Przejdź do pełnej wersji artykułu

Tajna broń, świętej pamięci Gmitruk, cierpienie. Historyczna walka Sulęckiego

/ Gabriel Rosado i Maciej Sulęcki (fot. Getty Images) Gabriel Rosado i Maciej Sulęcki (fot. Getty Images)

Blisko dwadzieścia lat przyjaźni, pierwsze pięściarskie wspomnienia i setki godzin spędzone wspólnie w ringu. W sobotnią noc w najważniejszej walce życia Maciej Sulęcki otrzyma wsparcie przyjaciela Norberta Dąbrowskiego, który stanie w jego narożniku z Demetriusem Andrade. "Striczu" może zostać pierwszym polskim mistrzem świata w wadze średniej. Wiara w pretendenta z Warszawy jest ogromna. – Maciek jest skazany na sukces w tej walce. Zapisze się nowa karta w historii polskiego boksu – twierdzi "Noras". Transmisja gali w nocy z 29 na 30 czerwca od 2:00 w TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacji mobilnej TVP Sport.​

SULĘCKI GOTOWY NA "BRUDNE NUMERY"

Dla Sulęckiego to pierwszy bój o zawodowy pas czempiona i drugi pod skrzydłami Piotra Wilczewskiego. W listopadzie ubiegłego roku zmarł wieloletni szkoleniowiec Andrzej Gmitruk. I sobotni triumf miałby być wyjątkowym podziękowaniem dla znakomitego fachowca.

Andrzej Gmitruk powtarzał nam, że jedynym trenerem, który mógłby przejąć po nim schedę jest właśnie Wilczewski. Zna boks bardzo dobrze, całą swoją zawodową karierę pracował u jego boku. Ma kapitalne rozeznane metody treningowe, które praktykował trener Gmitruk. Tragiczne odejście trenera dodatkowo zmotywuje Maćka. Wiedza, którą otrzymał nie uciekła. Zwycięstwo będzie pięknym ukoronowaniem wieloletniej współpracy z Gmitrukiem. I razem z wychowankiem trenera, Wilczewskim, zdobędą tytuł – przekonuje Dąbrowski, który legitymuje się zawodowym bilansem 22 zwycięstw, 8 porażek i 2 remisów.

Panowie znają się od 2001 roku, w tym samym czasie zaczynali swoją przygodę z ringiem w sali warszawskiej Gwardii. Właściwie nierozłącznie przez lata jeździli na treningi boksu amatorskiego, a następnie niemal w tym samym czasie rozpoczęli zawodowy etap rozwoju. Teraz Dąbrowski będzie miał przyjemność bycia częścią teamu Sulęckiego.

Walka o mistrzostwo świata z udziałem mojego przyjaciela... Petarda! To również dla mnie będzie świetne doświadczenie. Będę pełnił rolę pomocnika. W robotę Wilczewskiego oczywiście nie zamierzam się wtrącać. Jestem mańkutem, więc jak zauważę jakąś prawidłowość, a wiem, jak należy bić się z takimi rywalami i jakie akcje są skuteczne, to na pewno podpowiem. Może liczyć na moje wsparcie, na dodatkową motywację. Znamy się przecież od samego początku, będzie miał bliską osobę w narożniku – dodaje.

I to właśnie treningowe obycie z bokserami leworęcznymi, jak Andrade, ma być koronnym atrybutem 30–latka. Mało kto może pochwalić się takim doświadczeniem, jak on.

Ile rund sparingowych razem przeboksowaliśmy? To jest niepoliczalne! Godziny, długie godziny w ringu byliśmy razem. Już w czasach amatorskich podczas treningów w Gwardii trenowaliśmy ze sobą. Jak trafiliśmy do Andrzeja Gmitruka to dalej ze sobą pracowaliśmy. Maciek jest skazany na sukces w tej walce ponieważ od początku kariery był przygotowywany do konfrontacji z rywalem leworęcznym. Kontakt z mańkutem to dla niego normalność, trudno o drugi taki przypadek, bo przecież niektórzy mają realny kłopot z odwrotną pozycją rywala. Dla niego to normalka. Jak dobrze potrafi sobie z takimi rywalami radzić potwierdził tylko w walce z Grzegorzem Proksą. To wszystko układa się w jasny obraz – przywieziemy pas mistrza świata do Polski! To jest jego czas.

Niepokonany w 27. bojach Andrade dzierżył już trofeum w dywizji super półśredniej, a od października 2018 roku jest czempionem cięższej wagi. Niebezpieczny w ataku i to na ofensywę właśnie trzeba mieć baczenie.

Ma długie ręce i ataki oparte na obszernych ciosach. Trzeba uważać. Sulęcki musi zachować rozwagę, szczelną gardę i wąsko zwarte łokcie, by nie zostawić miejsca na korpusie. Każdą ofensywną próbę niwelować przed "zajstep", czyli ucieczka w swoją lewą stronę. W trudnych sytuacjach uciekać się do klinczu, ale... Maciek to wszystko potrafi. Nie powinno to stanowić wielkiego problemu, choć Andrade z przypadku nie został mistrzem świata. Na pewno przygotuje coś ekstra na sobotę – zauważa.

Zagłębiając się w techniczne niuanse Sulęckiego Dąbrowski zwraca uwagę przede wszystkim na podstawę w starej szkole biało–czerwonego boksu, czyli lewy prosty.

Zawsze miałem problem z jego przednią ręką. Lewy prosty pracuje nieustannie, mocny ma również lewy sierpowy. Nie był to cios po którym gasło światło, ale był twardy i nieprzyjemny. Po prostu bolało. Z każdym kolejnym uderzeniem cierpienie się piętrzy – zauważa.

Na koniec przekonuje, że sobotniej nocy nie można przespać.

W sobotnią noc zapisze się nowa karta w historii polskiego boksu. Będziemy mieli nowego mistrza świata. Dlatego też powiedziałem sobie, że nic mnie nie powstrzyma przed wylotem do Stanów Zjednoczonych. Nie chcę przejść obok czegoś wielkiego, a jestem przekonany, że czeka nas wyjątkowy wieczór. To ma być święto naszego boksu.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także