W ostatnich latach Legia Warszawa wygrywała tytuły, ale na jednym polu znacznie odstawała od swojego bodaj największego rywala z Poznania. Z akademii Lecha wyszło kilku znakomicie zapowiadających się piłkarzy, a działalność ta przyniosła przy Bułgarskiej dziesiątki milionów złotych przychodu. Nie wiadomo, czy ostatni raport finansowy pokazujący sukces Lecha wynikający z siły akademii przyspieszył decyzje przy Łazienkowskiej. Faktem jest, że do grona klubów, które poważnie patrzą w przyszłość dołącza właśnie mistrz Polski.
– Nie da się zbudować poważnej piłki bez akademii – tym zdaniem Robert Podoliński zaczął naszą rozmowę, gdy lecieliśmy do Paryża na Ligę Mistrzów. Początkowo szukałem argumentów obalających tę tezę, ale wystarczyło kilkanaście minut, by przyznać naszemu ekspertowi, że jest to jedyna droga budowania zdrowych podstaw klubu w naszej szerokości geograficznej. Takie projekty muszą kosztować, muszą opierać się na profesjonalistach od A do Z. Stąd kwota osiemdziesięciu milionów złotych, jaką przeznaczy Legia dziwić nie może.
Utyskujemy, że w Lotto Ekstraklasie roi się od przeciętnych obcokrajowców. Fakty są niezaprzeczalne. Nie tylko postawa Lecha działa na wyobraźnię. Wstydzić się nie mają czego w Lubinie, gdzie kilka lat temu zrozumiano, jakim klubem może być Zagłębie i tylko patrzeć, jak kolejni zdolni Polacy będą wyjeżdżać do mocnych klubów, zaczynając w Lubinie. I niech będzie ich jak najwięcej. Coraz więcej wokół nas przykładów, że można i trzeba spróbować wybić się w polskiej lidze, by przygotować się do bardziej wymagających miejsc w futbolu. I młodzi Polacy przestają tonąć, na razie podbijają głównie Włochy, ale kwestią czasu jest, kiedy zaczną pojawiać się w innych czołowych ligach Europy.
Dariusz Mioduski nie miał łatwego wejścia w Legię, a od momentu rozstania się z Bogusławem Leśnodorskim jest zaciekle atakowany przez wyznawców dawnego właściciela. I choć wielokrotnie była to krytyka słuszna, ale czasem zwykłe krytykanctwo, nie to jest istotne. Czy Mioduski będzie właścicielem przez lata, czy też odejdzie za czas jakiś, zostawi po sobie mniejsze i większe sukcesy, ale przede wszystkim projekt, który zmieni Legię na zawsze. Projekt, z którym pojawił się przy Łazienkowskiej. Nie czarujmy się, większość polskich klubów z tęsknotą wypatruje bogatego wujka, opiera się na pieniądzach samorządów, spółek skarbu Państwa, telewizji. Budowa silnej akademii z prawdziwego zdarzenia jest inwestycją dużą jak na możliwości naszych klubów, ale nieodzowną. Właściwie ustawia klub w lokalnej społeczności, daje szansę miejscowym talentom – budowy kariery i życia na miarę marzeń, na miarę Lewandowskiego, Glika, Piątka, czy Szczęsnego. Dla klubu oznacza pójście jedyną możliwą ścieżką w naszej szerokości geograficznej. Szejkowie nad Wisłą klubów nie kupią, piłkarzy już tak, o ile mądrze będziemy talenty – których nigdy nie brakowało – szkolić i puszczać w szeroki świat. Dariusz Mioduski marzy o tym, by Robert Lewandowski wrócił kiedyś do Legii. Ja mu życzę, by wychował nowych, to chyba zdecydowanie bardziej realne.