Przejdź do pełnej wersji artykułu

Krychowiak i seria rozczarowań, czyli Polacy w La Liga

/ Polacy w La Liga. Marazm, Krychowiak i znowu marazm Damian Kądzior liczy na kolejne minuty w La Liga (fot. Getty)

Polacy rządzą w Serie A, coraz więcej jest ich w Premier League, ale La Liga nadal pozostaje dla nas terenem niezdobytym. Obecnie jedynym polskim piłkarzem w Primera Division jest Damian Kądzior, który w czwartek będzie liczył na występ w 2. rundzie Pucharu Króla. Transmisja meczu Las Rozas – Eibar w TVP. Dwie transmisje również w środę.

Puchar Króla w TVP Sport: sprawdź plan transmisji!

Czytaj też:

"Sergio Ramos nie jest niezastąpiony". Kibice po stronie Realu Madryt

"Sergio Ramos nie jest niezastąpiony". Kibice po stronie klubu

To jak na razie jedyne rozgrywki, w których Damian Kądzior zaliczył pełne 90 minut – w meczu z czwartoligowym Racingiem Rioja. Potem wypadł z gry na dwie kolejki, by niespodziewanie wyjść w pierwszym składzie na mecz z Barceloną. I nawet grał na Camp Nou do 81. minuty, a Eibar wywalczył remis. Problem w tym, że potem znowu wylądował na ławce.

Na razie Polak kupiony za dwa miliony euro z Dinama Zagrzeb przeżywa hiszpańskie rozczarowanie. W La Liga rozegrał 190 minut na 1500 możliwych, a od 5. do 15. kolejki przebywał na boisku przez kwadrans. – Ostatnie dwa miesiące nie grałem w ogóle. Nawet nie rozgrzewałem się podczas meczów – przyznał w rozmowie z WP Sportowe Fakty.

Najważniejsze, że nie odpuszcza, dużo pracuje indywidualnie i cierpliwie czeka na swoją szansę. Być może kolejna nadejdzie czwartek. Na pewno miejsce w hierarchii u Jose Luisa Mendilibara poprawiłby wreszcie jakiś gol albo asysta. Warto mu się przyglądać, bo to nasz rodzynek w hiszpańskiej ekstraklasie.

Galicyjskie powietrze jakoś nam nie sprzyja, bo w historii było ledwie kilku Polaków, którzy dali sobie tam radę. Jan Urban, Roman Kosecki, Wojciech Kowalczyk, Grzegorz Krychowiak i w sumie tyle. A już w XXI w. to tylko "Krycha", który w latach 2014-16 był ważną postacią Sevilli. W La Liga rozegrał 58 meczów.

Był jeszcze Jerzy Dudek, ale on w Realu Madryt właśnie bardziej był niż grał. Nie miał szans w rywalizacji z Ikerem Casillasem i przez cztery lata uzbierał tylko dwa ligowe występy. Dużo więcej, bo 47 meczów, rozegrał inny bramkarz, Przemysław Tytoń – ostatni Polak w Primera Division przed Kądziorem. Nie był jednak silnym punktem ani w Elche (2014/15), ani w Deportivo La Coruna (2016-18) i dziś gra w Stanach.

Z Elche kojarzy się też Tomasz Frankowski, który przez pół roku rozegrał tam powalające jedno spotkanie, ale było to jeszcze w Segunda Division. Podobnie jak z Pawłem Brożkiem, który dla Recreativo Huelva strzelił dwa gole w 18 meczach w La Liga 2.

Wróćmy jednak na najwyższy poziom rozgrywkowy. Deportivo łączy Tytonia z Cezarym Wilkiem, który przeszedł do La Coruni z Wisły Kraków, awansował do La Liga i rozegrał w niej nawet 11 meczów, ale potem wypadł ze składu, wrócił na zaplecze do Realu Saragossa, trzy razy zerwał więzadła krzyżowe i zakończył karierę. Dziś uprawia triathlon i próbuje swoich sił na YouTube. Mieszka w Hiszpanii.

Euzebiusz Smolarek na Półwyspie Iberyjskim spędził tylko jeden sezon. Racing Santander zapłacił za niego Borussii Dortmund aż 4,5 miliona euro, ale Ebi zupełnie się nie sprawdził. W debiucie wszedł na murawę w 55. minucie, a w 68. wyleciał z czerwoną kartką. W całym sezonie 2007/08 zdobył tylko cztery bramki w 34 występach. Potem zmieniał kluby jak rękawiczki, a jego kariera mocno wyhamowała.

Transferu do Hiszpanii żałuje też pewnie inny, wielokrotny reprezentant Polski. Dariusz Dudka wyróżniał się w Auxerre, ale po odejściu do Levante w 2012 roku przepadł. Dwa mecze i 34 minuty – to jego dorobek w Primera Division, na który wpływ miały też kontuzje. Dziś jest asystentem Dariusza Żurawia w Lechu Poznań.

Po Euro 2012 Francję na Hiszpanię zamienił też kolega Dudki z reprezentacji, Damien Perquis. I on również nie miał lekko przez ciągłe kontuzje, ale jednak 22 mecze przez dwa lata w La Liga wypadają blado przy 180 w Ligue 1. Jakby tego było mało, spadł z Realem Betis do drugiej ligi. W zielonej części Sewilli raczej nie wspominają go tak dobrze jak Kowalczyka.

Perquis nie gra już w piłkę, podobnie jak inny naturalizowany reprezentant, Eugen Polanski. Mało kto pamięta, że i on próbował swoich sił w Primera Division. Przez dwa lata (2008-10) był piłkarzem Getafe, ale uzbierał 26 występów i wrócił do Niemiec, gdzie czuł się dużo lepiej. Potem wyrósł przecież na ważną postać drugiej linii Hoffenheim.

Czytaj też:

Ranking polskich piłkarzy 2020. Już wiecie, kto go wygrał

Ten smutny przegląd polskiej konkwisty kończymy na Bartłomieju Pawłowskim. Rówieśnik Kądziora też nie znalazł uznania w Jagiellonii Białystok, z której był wypożyczany do czterech klubów aż zakotwiczył w Widzewie Łódź. Stamtąd trafił jednak na kolejne wypożyczenie do... Malagi.

Zadebiutował w pierwszym składzie na Camp Nou, potem strzelił nawet gola Realowi Valladolid, ale potem jakoś nie przekonał do siebie Bernda Schustera i po rozegraniu 250 minut przez cały sezon wrócił do Polski. Co ciekawe, spośród ośmiu występów w La Liga, jedyne dwa w pierwszym składzie zaliczył przeciw Barcelonie.

Niestety, Polacy w hiszpańskiej piłce w XXI wieku znaczą bardzo niewiele, a gdyby nie Krychowiak, nie znaczyliby nic. Pozostaje trzymać kciuki za Kądziora i za udany występ na Euro 2020, którym moglibyśmy utrzeć nosa reprezentantom La Roja. Choć dzisiaj zakrawa to na science-fiction...

Źródło: tvpsport.pl
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także