Decyzja Fernando Alonso o wycofaniu się z GP Monako, by wystartować w prestiżowym wyścigu Indy 500 była sporym zaskoczeniem dla środowiska Formuły 1. McLaren niedługo szukał zastępcy dla Hiszpana. Będzie nim Jenson Button, który w 2016 roku oficjalnie zakończył karierę.
"Dlaczego mam tak dużo nieodebranych połączeń?" – taką enigmatyczną wiadomość wstawił na media społecznościowe Jenson Button. Brytyjczyk po porzuceniu kariery w sportach motorowych zajął się triathlonem, ale oficjalnie nadal znajduje się w zespole McClarena jako kierowca testowy. Zak Brown – dyrektor wykonawczy zespołu jeszcze na początku tygodnia mówił, że oficjalna decyzja nie zapadła, ale w trakcie rozmowy z BBC nie ukrywał podekscytowania.
– Jeśli mówimy o zastępczym kierowcy, to mamy interesujące wiadomości. W samochodzie zasiądzie ktoś, kogo wszyscy z pewnością znają – uchylił rąbka tajemnicy.
Button zasiadał za kierownicą McLarena przez ostatnie sześć lat. W 2011 roku został wicemistrzem – ustępił jedynie Sebastianowi Vettelowi.
Grand Prix Bahrajnu nie było jednak jego ulubionym wyścigiem. Startował w nim jedenaście razy, ale odniósł tylko jedno zwycięstwo. Miało to miejsce w 2009 roku, kiedy został mistrzem świata, kierując autem teamu Brawn GP. W latach 2005-2008 trzykrotnie nie ukończył wyścigu, podobnie jak w ostatnim sezonie.
Tym razem także nie będzie mógł liczyć na dobry rezultat. McLaren od kilku lat zmaga się z przeciętnymi silnikami Hondy. Fernando Alonso nie ukończył żadnego z dwóch dotychczasowych wyścigów, a Stoffel Vandoorne dojechał do mety tylko raz, zajmując 13. miejsce. Brytyjska stajnia zapowiada, że zmodyfikowana jednostka napędowa zostanie przygotowana maksymalnie do 28 maja, czyli właśnie na GP Monako.
W historii F1 zdarzały się już powroty kierowców po kilku latach przerwy. Jeden z najbardziej spektakularnych zanotował Alex Wurz, który w latach 1997-2000 był kierowcą Benettona. W tym czasie stanął na podium tylko raz – podczas swojego trzeciego wyścigu. W sezonie 1997 nie ukończył GP Kanady i Francji, aby w Wielkiej Brytanii uplasować się na podium.
W 2001 roku udziały Benettonu zostały sprzedane Renault i Wurz został „na lodzie”. Musiał zadowolić się pozycją kierowcy testowego w McLarenie, który jeszcze wtedy korzystał z silników Mercedesa. Kolejnego startu w GP doczekał się dopiero w kwietniu 2005 roku.
Podstawowy kierowca – Juan Pablo Montoya był kontuzjowany, więc Austriak zajął jego miejsce w bolidzie. Spisał się nadspodziewanie dobrze, bo do mety dojechał jako czwarty, ale oficjalnie zajął trzecie miejsce. Z wyścigu zdyskwalifikowano kierowców BAR-Hondy – Takumę Sato i... Jensona Buttona za nieprawidłowości podczas badań kontrolnych.
Wurz w 2007 roku jeździł jeszcze w samochodzie Williamsa, ale jego największym sukcesem była trzecia pozycja w Kanadzie. Sezon skończył na 11. miejscu, po czym zakończył karierę.
Austriak nie był jedynym kierowcą, który wracał do F1. Niki Lauda w 1979 roku – po zdobyciu dwóch mistrzowskich tytułów z Ferrari – ogłosił swoje odejście i zajął się biznesem. Trzy lata później, po namowie Rona Dennisa, wrócił za kierownicę, ale tym razem do bolidu McLarena i sięgnął po kolejne mistrzostwo.
Z innych powodów swoją emeryturę sportową ogłosił w 1990 roku Nigel Mansell. Brytyjczyk był niezadowolony z tego, że Ferrari bez jego wiedzy przeniosło podwozie z jego samochodu do auta Alaina Prosta. Z sytuacji skorzystał Williams, dla którego jeździł w latach 1991-1992. Po roku przerwy ponownie zasiadł za "kółko", tym razem będąc jednym z zastępców tragicznie zmarłego Ayrtona Senny.
Mówiąc o powrotach, nie można zapomnieć o Michaelu Schumacherze. Niemiec pierwszy raz zakończył karierę w 2006 roku po zdobyciu siedmiu tytułów mistrza świata. Pierwszą szansę powrotu dostał trzy lata później od teamu z Maranello. Felipe Massa doznał kontuzji w trakcie kwalifikacji do GP Węgier . Z auta Rubensa Barichello odpadła ważąca niespełna kilogram sprężyna, która uderzyła Brazylijczyka w głowę. Schumacher nie mógł jednak wsiąść do bolidu Ferrari, ponieważ sam leczył uraz po wypadku na motocyklu.
W sezonie 2010 po „Schumiego” zgłosił się Mercedes, który wtedy nie dysponował tak szybkimi bolidami jak obecnie. Niemiec jeździł dla rodzimej stajni przez trzy lata, ale tylko raz stanął na podium – podczas GP Europy na torze w Walencji.