Jako piętnastolatka zadebiutowała w reprezentacji Polski, a swego czasu biły się o nią najlepsze zespoły świata. Berenika Tomsia, którą siatkarscy kibice znają też pod nazwiskiem Okuniewska, po dwóch sezonach spędzonych w Azji myśli o zakończeniu kariery. – To może być mój czas – przyznała w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Mateusz Górecki, TVP Sport: – Zdążyła pani uciec z Japonii przed wybuchem pandemii?
Berenika Tomsia: – Na szczęście tak. Jestem już w domu na kwarantannie. Kiedy okazało się, że w Polsce będą zamykane granice, poprosiłam klub o zmianę daty lotu. Już wcześniej kupili mi bilet na powrót z Japonii do Gdańska. Ostatecznie poleciałam do Frankfurtu, bo jedynie tam mogłam się dostać. Z Niemiec wynajęłam samochód i w ten sposób dotarłam do domu.
– W Japonii panika była duża?
– Nie, zupełnie. Społeczeństwo jest bardzo karne i posłuszne. Kiedy powiedziano, że należy ograniczyć wyjścia i zostać w domu, ludzie się do tego dostosowali. Rzeczywiście na ulicach było mniej tłoczno, ale trudno mówić o panice. Z tego co wiem, w naszym klubie nic się nie zmieniło i dziewczyny trenują tak, jak wcześniej. Zrezygnowano jedynie z Turnieju Cesarza, który miał odbywać się właśnie teraz. To dla nich bardzo ważne rozgrywki.
– Pani próbuje jeszcze podtrzymywać formę jakimiś domowymi metodami?
– Raczej jest to już okres wyciszenia, szczególnie po trudnym sezonie. Te dwa tygodnie kwarantanny mogę przeznaczyć sobie na odpoczynek. Później tak naprawdę sama nie wiem co będzie. Dookoła tyle się dzieje, że chyba nikt nie wie, jak to będzie wyglądać. Na razie nie myślę o treningach, skupiam się na obserwowaniu sytuacji na świecie.
– Aktywnemu sportowcowi trudno jest wytrzymać w domu?
– Na pewno. Jest mi trudno, ale chyba nie mogę narzekać. Jestem w bardzo dobrej sytuacji, bo cała rodzina mnie wspiera. Nie zamierzam robić z tego wielkiej tragedii, bo wiele osób siedzi teraz w domach. Tak trzeba, więc nie ruszam się z miejsca i czekam.
- Za panią sezon spędzony w lidze japońskiej. Przywiezie pani z niej miłe wspomnienia?
– Było bardzo ciężko. Okazało się, że nie wytrzymałam tego fizycznie. W trakcie sezonu miałyśmy trzygodzinne treningi rano i ponad czterogodzinne po południu. Wszystkie dziewczyny były ode mnie dziesięć lat młodsze, więc radziły sobie z tym wyczerpującym planem. Tym bardziej, że są do tego przyzwyczajone, bo całe życie tak trenują. Dla mnie to był szok. Nie mogę mówić, że jestem zadowolona z tego sezonu.
– Rok wcześniej grała pani w lidze koreańskiej. To było mniej wyniszczające?
– W zeszłym roku w Korei myślałam, że było ciężko, po treningach potrzebowałam nawet kroplówek. Ostatecznie wytrzymałam trudy i byłam usatysfakcjonowana moimi występami w lidze. Nie spodziewałam się, że w Japonii będzie jeszcze gorzej. Nie jesteśmy nawet w stanie wymyślić, jak oni trenują i ile czasu na to poświęcają. System jest zupełnie inny od tego, co widzimy w Europie. U nas wszystko jest bardziej przemyślanie i dopasowane do możliwości fizycznych. W Azji hołduje się zasadzie: im więcej, tym lepiej.
– Treningi bywają monotonne?
– Wszystko powtarza się milion razy. Liczba godzin treningowych była dla mnie szokiem. Mimo, że miałyśmy dziennie 7-8 godzin zająć, moje koleżanki siedziały w hali między treningami, przychodziły wcześniej, albo zostawały dłużej. W ten sposób wyrabiały minimum dziesięć godzin w ciągu dnia. Nie wiem, czy ktokolwiek wytrzymałby takie tempo pracy, a dla nich jest to zupełnie normalne.
– Jako zawodniczkę z zagranicy traktowano panią w sposób wyjątkowy?
– W Korei tak, ale w Japonii niekoniecznie. Przyjechałam do mojego klubu i musiałam w stu procentach dopasować się do zespołu. Nie dostałam żadnej taryfy ulgowej. Traktowano mnie jak dziwną Japonkę, która nie rozumie większości rzeczy. Dostałam natomiast mieszkanie i tłumaczkę. Po raz pierwszy miała jednak do czynienia ze sportem i niestety nie potrafiła mi wytłumaczyć wielu sportowych zagadnień. Komunikacja była trudna, tym bardziej, że język angielski nie jest tam zbytnio znany. To dziwne, bo zawsze wydawało mi się, że w zespole powinna znaleźć się chociaż jedna osoba, władająca angielskim.
– Japończycy zapewnili godne warunki do życia?
– Mieszkanie było raczej normalne, niedaleko sali, więc na zajęcia dojeżdżałam rowerem. Nie spędziłam w nim wiele czasu, bo praktycznie cały dzień siedziałyśmy na treningach. Co ciekawe w Korei w hali miałyśmy swoje pokoje, natomiast w Japonii w trakcie przerw wszyscy spali na podłodze albo na krzesłach, opierając głowy na biurkach w szatni. Tak wyglądał nasz odpoczynek po porannym treningu. To było pół godziny na ziemi.
– Japonia kojarzy się nam z różnymi dziwactwami.
– Wiele rzeczy mnie zaskoczyło. Praktycznie każdy dzień był pasmem niespodzianek. Na pewno zdziwiła mnie ich miłość do pracy. Tam nie ma nic ważniejszego, praca jest dla nich wszystkim i nie mają innych celów w czasie dnia. To przejawia się nawet w sporcie. Zawodniczki trenują niekiedy nawet dwanaście godzin i jest to ich cały świat. Kiedy dostawały wolne, nie wiedziały, co mają ze sobą zrobić. Japończycy wolą mieć obowiązki do wykonania, aby dzień był zorganizowany. Lepiej i pewniej czują się, kiedy mają określone zadania. Zdziwiło mnie też ich zachowanie w komunikacji miejskiej. W Polsce zawsze słychać rozmowy, ktoś się śmieje. Tam jest totalna cisza, choć pociągi są przepełnione do granic możliwości.
– Jedzenie było dopasowane do pani gustu?
– Niestety nie. Między treningami miałyśmy 30-40 minut przerwy, więc nie było szans, by wrócić do domu i ugotować obiad. Musiałam zostawać w hali i jeść ze wszystkimi. Tam ludzie którzy pracują w fabrykach albo biurach, jedzą tzw. bento box. Jest to zimne jedzenie, przygotowane wcześniej. Miałam z tym dość duży problem.
– Bywają sytuacje, że kluby azjatyckie odsyłają zawodniczki, jeśli nie są zadowolone z ich pracy. To stresujące?
– To się zdarza, ale nie tylko w Azji. Wszystko zależy od klubu i sytuacji. Zawsze z tyłu głowy siedzi ta świadomość, że w każdej chwili można wrócić do domu. Sezon był krótki, a później miałam zostać w klubie przez kilka miesięcy, by dokończyć rozgrywki. Po odwołaniu Turnieju Cesarza klub chciał bym została na miejscu i nadal trenowała, co wywołało moje zdziwienie. Cały sezon był dla mnie nieudany, ale miałam nadzieję, że w marcu dostosuję się do treningów i złapię formę. To nie zdążyło się wydarzyć, bo musiałam wracać do Polski. Było mi trochę przykro.
– Skąd w ogóle pojawił się pomysł, by wybrać tak egzotyczne ligi?
– Tamten kierunek nie jest zbyt popularny, ale ja chciałam spróbować swoich sił, zobaczyć inną siatkówkę, dlatego zgłosiłam się do draftu. Był to mini obóz, na którym pojawiła się masa zawodniczek. Każdego dnia odbywały się treningi, co było bardzo wyczerpujące. Chyba chcieli nam pokazać namiastkę tego, jak trenuje się w Azji. Po trzech dniach każdy z zespołów wybierał zawodniczki, które chcą widzieć u siebie, w Korei. Tam po dobrym sezonie pojawiła się później możliwość, by grać w Japonii.
– W takim czasie w głowach wielu zawodników pojawiają się myśli o końcu kariery. W pani też?
– Zdecydowanie. Myślę, że niestety to może być mój czas. Sytuacja, w której nie możemy być pewni jutra i nie wiemy, jak będzie wyglądał sport, wpływa na to, że pojawiają się pewne przemyślenia. Na razie po dwóch latach w Azji chciałabym być w Polsce. Na pewno w całości nie zrezygnuję ze sportu, bo po tylu latach nie da się tak po prostu zawiesić wszelką aktywność. Myślę jednak o zakończeniu kariery.
– Odejdzie pani jako zawodniczka spełniona?
– Zawsze będzie niedosyt, szczególnie po ostatnim sezonie. Wydaje mi się jednak, że podjęłam rękawicę i walczyłam dzielnie. Myślę, że w całej karierze udało mi się wiele osiągnąć, ale niektóre rzeczy przeszły koło nosa. Nie ma chyba sportowca, który nie mógłby mieć w biografii więcej wygranych spotkań.
– Wciąż dzierży pani rekord, bo jako najmłodsza zawodniczka w historii zadebiutowała w kadrze seniorek.
– To było tak dawno, że aż trudno policzyć ile lat minęło (śmiech). To było ogromne przeżycie i wyróżnienie, bo trafiłam do zespołu z największymi gwiazdami polskiej siatkówki. Sam fakt, że mogłam trenować i grać obok nich, był niezwykły, ale pamiętam stres jaki się z tym wiązał. Byłam wtedy bardzo młoda, przez co otoczka kadra i doping kibiców mocno na mnie oddziaływały.
– Czasami chciałoby się wrócić do kadry?
– Na pewno, bo były to piękne lata. Aczkolwiek jest to już za mną i kadra to zamknięty temat.
– Widziała pani mecze obecnej reprezentacji w kwalifikacjach olimpijskich? Ta drużyna ma potencjał?
– Niestety nie było okazji, by oglądać walkę dziewczyn. Trenowałam wtedy w Japonii, a ośmiogodzinna różnica czasu nie umożliwiła mi kibicowania na żywo. Widziałam tylko urywki spotkań. Strasznie mi przykro, że dziewczyny nie zakwalifikowały się na igrzyska. Wiem jak to boli, bo sama dwukrotnie grałam w takim turnieju. Drużyna jest świetna, dziewczyny grają bardzo dobrą siatkówkę i mocno na nie liczyłam. Na pewno można liczyć na sukcesy w przyszłości. Wyrosły nam bardzo zdolne zawodniczki i w ciągu najbliższych lat powinniśmy mieć powody do radości.
***
Berenika Tomsia: znana też pod nazwiskiem Okuniewska. Siatkarka reprezentacji Polski, grająca na pozycji atakującej i środkowej. Mistrzyni Uniwersjady 2007 i II Dywizji World Grand Prix 2017. Grała m.in. w Scavolini Pesaro, Fenerbahce Stambuł, Imoco Volley Conegliano, Saugella Team Monza, Lardini Filottrano i Chemiku Police. Ostatnie dwa sezony spędziła w lidze koreańskiej (Incheon Heungkuk Life Pink Spiders) i japońskiej (NEC Red Rockets).
3 - 1
BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała
2 - 3
Cucine Lube Civitanova
3 - 1
Metalkas Pałac Bydgoszcz
3 - 0
ŁKS Commercecon Łódź
0 - 3
LOTTO Chemik Police
0 - 3
Valsa Group Modena
3 - 0
Yuasa Battery Grottazzolina
2 - 3
Itas Trentino
3 - 0
Cisterna Volley
2 - 3
Sir Susa Vim Perugia
0 - 3
MOYA Radomka Radom
3 - 1
ITA TOOLS STAL Mielec
0 - 3
KS DevelopRes Rzeszów
2 - 3
ŁKS Commercecon Łódź
3 - 0
Yuasa Battery Grottazzolina
3 - 1
Sonepar Padova
3 - 2
Gas Sales Bluenergy Piacenza
3 - 0
Cucine Lube Civitanova
3 - 1
Allianz Milano
3 - 1
BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała
3 - 0
PGE Grot Budowlani Łódź
3 - 1
#VolleyWrocław
3 - 0
ITA TOOLS STAL Mielec
18:30
Gas Sales Bluenergy Piacenza
15:30
KS DevelopRes Rzeszów
18:30
Sonepar Padova
10:30
PGE Grot Budowlani Łódź
15:30
Cisterna Volley
18:30
Rana Verona
13:20
Sir Susa Vim Perugia
15:30
BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała
18:30
ŁKS Commercecon Łódź
18:00
Valsa Group Modena
18:30
Sonepar Padova
18:30
Allianz Milano
15:30
Cisterna Volley
15:30
Yuasa Battery Grottazzolina
15:30
Rana Verona
18:00
Halkbank Ankara
4:30
Turcja
8:00
Polska
11:30
Belgia
15:00
Japonia
17:00
Włochy
20:00
Serbia
20:30
Brazylia