Maksym Drabik podziękował kibicom Betard Sparty Wrocław za niedzielną akcję wsparcia. Wciąż toczy się postępowanie ws. stosowania niedozwolonych środków przez młodego żużlowca. Mimo że przyznał się do błędu, a substancję przyjął w celach medycznych, znalazł się pod ogromną presją. Żużel przestał sprawiać mu przyjemność. – Spotyka go ostracyzm, ludzie przypominają o tym zdarzeniu i pewnie trudno mu uporządkować sobie tę sytuację wewnętrznie – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL psycholog sportu, Daria Abramowicz.
Antoni Cichy, TVPSPORT.PL: – Znasz położenie Maksyma. Od kilku miesięcy czekamy na rozwiązanie sprawy, nikt go nie zdyskwalifikował, a pewnie wiele razy przeczytał już w mediach, ile lat dyskwalifikacji go czeka. Jak cała ta sytuacja wygląda z punktu widzenia psychologa sportu?
Daria Abramowicz, psycholog sportu: – Wszelkie sytuacje związane ze stosowaniem niedozwolonych substancji są z każdej strony niekomfortowe dla zawodnika, zespołu, otoczenia, opinii publicznej. Wiążą się z wieloma emocjami, komunikatami. Wachlarz emocji bywa bardzo duży niezależnie od przebiegu procesu. Czasami możemy mówić o większym poczuciu winy, odpowiedzialności, czasami raczej o rozczarowaniu, bezsilności. Tak jak wspomniałeś, tutaj zawodnik pozostaje w zawieszeniu, a to jeszcze bardziej obciążające w kontekście choćby pewności siebie.
– Jak może się zachować sportowiec w takiej sytuacji? Maksym przestał się wypowiadać, nie wdaje się w dyskusje, komunikaty zostawił kancelarii prawnej. Czy to dobre posunięcie?
– To jeden ze sposobów. Trudno mówić o uniwersalnych metodach, które byłyby skuteczne. Nie ma recepty na takie sytuacje. Wiele zależy od tego, jak dużo pewności ma zawodnik, jakimi zasobami dysponuje, na ile jest w stanie konfrontować się z różnymi konsekwencjami, emocjami, które do niego docierają. To bardzo istotna sprawa. Oczywiście, pewnego rodzaju przekazanie komunikacji w takim zamieszaniu jest jedną z dróg, które mogą zapewnić mu ochronę. Mowa o ochronie zdrowia psychicznego, bo jednak o komforcie trudno tu powiedzieć.
– Trafiło na młodego, 22-letniego chłopaka. Abstrahując od nieporównywalnie mniejszych sukcesów, z racji wieku trudniej mu się bronić niż wielkim i doświadczonym postaciom sportu. Jak na przykład Maria Szarapowa.
– Wiek oczywiście ma znaczenie, ale ważne jest też to, jakimi ktoś dysponuje zasobami. Jeśli odnosimy się do Szarapowej, Rosjanka miała całą armię prawników, opinię publiczną, swoje platformy medialne i wizerunek budowany pieczołowicie przez lata. To zupełnie inna sytuacja. A jeśli chodzi o wiek, wszystkie sytuacje obciążające emocjonalnie, cały kontekst radzenia sobie ze stresem, napięciem, dla młodych, niedoświadczonych życiowo zawodników stanowi większe wyzwanie. Tak samo jest tutaj. Warto o tym pamiętać. To także wpływa na drogę, którą wybiera zawodnik w zaistniałej sytuacji. Czy sam zajmuje publicznie stanowisko czy nie, czy konfrontuje się z napływającymi informacjami czy nie. Z jednej strony mamy do czynienia z pewnego rodzaju zarządzaniem kryzysowym, nie tylko w kontekście wizerunku ale też zdrowia psychicznego, a z drugiej z wyborem postawy, która właśnie zapewni jak największą ochronę psychiki.
– Maksym po jednym z meczów krzyczał, że nie chce wsiadać na motor. Nie jechał w ostatnim spotkaniu. Dobrze, że dostał trochę przestrzeni? Po meczu media znów namawiałyby go na wywiad i ciągle przeżywałby to wszystko na nowo.
– Nie jestem w stanie tego stwierdzić ani ocenić. Może to być jedna ze strategii radzenia sobie z całą tą sytuacją. Jeżeli od samego zawodnika, od jego bliskich, otoczenia płyną określone informacje, wówczas osoby, które posiadają większą wiedzę, mogą podjąć podobną decyzję. Według mnie to zrozumiałe na wielu płaszczyznach.
– To pewnie temat na długą dyskusję, ale jakie mechanizmy ochrony zawodnika można byłoby wprowadzić w takich sytuacjach? Chłopak jeździ przez rok i na każdym kroku słyszy, że za chwilę mogą go zdyskwalifikować.
– Trudno mi odnosić się do tego, w jaki sposób funkcjonują instytucje odpowiedzialne za prowadzenie takich postępowań. Z perspektywy zdrowa psychicznego na pewno świadomość tego, w jakim tak naprawdę znajduje się położeniu, byłaby łatwiejsza niż trwanie w zawieszeniu. Spotyka go ostracyzm, ludzie przypominają o tym zdarzeniu i pewnie trudno mu uporządkować sobie tę sytuację wewnętrznie. Na pewno, gdyby istniała pewna lista życzeń, mógłby się na niej pojawić punkt dotyczący jak najszybszego przeprowadzania procesów. Zawodnik, jego bliscy i klub nie żyliby w takim zawieszeniu.
– Jak w takiej sytuacji powinniśmy się zachować my, ludzie sportu? Mam na myśli w dużej mierze dziennikarzy. Chłopak wyszedł, powiedział, że faktycznie przyjął zbyt dużą dawkę, a i tak nie uciekł od głośnych nagłówków w stylu "mistrz świata juniorów na dopingu", "mistrz świata juniorów może być zdyskwalifikowany na kilka lat". A on chciał być fair.
– To bardzo trudne pytanie. Jestem absolutnie przekonana, że dziennikarze mają prawo stawiać pytania, nawiązywać do zaistniałych sytuacji. Ale z drugiej strony trudno o konsekwencje wobec takiego zawodnika, skoro funkcjonuje w zawieszeniu. Jeżeli on sam albo jego otoczenie prosi o uszanowanie prywatności, jego stanu, darzyłabym dużym szacunkiem dziennikarzy, którzy daliby mu trochę przestrzeni. Powiedzieli "jeżeli będziesz chciał porozmawiać, jesteśmy gotowi, jeśli nie, rozumiemy". Przychodzi mi tutaj na myśl sytuacja, w której sportowiec mówi o stracie bliskiej osoby, żałobie. Oczywiście, to zupełnie inne okoliczności, bo sprawa dopingu jest bardzo istotna z perspektywy etyki, czystości sportu. Tego kontekstu nie da się uniknąć.
– Co sprawia, że różnie traktuje się osoby, które przyjęły niedozwolone środki? Dopuścili się tego niektórzy sportowcy, a fanom aż tak to nie przeszkadzało. 22-latek przekroczył dozwoloną dawkę, zażył substancję w celach medycznych, przyznał się do tego, a spotkał się z ogromną presją.
– Doping w kontekście czystości sportu jest uznawany jednoznacznie, negatywnie. To jasne. W dobie dynamicznego rozwoju mediów społecznościowych reakcje opinii publicznej będą dużo bardziej zdecydowane. Myślę, że spore znaczenie z czysto stereotypowego punktu widzenia ma dyscyplina sportu, w której doszło do tej sytuacji. Nie da się ukryć, fantastycznie byłoby, gdyby kibice, fani, osoby śledzące sport miały na tyle świadomości, że faktycznie mogą zdarzyć się sytuacje, w których ktoś ponosi konsekwencje zastosowania niedozwolonych substancji i wcale nie musiały za tym stać złe intencje.
– Jak ważne są takie akcje jak ta z niedzielnego meczu, kiedy całe trybuny podnoszą kartki z numerem, skandują "Maksym Drabik, Maksym!", a firmuje to klub? Sparta pokazała, że stoi z zawodnikiem.
– Myślę, że to niezmiernie istotne z perspektywy wsparcia zawodnika. W takiej sytuacji, w jakiej znalazł się Maksym Drabik, poza wsparciem merytorycznym czy prawnym niesamowicie ważne jest to emocjonalne. Świadomość tego, że środowisko się nie odwróciło, że ma za sobą ludzi może być bardzo pomocne w radzeniu sobie z tym trudnym doświadczeniem.
– Chyba potwierdził to sam Maksym. Po raz pierwszy od roku opublikował coś na Instagramie. Podziękował za wsparcie.
– To może znaczyć, że chciał dać do zrozumienia kibicom i innym wspierającym go osobom, jak ważna była dla niego ta akcja. A w dzisiejszym świecie sportu trudno o wybór lepszego środka przekazu niż media społecznościowe.
Rozmawiał Antoni Cichy
53 - 37
ebut.pl Stal Gorzów
46 - 44
KS Apator Toruń
60 - 30
Tauron Włókniarz Częstochowa
45 - 45
NovyHotel Falubaz Zielona Góra
55 - 35
Betard Sparta Wrocław
54 - 36
Zooleszcz GKM Grudziądz