{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Jagiellonia wygrała mecz dzięki zmianom Grzyba. Wystarczyło zmienić trenera?

Zwycięstwo Jagiellonii w Poznaniu to milowy krok do dalszej walki o górną ósemkę, a może nawet i o coś więcej, choć nie warto przesadzać z optymizmem. Długimi fragmentami gry białostoczanie grali podobnie, jak wtedy gdy trenował ich Zając. Kluczowe były przeprowadzone zmiany przez trenera Rafała Grzyba.
Mentalny kop
Białostoczanie wrócili do stolicy Podlasia w dobrych humorach. Zwycięstwo w Poznaniu zrzuciło z ich stóp kajdany, a kamień spadający z serca zawodników Jagiellonii na stadionie przy Bułgarskiej było słychać we Wronkach. Tak najkrócej można opisać wydarzenia, jakie towarzyszyły drużynie po zwycięstwie z Kolejorzem.
Duże znaczenie w kontekście zdobytych trzech punktów miało zachowanie obecnego trenera Jagiellonii Rafała Grzyba. Pozornie nie mógł zbyt wiele zmienić przez kilka dni od zwolnienia Bogdana Zająca. Pełniący obowiązki szefa sztabu odpowiednio zareagował w chwilach decydujących o losach meczu i to właśnie to zadecydowało o końcowym wyniku. Oprócz nieustępliwej walki piłkarzy, ważne były same przeprowadzone roszady, które zmieniły obraz meczu.
– Czerwona kartka dla Błażeja Augustyna zmieniła oblicze tego spotkania, my graliśmy już bardziej defensywnie. Zrobiliśmy bardzo dobre zmiany, chłopcy, którzy weszli na boisko, zostawili dużo zdrowia, napędzili drużynę ofensywnie i to też dzięki nim przechyliliśmy szalę zwycięstwa na swoją korzyść – powiedział po meczu Grzyb.
Tomas Prikryl, Bartłomiej Wdowik i Fedor Cernych, to jagiellońscy bohaterowie, choć nie pisałoby się tyle o nich, gdyby nie Jakub Kamiński z szeregów Kolejorza. Ten dwukrotnie mógł zdobyć bramkę dla poznaniaków i "zamknąć mecz".
– Myślę, że to spotkanie było dla nas bardzo ważne pod kątem mentalnym. Mam nadzieję, że po tym meczu zespół dostanie takiego "kopa". Dobrze, że czeka nas przerwa i będziemy mieli dużo czasu, żeby poprawić mankamenty i wydobyć z chłopaków mnóstwo energii, bo jak widać, jesteśmy w stanie wygrać w dziesięciu z rozpędzonym na wiosnę Lechem – dodał trener.
Decyzje o zmianach na boisku przeprowadzone przez Grzyba dały więcej Jagiellonii w jednym spotkaniu, niż te same Bogdana Zająca w ciągu ostatnich ponad ośmiu miesięcy. Do tej pory zmiennicy wprowadzani przez byłego asystenta Adama Nawałki nie zdobyli ani jednej bramki i asysty. W Poznaniu naprawili tę statystykę w try migach (gol i asysta).
Recydywa Augustyna
Błażej Augustyn przejdzie do historii PKO Ekstraklasy. Trudno przypomnieć sobie podobny przypadek, by trzy mecze z rzędu obrońca dostawał po dwie żółte kartki i wylatywał z boiska. Pozornie w Poznaniu to Jagiellonii pomogło, bo zespół grał z większym zaangażowaniem, a czerwona kartka dla stopera białostoczan dała potrzebę ofensywnych zmian, które zmieniły obraz spotkania.
Takie dalsze zachowanie obrońcy może jednak nie zawsze skutkować pomocą, bynajmniej. Podchodzi to pod działanie na szkodę klubu. – Bezpośrednio po meczu rozmawialiśmy już z Błażejem na ten temat. Wyjaśniliśmy sobie tę sytuację. Myślę, że tu będzie potrzebna jakaś dodatkowa zmiana, czy bodziec, który pozwoli unikać żółtych kartek. Wiemy, że Błażej jest piłkarzem silnym i agresywnym przy odbiorze. Dużo tym ryzykuje, a my musimy to wliczać w straty, ale nie może dochodzić do takich sytuacji mecz po meczu – powiedział Grzyb.
Wystarczyła zmiana trenera?
Obraz gry Jagiellonii Białystok niewątpliwie uległ poprawie w stosunku do tego, co kibice mogli oglądać np. w starciu z Pogonią Szczecin czy Zagłębiem Lubin. Przez sporą część spotkania w Poznaniu, to jednak Kolejorz przeważał nad białostoczanami, choć w zespole żółto-czerwonych widoczna była pozytywna zmiana i większe chęci. Widać to po statystyce choćby przebiegniętych kilometrów.
Jagiellonia grając w osłabieniu, przebiegła niespełna dwa kilometry mniej od Lechitów. Zespół chciał przełamania i ostatecznie to mu się udało. Jak duży wpływ na to miała zmiana szkoleniowca? Nie można tego oszacować w tak krótkim czasie, niemniej nieoficjalne komentarze płynące z zespołu mogą podpowiadać, że chodziło po prostu o innego trenera. Co poddawałoby pod wątpliwość starania drużyny w meczach poprzednich. Nie można też pominąć zasług kibiców Jagiellonii, którzy odwiedzili piłkarzy i sztab w ośrodku treningowym na początku tygodnia.
To źle świadczyłoby o drużynie, której sympatycy wyrywali sobie włosy z głowy, patrząc na to, jak w szeregi klubu zaczyna z każdym kolejnym meczem zaglądać widmo spadku. Wydaje się jednak, że najgorsze w tym sezonie już za Jagiellonią. Teraz żółto-czerwonych czekają dwa tygodnie przygotowań do meczu wielkanocnego. Sympatycy już czekają na prezent, który przyniesie im zajączek. Najlepiej, gdyby były to trzy punkty.