Daniel Rhodes, amerykański artysta i pisarz, nazwał 24 maja Dniem Braci. Uhonorował wyjątkowość takich relacji, czasem niezależnych od więzów krwi. Świat sportu ma w historii wiele opowieści o braciach w głównych rolach. Wybraliśmy kilka "podwójnych życiorysów", które są jak scenariusz filmowy oparty na faktach.
Pau i Marc Gasol – koszykówka
Nie było takiego przypadku w historii najlepszej zawodowej ligi koszykarskiej na świecie. Bracia Gasol to pierwsze rodzeństwo, które sięgnęło po tytuł mistrzowski w NBA. Więcej sukcesów ma starszy o pięć lat Pau. Wybrany z numerem trzecim w drafcie z 2001 roku (brat dopiero z 48 w 2007) przez Atlanta Hawks, największe triumfy w NBA święcił w barwach Los Angeles Lakers. W drużynie, gdzie dowódcą był Kobe Bryant, Pau sięgnął po tytuł w 2009 i 2010 roku. Co ciekawe, bracia zaczynali grę w NBA od Memphis Grizzlies. Pau w stanie Tennessee grał od 2001 do 2008 roku, mając 488 oficjalnych spotkań. Marc wylądował w Memphis w ramach transakcji między klubami z udziałem… brata. W 2008 roku wyższy o trzy centymetry (216 cm przy "tylko" 213 cm Pau) rozpoczął na dobre amerykańską przygodę. W barwach Grizzlies młodszy z braci rozegrał 769 oficjalnych spotkań, występując w Memphis przez jedenaście lat.
Przenosiny Marca do Toronto Raptors na początku 2019 roku okazały się przepustką do tytułu mistrzowskiego. Właśnie wtedy braci Gasol zapisano się na kartach historii NBA. Urodzeni w Barcelonie koszykarze zrobili też wiele dobrego dla reprezentacji Hiszpanii. Pau sięgnął po złoto MŚ (2006), trzykrotnie zdobył ME (2009, 2011, 2015) i dwukrotnie przegrał finały igrzysk olimpijskich, w 2008 i 2012 roku. Marc zdobył z bratem złoto MŚ 2006, dokładając zwycięstwo – już osamotniony – w 2019. Do tego ME (2009, 2011) i dwa srebrne medale olimpijskie "w towarzystwie". Starszy z braci ma 39 lat i coraz poważniejsze problemy zdrowotne, utrudniające regularną grę. Portland Trail Blazers rozwiązali z Katalończykiem umowę w trakcie rozgrywek i wygląda na to, że trudno będzie o powrót. Pau marzy o zakończeniu kariery w ukochanym LA Lakers. A Marc po zdobyciu mistrzowskiego tytułu może jeszcze wyrównać, a nawet mieć więcej od brata pierścieni NBA. Jest bowiem o pięć lat młodszy i ma dobre, wyrobione… nazwisko.
Brian i Michael Laudrup – piłka nożna
Niektórzy twierdzą, że do wyprzedzenia najlepszych w historii piłki duńskim braciom zabrakło… większego boiskowego egoizmu. Michael był piłkarskim dżentelmenem. Rozegrał pół tysiąca spotkań i ani razu nie ujrzał czerwonej kartki. Na przełomie lat 80. i 90. grał w największych klubach w Europie, sięgając po wszystkie najważniejsze trofea. Starszy o pięć wiosen od Briana, został wykupiony w wieku 18 lat z Brondby IF przez Juventus. Choć marzenia o grze przy boku takich jak Michel Platini czy Zbigniew Boniek rozpalały jego wyobraźnię, to młody Duńczyk został na dwa lata wypożyczony do Lazio. Po powrocie z Rzymu do Turynu Michael szybko zrozumiał, że Serie A – to nie jego świat. Catenaccio nie szło w parze z ofensywnym usposobieniem tego rodzeństwa. O defensywnych brakach przekonało się ich wielu trenerów na świecie. Trzeba było po prostu machnąć ręką. Michael i Brian do obrony się po prostu nie nadawali. Podobnie jak do Serie A.
Italię źle wspominał również Brian. Odnalazł się w takim klubie jak Bayern Monachium, ale w kolejnym sezonie, we Florencji, spadł z ligi! AC Fiorentina początkowo zachwycała. W składzie tacy jak: Gabriel Batistuta, Brian Laudrup, Stefan Effenberg… Na półmetku Serie A zespół był na ligowym podium. Skończyło się jednak wiosennym koszmarem po serii porażek, która zakończyła się w Serie B. Młodszy z braci Laudrupów po ostatnim meczu ligowym podobno musiał uciekać ze stadionu Fiorentiny w… bagażniku samochodu. Ratownikiem był ojciec, chroniąc syna przed rozwścieczonymi kibicami klubu.
Na szczęście dla braci Laudrupów najgorsze zostawili we Włoszech. Większą karierę zrobił Michael, który cieszył zarówno kibiców Barcelony, jak i Realu Madryt. Wszystko dzięki transferowi z Katalonii do hiszpańskiej stolicy, który w połowie lat 90. uważany był za zdradę. Choć Michael był bardziej popularny, to Brian sięgnął z reprezentacją Dani po historyczne złoto na ME w 1992 roku. Starszy z braci również mógł wziąć udział w turnieju, ale zrezygnował, tłumacząc to… kiepską wizją drużyny narodowej, przedstawioną przez selekcjonera. Duńczycy poradzili sobie zatem bez Michaela. A Brian, zrobił furorę w Szkocji, grając w Rangers F.C. W Glasgow zdobył trzy tytuły mistrzowskie, rozgrywając grubo ponad sto ligowych spotkań. Obecnie panowie udzielają się w roli ekspertów telewizyjnych, choć Michael – w przeciwieństwie do brata – kontynuuje piłkarską karierę w roli trenera. Ze zmiennym szczęściem…
Władimir i Nikola Grbić – siatkówka
Mistrzowie olimpijscy z Sydney (2000) w barwach Jugosławii. Rok później dołożyli kolejne złoto podczas ME. Od tego można zacząć historię braci, zachwycających grą na przełomie XX i XXI wieku. Starszy o trzy lata Władimir zagrał przeszło 300 oficjalnych spotkań w reprezentacyjnych barwach. Przyjmujący, który występował w największych ligach świata. Oprócz włoskiej i rosyjskiej, smakował również ligowego chleba w Turcji, Brazylii, Grecji, a nawet Japonii. Od 2011 roku znajduje się w prestiżowej Volleyball Hall of Fame, gdzie pięć lat później znalazł się również… brat. Nikola zwiedził trochę mniej świata, skupiając się głównie na lidze włoskiej. Na koniec kariery młodszy z nich przeniósł się do Rosji, a obecnie jest trenerem w Polsce. Dowodząc z powodzeniem drużyną z Kędzierzyna-Koźla.
Starszy z braci po zakończeniu kariery odnalazł się w dyrektorskich gabinetach. Zarówno w Serbskim Związku Piłki Siatkowej, jak i strukturach światowej federacji FIVB. Obaj wielokrotnie udowadniali, że mocne charaktery doprowadziły ich do sukcesów. Są jednak zwykłymi, przyjaznymi ludźmi. Dowodem niech będzie wizyta obu podczas Alei Gwiazd Siatkówki w Miliczu, w 2013 roku. Do tego dolnośląskiego miasta najwięksi siatkarze świata zjeżdżali się przez wiele lat (obecnie impreza organizowana jest w Katowicach), firmując nazwiskami ukochaną dyscyplinę. Władimir i Nikola odcisnęli dłonie w alei, znajdującej się w centrum Milicza, z uśmiechem rozdając wiele autografów. Na pewno nie widać było po nich zadęcia. Choć młodszy z braci zyskuje coraz większą popularność w Polsce, to należy pamiętać o sukcesach obu. A w siatkówce mamy sporą reprezentację braci, kiedyś lub obecnie grających. Georgi i Walentin Bratojew (Bułgaria), Gustavo i Murilo Endres (Brazylia), Matti i Mikko Oivanen (Finlandia), czy Nikołaj, Chono i Rozalin Penczew (Bułgaria). Są też nasi, bracia Stelmachowie – Andrzej i Krzysztof, czy Fornalowie – Tomasz i Jan.
Witalij i Władimir Kliczko – boks
Znów pięć lat różnicy między braćmi. W tym wypadku to ten młodszy zrobił większą karierę. Bracia Kliczko na wiele lat zdominowali boks w wadze ciężkiej. Fama głosi, że obiecali matce, że nie będą walczyć ze sobą na zawodowym ringu i słowa dotrzymali. Władimir w latach 90. miał polski epizod, będąc zawodnikiem Gwardii Warszawa. Na igrzyskach w Atlancie (1996) zdobył złoty medal w wadze superciężkiej. Z przeszło 70 pojedynków zawodowych przegrał tylko pięć. Karierę skończył w 2017 roku. Trudno nie napisać, że odszedł jako sportowiec spełniony. Wszystkie pasy najważniejszych federacji miał bowiem Władimir u siebie.
Polskie wątki w życiu starszego z braci Kliczków można znaleźć bez trudu. Chociażby walka z Tomaszem Adamkiem, na otwarcie Stadionu Wrocław, którą Ukrainiec wygrał przed czasem. W dziesiątej rundzie odprawił też Alberta Sosnowskiego. Od 2010 roku Witalij, równolegle z karierą sportową, zaczął angażować się politycznie. Założył partię Ukraiński Demokratyczny Alians na rzecz Reform (UDAR), której został przewodniczącym. Na zawodowym ringu stoczył ostatnią walkę w 2012 roku, kończąc karierę z bilansem 45 zwycięstw (41 przed czasem) i dwóch porażek. Witalij został w 2014 roku merem Kijowa. Starszy z braci to doktor filozofii Uniwersytetu Kijowskiego. Młodszy Władimir jest doktorem metodyki sportu tej samej uczelni. Jeśli dopisać do tego jeszcze K2 Promotions oraz Klitschko Management Group, czyli dobrze prosperujące spółki, zwłaszcza w czasach czynnego uprawiania sportu, bracia pokazują inny kierunek. Ten, gdzie sport jest narzędziem pozwalającym na rozwój w wielu innych dziedzinach życia. Co istotne, gwarantując przy tym rodzinny biznes.
Bartosz i Michał Jureccy – piłka ręczna
Bracia z Polski, to w ostatnich latach na przykład panowie Żewłakowowie. Marcin i Michał to byli reprezentanci Polski, którzy przez Polonię Warszawa, Belgię i kilka innych, ciekawych punktów na piłkarskiej mapie dotarli nawet na MŚ w 2002 roku. Turniej w Korei i Japonii reprezentacji Jerzego Engela wyszedł jednak... bokiem. Marcin zapisał się w mundialowej historii strzelając gola w meczu z USA. A Michał miał w reprezentacji Polski ponad 100 występów. W polskim futbolowym wydaniu są też bracia Paweł i Piotr Brożkowie oraz Mateusz i Michał Makowie… A w zagranicznym Kolo i Yaya Toure, Kevin-Prince i Jerome Boateng, czy dla nieco starszych kibiców – Frank i Ronald de Boerowie czy Bobby i Jack Charltonowie (razem zdobyli m.in. MŚ w 1966 roku).
Patrząc na polskie reprezentacje i uwzględniając braterskie więzi nasuwają się od razu piłkarze ręczni. Bartosz i Michał Jureccy czy Krzysztof i Marcin Lijewscy… Bartosz i Michał Jureccy pochodzą z Kościana. Dzieli ich pięć lat, a starszy jest Bartosz. Obaj to kluczowe postaci kadry z najważniejszych, światowych imprez. Srebro w 2007 roku na MŚ w Niemczech oraz dwa brązowe medale z turniejów tej samej rangi, w 2009 w Chorwacji i 2015 w Katarze. Obaj tam byli, obaj zakończyli już reprezentacyjną drogę. Bartosz w 2016 roku, a Michał rok później. Mają jeszcze brata, Marcina, który jest reprezentantem i mistrzem Polski w koszykówce na wózkach. Swoimi karierami sportowymi każdy z nich mógłby obdarować po kilku kolejnych… braci.