Przejdź do pełnej wersji artykułu

Z Lecha nad... Lech. Co czeka Roberta Gumnego w Augsburgu?

/ Robert Gumny (fot. 400mm.pl/Krzysztof Cichomski) Robert Gumny (fot. 400mm.pl/Krzysztof Cichomski)

Robert Gumny oficjalnie został nowym piłkarzem Augsburga. Podpisał kontrakt do czerwca 2025 roku roku, a kluby zdecydowały, że nie ujawnią kwoty transferowej. – Cieszymy się, że udało nam się pozyskać młodego i bardzo utalentowanego zawodnika – powiedział Stefan Reuter, dyrektor sportowy klubu.

Czytaj także: Robert Lewandowski o walce o Złoty But: byłoby uczciwie, gdybyśmy grali tyle samo spotkań

Czytaj też:

Rafał Gikiewicz (fot. Getty Images)

Rafał Gikiewicz: chcę regularnie grać, ale nie jesteśmy w przedszkolu

Wspólne mianowniki łączące Augsburg z Lechem? W tej chwili już dwa. Po pierwsze przez położone w Bawarii miasto przepływa rzeka o tej nazwie, po drugie – grający tam klub dopiął właśnie transakcję z poznańskim zespołem. Na południe Niemiec przeprowadzi się Robert Gumny, który – na pierwszy rzut oka – nie mógł wybrać lepiej.

DEKADA W BUNDESLIDZE

FC Augsburg nie jest w świecie piłki nożnej nazwą, która wywołuje dreszczyk podniecenia i niezdrową ekscytację. Trudno skojarzyć ten klub z wielkimi nazwiskami, efektownym stadionem, pamiętanymi przez lata meczami czy wybitnie żywiołową publiką. I słusznie, bo największym sukcesem tego zespołu jest piąte miejsce w Bundeslidze (sezon 2014/15), WWK Arena może pomieścić 30 tysięcy widzów, a ostatnie lata to raczej pałętanie się w drugiej połowie tabeli z naciskiem na grę o utrzymanie. FCA było bowiem kolejno dwunaste, trzynaste, dwunaste a w ostatnich dwóch latach dwukrotnie piętnaste. Paradoksalnie jednak trudno byłoby Gumnemu wybrać... lepsze miejsce do ekspozycji własnych umiejętności i wyrobienia sobie pozycji w jednej z najsilniejszych lig europejskich.

Zanim o tym, z kim będzie rywalizował były już obrońca Lecha, najpierw o otoczeniu, w którym wylądował. W istocie Augsburg nie jest ligowym potentatem, pozycja w ostatnim czasie sugerowałaby raczej, że wiszącym na linach bokserem, który po dekadzie romansowania z Bundesligą osuwa się na jej zaplecze. Prawda jest jednak taka, że to lato jest w bawarskim mieście niezwykle obiecujące. Owszem, drużyna miała wiosną problemy, skończyła tylko jedno miejsce nad strefą barażową, ale za to z aż pięciopunktową przewagą. Choć przeżywała na przestrzeni sezonów zawirowania i turbulencje, tak naprawdę nie musiała ani razu drżeć do końca rozgrywek o przyszłość, bo miejsce w elicie utrzymywała z bezpieczną przewagą.

Wybór Gumnego nie jest spektakularny, ale jest do bólu rozsądny. Trzeba pamiętać, że mówimy o piłkarzu przeczołganym przez kontuzje, piłkarzu który w ostatnim sezonie Ekstraklasy spędził na murawie 1719 minut, a w przedostatnim – 1710. Nie ma też doświadczenia pucharowego, co oczywiście nie jest wymagane w klubie, który europejskie starcia ogląda raczej w telewizji, ale generalnie w przypadku młodziana przyjeżdżającego ze słabszej ligi jest mile widziane. A co poza tym pozwala sądzić, że 22-latek wybrał mądrze? Spokój, który towarzyszy temu klubowi. Augsburg 10 lat temu awansował do Bundesligi i wyrobił sobie w niej markę stabilnego przeciętniaka. Nie ma tam presji na wyższe lokaty, nie ma ciśnienia ze strony nadzwyczaj spokojnych kibiców.

WSPARCIE RODAKA

Przede wszystkim Polak ma duże szanse na grę i ma się też od kogo uczyć. W poprzednim sezonie na prawej stronie bloku defensywnego grywał często Stephan Lichtsteiner, ale Szwajcar zakończył już zawodową karierę. Teraz jest tam miejsce dla 24-letniego Raphaela Frambergera, przy czym Niemiec gra tam raczej w ostateczności, a nie dlatego że wyróżnia się na tle reszty. We wszystkich letnich sparingach zespołu Heiko Herrlicha wychodził w wyjściowej jedenastce, ale jak na razie znacznie bogatsza jest jego kartoteka lekarska niż piłkarska. Co prawda Gumny też dobrze zna klimat gabinetów fizjoterapeutów, ale jego rywal do gry w ciągu ostatnich sześciu lat opuścił przez kontuzje aż 75 meczów. To w oczywisty sposób nie pozwalało mu ustabilizować formy i harmonijnie się rozwijać, więc obecnie prawa obrona to najsłabszy punkt całego zespołu.

Framberger jest przeciętny piłkarsko, popełnia sporo błędów, nie wyróżnia się też specjalnie na tle motorycznym. W poprzednim sezonie zagrał 18 razy, ale to dało mu ledwie 1171 minut na boisku. Generalnie jego trzy ostatnie lata na boiskach Bundesligi to tylko 2414 minut w grze, więc jeśli z kimś miałby Gumny z powodzeniem rywalizować w trakcie swojej pierwszej przygody zagranicznej, to właśnie z zawodnikiem na tym poziomie. A dlaczego wspomnieliśmy, że będzie miał też kogo podpatrywać? Bo będzie, a tą osobą jest Daniel Caligiuri. Doświadczony Niemiec z włoskimi korzeniami trafił na WWK Arena latem z Schalke i choć przymierzany jest do gry na skrzydle, ostatnie lata spędził w Gelsenkirchen jako prawy obrońca. I, co więcej, był na tej pozycji jednym z czołowych zawodników w zespole. Nie imponował może techniką, ale inteligencją, ustawianiem się i dynamiką już tak. Wyrobił sobie bardzo solidną markę w Niemczech i w ostateczności Herrlich będzie mógł na boku obrony korzystać z jego pomocy, a Gumny – słuchać jego wskazówek.

Kibice Augsburga mają z kolei prawo spodziewać się, że ten sezon będzie dla nich obfitował w więcej pozytywnych emocji niż poprzedni. Przede wszystkim na papierze mogą się podobać ruchy transferowe dyrektora sportowego Stefana Reutera, który pracuje w klubie od 2013 roku. Prawą flankę załatać mają Caligiuri z Gumnym, pożytecznym wzmocnieniem środka okaże się pewnie Tobias Strobl, spokój w bramce zapewni Rafał Gikiewicz mający za sobą udany sezon w Unionie Berlin, a w centrum defensywy odbudować ma się Felix Uduokhai. Z wypożyczenia do Schalke powrócił też wszechstronny Michael Gregoritsch, co oznacza że Herrlich dostał wszelkie narzędzia, by spokojnie utrzymać zespół w Bundeslidze i nie martwić się wiosną, że do osiągnięcia celu może zabraknąć kilku punktów. A sam też ma coś do udowodnienia, bo jego poprzednia przygoda z Bayerem Leverkusen nie była najlepsza.

SŁOWIAŃSKA KOLONIA

Jak już wspomnieliśmy o Gikiewiczu – to kolejny plus przenosin akurat do tego klubu. Towarzystwo rodaka w szatni ułatwi Gumnemu wejście do niej, a że "Giki" uchodzi za piłkarza niezwykle pogodnego, pozytywnego i emanującego dobrą energią, to trudno było trafić lepiej. W kadrze klubu jest też trzech Czechów (Tomas Koubek, Jan Moravek, Marek Suchy), co pozwala sądzić, że w Augsburgu wytworzy się małą słowiańska kolonia.

Urokliwe, 300-tysięczne miasto, bliskość Monachium o mniej więcej godzinę jazdy samochodem, relatywnie niewielka jak na siłę rozgrywek presja, możliwość porozmawiania po polsku z kolegą z zespołu, niewymagający rywal do gry, solidny zespół o niewygórowanych aspiracjach i przyjazna publika, która – jako jedna z niewielu w Niemczech – nie słynie z afiszowania się ze swoimi radykalnymi poglądami i agresywnego sposobu kibicowania. Jeżeli prawy obrońca chciał znaleźć spokojne miejsce do rozwoju, to trafił idealnie.

Według mediów Lech zainkasował na transferze wychowanka trzy miliony euro wraz z bonusami. Gumny nie znalazł się co prawda nawet w dziesiątce najdroższych piłkarzy w historii Augsburga (zajmie 13. miejsce równolegle z Jeffreyem Gouweleeuwem, Fredrikiem Jensenem oraz Andre Hahnem), ale to nie oznacza, że ma mu się udzielić sielska atmosfera okolicy i nikt nie będzie miał wobec niego wymagań. Wręcz przeciwnie, taki wydatek jest dla Reutera bolesny, bo w klubie bardzo uważnie oglądają każdego centa i starają się unikać pomyłek transferowych. Tego lata wydali 10 milionów, ale zarobili 9, rok temu wydali 32, ale zarobili 20, w poprzednich latach było podobnie. Na WWK Arena znają swoje miejsce w szeregu, mierzą siły na zamiary i jeśli już za wyciągniętego z o wiele słabszej ligi piłkarza wykładają taką sumę, to liczą na to, że wkrótce ta inwestycja im się zwróci.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także