Newcastle United już wkrótce może stać się najbogatszym klubem piłkarskim na świecie – jeśli tylko uda się sfinalizować przejęcie Srok przez saudyjską rodzinę królewską. Historia pokazuje jednak, że nie wszystkim strumień prywatnych pieniędzy posłużył, a niektóre drużyny wręcz pogrzebał.
By uzmysłowić sobie, jak wielkie zasoby finansowe może mieć wkrótce klub z północy Anglii, wystarczy zauwazyć, że majątek potencjalnego inwestora jest ponad 11 razy większy niż majątek właściciela Manchesteru City. Ambicje Muhammada ibn Salmana są potężne – chce stworzyć najzamożniejszy klub na całym globie i ma ku temu odpowiednie środki. W piłce jednak samymi pieniędzmi pucharów się nie wygrywa – potrzebny jest też pomysł, rozsądek, odpowiednie zaplecze wykonawców. W tym stuleciu było bowiem już kilka klubów, które nieograniczony dostęp do gotówki pogrążył.
CHELSEA
W 2003 roku The Blues zostało wykupione przez Romana Abramowicza i był to ewenement w skali światowej. Wówczas takie transakcje praktycznie się nie zdarzały. Rosjanin miał jednak chęć, by stworzyć w stolicy Anglii bardzo mocny zespół i wykorzystał ku temu potężne środki finansowe. Szastał pieniędzmi, kupował piłkarzy za ogromne sumy, szybko przekroczył barierę stu wydanych milionów. Zainwestował też w Jose Mourinho, który stał się twarzą drużyny i jej największą gwiazdą. Od tamtego czasu Chelsea raz wygrała Ligę Mistrzów, dwukrotnie Ligę Europy, pięć razy Premier League i drugie tyle razy krajowy puchar. Działane Rosjanina przyniosło więc oczekiwany skutek.
MANCHESTER CITY
Przez lata drużyna z błękitnej części Manchesteru była zaledwie ubogim krewnym rywali z Old Trafford. Z czasem jednak te proporcje się odwróciły i jeśli ktoś ma komukolwiek w tym przemysłowym mieście zazdrościć, to Czerwone Diabły The Citizens. Pod koniec ubiegłej dekady w klub zainwestowali biznesmeni ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, którzy działali z jeszcze większym rozmachem niż Abramowicz. Taśmowo kupowali gwiazdy, wymieniali trenerów i w końcu doczekali się sukcesów. Grupa Abu Dhabi w 2012 roku świętowała pierwsze mistrzostwo Anglii, a w latach 2014, 2018 i 2019 kolejne. Dwukrotnie cieszyli się też z Pucharu Anglii, ale wciąż czekają na sukces na arenie europejskiej – dotychczas szczytem możliwości był półfinał Champions League z sezonu 2015/16.
PARIS SAINT-GERMAIN
Budżet katarski finansuje z kolei działania Paris Saint-Germain. Przez lata stołeczni byli co najwyżej ligowym średniakiem i dopiero inwestycje Nassera Al-Khelaifiego pomogły wznieść się na wyższy poziom. Qatar Sports Investments zaczęło pompować pieniądze w paryski zespół w 2011 roku i właściwie to wystarczyło, by stworzyć hegemona Ligue 1. Od tamtego czasu PSG tylko dwa razy nie wygrało rozgrywek, ale – podobnie jak Manchester – ma problemy w Lidze Mistrzów. Francuzi wciąż czekają, by dotrzeć choćby do finału tych rozgrywek.
ANŻY MACHACZKAŁA
Potentat paliwowy z Dagestanu, czyli Sulejman Kerimow, w 2011 roku uznał, że zbuduje potęgę piłkarską w odległych zakątkach Rosji. Jego majątek szacowano wówczas na niespełna osiem miliardów dolarów, a biznesmen ochoczo portfel usczuplał kupując kolejne gwiazdy – w Anży grali między innymi Willian, Samuel Eto'o oraz Roberto Carlos. Cierpliwości i zapału nie starczyło jednak Kerimowowi na długo, a upadek klubu był bolesny. Gdy kurek z forsą został zakręcony, w 2014 roku drużyna z Machaczkały spadła do drugiej ligi, a teraz występuje na... trzecim poziomie rozgrywkowym.
MALAGA
Niewypałem okazała się też próba zbudowania potentata w La Liga. Dziesięć lat temu katarski szejk Abdullah bin Nasser przejął udziały w Maladze i dopuścił szefostwo klubu do prywatnych środków. Przez pewien czas nawet się to udawało, Los Malaguistas wystąpili w Lidze Mistrzów i walczyli o wysokie lokaty w La Liga. Niegospodarność wpędziła jednak ten sympatyczny zespół w potężne problemy finansowe i doprowadziła do spadku na zaplecze. Tam Malaga występuje do dzisiaj – aktualnie jest na piętnastym miejscu, więc bliżej jej do trzeciej ligi niż ekstraklasy.
AS Monaco
Na początku dekady Monaco było w sporych tarapatach. Klub występował na zapleczu Ligue 1 i pod znakiem zapytania stała jednak jego przyszłość. Wówczas pojawił się Dmitrij Rybołowlew, który zobowiązał się do zainwestowania ponad 100 milionów euro w ciągu czterech lat. Klub rządzony przez rosyjskiego miliardera powrócił na najwyższy poziom rozgrywkowy, sięgną po mistrzostwo Francji i zagrał w półfinale Ligi Mistrzów – co oczywiście wymagało znacznie większych sum niż wspomniane 100 milionów.
RB LIPSK
To przypadek trochę inny, bo gdy koncern Red Bulla rozpoczął inwestowanie w piłkę, musiał wykupić licencję w piątej lidze i rozpocząć mozolną wspinaczkę. Tak czy owak Byki są w tej chwili jednym z najmocniejszych niemieckich klubów, regularnie występują w europejskich pucharach i wkrótce chcą zagrozić Bayernowi Monachium odbierając tytuł mistrzowski.
Uwagę krezusów zwróciły też takie drużyny jak Milan czy Inter (budżety chińskie), Leicester City (tajski) oraz Roma i Fiorentina (amerykańskie). Tam jednak nie udało się jeszcze zbudować w lidze na tyle mocnej i stabilnej marki, by można mówić o sukcesie.
0 - 3
Szwecja
2 - 1
Dania
1 - 1
Włochy
6 - 2
Belgia
2 - 0
Islandia
2 - 1
Finlandia
2 - 1
Anglia
0 - 3
Holandia
2 - 0
Polska
0 - 1
Szwecja
16:00
Holandia
19:00
Walia
19:00
Szwajcaria
19:00
Islandia
19:00
Hiszpania
19:00
Belgia
19:00
Dania
19:00
Niemcy
19:00
Walia
19:00
Francja