej kariery przez kilku najbardziej doświadczonych zawodników jest elementem długofalowej strategii przygotowanej przez nich wspólnie z trenerem Dujszebajewem.
– Chodzi o to, żeby w styczniowych mistrzostwach świata kadra w końcu musiała poradzić sobie bez graczy, którzy stanowili o jej sile od dobrych dziesięciu lat. Młodsi gracze muszą poczuć atmosferę wielkiej imprezy i wziąć w niej odpowiedzialność na swoje barki, a nie – tak jak dotychczas – grać po pięć minut w meczu – zauważył, dodając że to jedyne rozsądne działanie, na jakie mógł zdecydować się sztab szkoleniowy .
– Starsi zawodnicy, o których cały czas mówimy już w bardzo młodym wieku wyjechali do Niemiec i grali w najsilniejszej lidze świata. Co tydzień rozgrywali tam mecze na wysokim poziomie. W swoich klubach występowali z sukcesami. Do tego zaliczyli po kilka turniejów mistrzostw świata i Europy oraz dwukrotnie igrzyska. To wszystko jest nie do nadrobienia dla graczy, którzy występują jedynie w polskiej lidze. Nawet jeśli są najzdolniejsi, to poziom PGNiG Superligi jest taki, a nie inny. Tak naprawdę tylko ocierają się o poważną piłkę ręczną – podkreślił Lijewski.
Eugeniusz Lijewski, który sam także grał w piłkę ręczną, a od wielu lat jest trenerem (prowadził, m.in. Ostrovię Ostrów Wielkopolski), zwraca uwagę, że młodszych zawodników należało obarczać większą odpowiedzialnością już od dawna. Tymczasem zamiast dać im szansę, przez kilkanaście sezonów eksploatowano tych samych zawodników.
– Tak naprawdę szkoda, że nikt w związku nie pomyślał o tym wcześniej. Przez ostatnie lata jeździliśmy na wszystkie imprezy, na wszystkich grali ci sami zawodnicy i na wszystkich oczekiwano od nich sukcesów. Nie było priorytetów. Wszystkie turnieje było najważniejsze, a o przyszłości nikt nie pomyślał, chociaż było oczywiste, że emerytura liderów tej kadry jest czymś nieuniknionym – zauważył.
Lijewski odniósł się także do informacji o rzekomym konflikcie niektórych reprezentantów z trenerem Dujszebajewem. – Nie sądzę, żeby coś takiego miało miejsce. A poza tym w piłkę ręczną grają twardzi faceci, którzy nie bawią się w takie rzeczy. Na pewno się dogadają – stwierdził, dodając że pomimo zmiany pokoleniowej polscy kibice mogą z optymizmem oczekiwać na styczniowe mistrzostwa świata we Francji.