Max Verstappen zdetronizował Lewisa Hamiltona, zwyciężając w tym sezonie Formuły 1. Choć Brytyjczyk ma na koncie siedem tytułów mistrza świata i był niemal niedościgniony w erze hybrydowej wyścigów Grand Prix, w końcu zyskał godnego przeciwnika. Kim jest tegoroczny triumfator, Max Verstappen?
W wypowiedzi dla "Speedweek" tak opisuje go ojciec:
– Już kiedy miał siedem lat, miał w sobie coś wyjątkowego. Był niewiarygodnie szybki na pierwszych okrążeniach, podczas jazdy na niedogrzanych oponach. Jednocześnie, świetnie przygotowywał i egzekwował manewry wyprzedzania. Zawsze był w tym dobry. Każdego roku przebywaliśmy od 80 do 100 tysięcy kilometrów, przygotowywaliśmy sprzęt podczas zawodów kartingowych. Byłem odpowiedzialny za silniki, byłem mechanikiem, ale też… pełniłem ciągle rolę ojca. Nie pomagałbym Maksowi przy tym wszystkim, gdyby nie jego talent.
Jos Verstappen sam był kierowcą Formuły 1 w latach 1994-2001 oraz 2003. Nazywano go "Jos The Boss", czyli "Jos-szef". Holandia nie wychowała w ostatnich trzydziestu latach zbyt wielu świetnych kierowców wyścigowych, stąd też ród Verstappenów wyrósł już ponad standard. Ten Max podniósł jeszcze wyżej. Ojciec Jos na podium stawał tylko dwukrotnie w całej karierze. Młodszy ma już na koncie aż 50 wizyt w najlepszej trójce wyścigów.
– Max to niesamowity talent. Szybkość, którą prezentuje, wydaje się naturalna, wręcz zniewalająca. Przez lata jedynym problemem były jednak dla niego popełniane błędy, ponieważ nie miał w pełni dobrego tempa do walki o mistrzostwo, kiedy już znalazł się w Red Bull Racing. Ale i tak, od kiedy Max przybył do F1, był naprawdę szybki, jeździł agresywnie – przyznał na antenie Sky Sports Jenson Button, czempion z 2009 roku.
Mika Hakkinen wyjaśnia z kolei, jaka zmiana zaszła w Maksie, że dopiero w siódmym sezonie w F1 w końcu stał się lepszy. – Dojrzał jako kierowca. Wie, czego potrzeba, by zwyciężać cały czas [pod względem fizycznym i zaawansowania technologicznego bolidu]. To jest klucz do wygrania mistrzowskiego tytułu. Nie jestem zaskoczony, że ludzie porównują walkę Maksa i Lewisa ze mną i Michaelem Schumacherem. To dziś też dwaj kierowcy zainteresowani tylko wygrywaniem. To także dwa zbliżone pod względem osiągów samochody – mówił były dwukrotny mistrz świata z lat 1998 i 1999.
Ścigali się i z nim, i z ojcem
Button wie, co mówi nt. Maksa, bowiem startował w wyścigach przeciwko Holendrowi w latach 2015-2017. Opowiadał o tym, że swego czasu ścigał się nie tylko z ojcem Maksa (jego z kolei spotkał na torze w latach 2000-2001 i 2003). Jak przyznał w autobiografii pt. "Życie na maksa" okazało się, że także Sophie Kumpen, była żona Josa oraz matka Maksa, także była rywalką Buttona z toru z czasów kartingowych. Do wątku wrócił też w podcaście Toma Clarksona "Beyond The Grid":
– Jos był świetnym kierowcą, tak samo jak matka Maksa. Prawdopodobnie wniósł on do sportu najbardziej wrodzony talent. Jak widać, był ku temu dobry, by wychować go na kierowcę wyścigowego. Można wręcz pomyśleć, że decyzja zapadła właśnie z powodu intencji rodziców przed laty – przypomniał Button.
Rodzice jednak nie wytrwali w zgodzie. Nie są już od dawna małżeństwem. W 2008 roku Kumpen oskarżyła zresztą Verstappena seniora o napaść. Od tego zarzutu go uniewinniono, natomiast karę grzywny otrzymał za groźby wysyłane w wiadomościach tekstowych i naruszenie wcześniej wydanego zakazu zbliżania się do matki Maksa oraz Victorii, młodszej siostry obecnego kierowcy Red Bulla.
Z kolei obecny jeszcze na polach startowych Kimi Raikkonen również w dwóch sezonach walczył z Josem Verstappenem. W 2001 roku obaj byli kierowcami odpowiednio Saubera i Arrowsa, a w 2003 roku McLarena oraz Minardi. W tym ostatnim w roku 2001 ścigał się z kolei Fernando Alonso, który następnie powędrował do Renault. Team z Enstone przygarnął go z powrotem też po 18 latach, już pod nazwą Alpine (Hiszpan przywdziewał barwy Team Enstone w latach 2002-2006, 2008-2009 i obecnie). Tak samo zresztą wydarzyło się w przypadku Raikkonena, który jest w ekipie z Hinwil. Tam, gdzie karierę w F1 rozpoczynał.
Z Maksem nie było problemu z brakiem pewności co do ścieżki kariery. On miał ją wytyczoną. Był częścią koncernu Red Bulla, a także opiekował się nim ojciec. A kiedy twoim mentorem jest Helmut Marko, wiesz, że musisz sprostać wyjątkowym wymaganiom. Już w wieku 17 lat był możliwy udział Holendra w wolnym treningu, a stało się to na torze Suzuka w 2014 roku. To weekend, który ostatecznie zapamiętano przez śmiertelny wypadek kierowcy Marussii, Julesa Bianchiego.
Można powiedzieć, że jest po części formułowym odpowiednikiem Gianluigiego Donnarummy.
Tak jak Włoch rozegrał przed odejściem do PSG 251 meczów w barwach Milanu, a ma dopiero 22 lata, tak Verstappen wystartował w Formule 1, nie mając nawet ukończonych 18 lat. Rok 2021 był siódmym pełnym sezonem w wyścigach Grand Prix dla holenderskiego kierowcy. Zadebiutował w Grand Prix Australii w roku 2015 w wieku 17 lat i 166 dni. Ten rekord nie pozostanie pobity, gdyż pod wpływem tak wczesnego startu Verstappena wprowadzono wymóg ukończenia 18 lat przy ubieganiu się o Superlicencję FIA.
Po zaledwie 23 wyścigach w barwach Toro Rosso, gdzie najlepszym wynikiem było czwarte miejsce w Grand Prix Węgier oraz Grand Prix USA, został przesunięty do Red Bull Racing. Wszedł tam w miejsce Daniła Kwiata. Już w debiutanckim wyścigu dla stajni numer 1 sprawił radość Dietrichowi Mateschitzowi, szefowi koncernu rodem z Austrii. Wygrał wyścig o Grand Prix Hiszpanii. Został pierwszym Holendrem, który odniósł zwycięstwo w rywalizacji w F1. A w wieku 18 lat i 228 dni był też najmłodszym zwycięzcą w mistrzostwach świata Grand Prix.
Gdyby nie ewidentna dominacja samochodów Mercedesa, a do roku 2019 włącznie także lepsza forma Ferrari, nie miałby na koncie "tylko" 60 podiów, a w tym 20 zwycięstw, 16 najszybszych okrążeń wyścigów i 13 pole positions. Zdanie to napisane jest oczywiście z przekąsem. Statystyki MV33 przed ukończeniem 25. roku życia powalają. Ale tutaj nic nie byłoby bez tej bezkompromisowej jazdy, zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Od zawsze wyczuwało się tę samą energię, co od ojca. Tak samo bowiem, jak krewki poza torem był Jos, tak agresywny na torze był syn Max. Arabia Saudyjska i wyścig na Jeddah Corniche Circuit była jednym z przykładów.
Kiedy poproszono go w pierwszym sezonie startów o przepuszczenie na torze w Singapurze Carlosa Sainza, kolegi z zespołu, Verstappen protestował, mówiąc głośno "nie". W tym samym roku Verstappen potrafił zderzyć się w Monako z Romainem Grosjeanem. "Przepychanka" po kolizji z Estebanem Oconem z Grand Prix Brazylii 2018 to także jeden z przykładów, jak zły potrafi być Max, gdy stanie się mu na drodze. To także on staranował tył samochodu kolegi z zespołu RBR, Daniela Ricciardo w Grand Prix Azerbejdżanu 2018. W 2016 roku po karze za ścięcie toru w Grand Prix Meksyku umiał także nazywać krzyczącego na niego Sebastiana Vettela "dzieckiem", mimo że sam jest od Niemca młodszy o 10 lat. Nigdy nie akceptował krytyki. Kiedy pytano go, dlaczego uczestniczy nawet nie ze swojej winy w tylu kolizjach i wypadkach, odpowiadał, że nie wie. – I tak szczerze, to mnie to już irytuje to ciągłe wypytywanie. Chyba zaraz kogoś przez to uderzę – odpowiedział na konferencji prasowej.
Tak jak ojciec, zmienia też często partnerki życiowe.
Od początku kariery w Formule 1 wiadomo też o czterech, z jakimi spotykał się Verstappen. Jedną z nich był Mikaela Ahlin-Kottulinsky, która też jest wspierana przez Red Bulla jako kierowca wyścigowy w seriach samochodów turystycznych. Następnie w 2016 roku związek rozpadł się z powodu niewierności Maksa.
Joyce Godefridi i Dilara Sanlik były kolejnymi wybrankami Holendra, który jednak następnie postanowił związać się z Kelly Piquet. To córka Nelsona Piqeuta seniora, byłego trzykrotnego mistrza świata Formuły 1 z lat 1981, 1983 i 1987.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Piquet była wcześniej związana… z Daniłem Kwiatem, który jest zresztą córki dziecka Brazylijki, 2-letniej Penelope.
Dziś na gridzie w Formule 1 nie ma już Rosjanina, który jest jedynie kierowcą rezerwowym Alpine. Jest za to Holender, który pozostaje na ustach wszystkich w padoku. Intencje Piquet pozostawiamy już do oceny własnej.
W sezonie 2019 i 2020 nie mógł marzyć o tytule mistrzowskim, mimo wyraźnej poprawy formy. Został liderem ekipy z Milton Keynes. Nie mógł jednak liczyć Red Bull na walkę o mistrzostwo świata konstruktorów ze względu na słabszą dyspozycję partnerów wyścigowych, czyli w 2019 roku Pierre’a Gasly’ego (278 punktów Holendra przy 95 Gasly’ego wywalczonych w dwóch ekipach Red Bulla – głównej oraz Toro Rosso) i Alexandra Albona, kolegi zespołowego z lat 2019-2020 (w tym drugim sezonie tajski kierowca wywalczył 105 punktów, a Verstappen – 214).
Biorąc pod uwagę, że przyszłość 24-letniego kierowcy jest zabezpieczona do 2023 roku, myślano, że może wykorzystać którąś z szans i pokonać Mercedesa w najbliższych latach.
A to już naprawdę wiele, biorąc pod uwagę, że nikt nie sądził, iż mistrzowie stracą przewagę. A to się działo na przestrzeni sezonu 2021. Valtteriego Bottasa w 2022 roku zastąpi już w Mercedesie znany polskiej publiczności George Russell. Natomiast coraz częściej wolniejsze czasy w kwalifikacjach i dalsze pozycje w wyścigach notował też Lewis Hamilton.
Brytyjczyk wygrał trzy z czterech pierwszych wyścigów. Później jednak triumfował tylko w głównym ściganiu na Silverstone oraz w GP Rosji na torze w Soczi. "Przebudzenie mocy" nadeszło w Brazylii, Katarze i Arabii Saudyjskiej. Przed Grand Prix Abu Zabi miał w sumie osiem wygranych głównych wyścigów przy dziewięciu Maksa (który wygrał też dwa sprinty).
Brytyjczyk do GP Kataru czekał też na pierwsze pole position od czasu Hungaroringu. Na pierwszym polu ustawił się w 2021 roku tylko pięć razy. Holender zaś był aż dziewięciokrotnie najlepszy w kwalifikacjach.
Przed ostatnim wyścigiem Verstappen miał 369,5 punktu na koncie, tyle samo, co Hamilton. W Abu Zabi – po kapitalnej jeździe – triumfował młodszy z nich, potwierdzając, że w najbliższych latach nie tylko zagrozi Brytyjczykowi, ale i stanie się czołową postacią Formuły 1. Wreszcie sprostał oczekiwaniom.