Po powrocie z Tokio trzy dni płakałam. Sama w domu, bo mama pracuje za granicą. Kończę ze sportem trochę niespełniona, ale pewnie za kilka lat popatrzę na sprawy inaczej – mówi TVPSPORT.PL Joanna Fiodorow, wicemistrzyni świata w rzucie młotem. W niedzielę na Stadionie Śląskim wystąpi po raz ostatni. Transmisja z Memoriału Kamili Skolimowskiej w Telewizji Polskiej.
MICHAŁ CHMIELEWSKI, TVP SPORT: – Co będzie w poniedziałek 6 września?
JOANNA FIODOROW, WICEMISTRZYNI ŚWIATA W RZUCIE MŁOTEM 2019: – Wstanę po bankiecie, najlepszym w całym sezonie, i będę wolnym człowiekiem.
– Emerytowanym.
– Emerytowanym byłabym, tylko gdybym zdobyła medal olimpijski. A tak zostaje mi co najwyżej tytuł "sportowca na emeryturze".
– Już to przetrawiłaś?
– Swoje wypłakałam po finale igrzysk. Wróciłam do domu i byłam sama. Oglądałam starty kolegów i koleżanek: sztafety, Marysi Andrejczyk, Kamili Lićwinko, i tak sobie płakałam. W sumie ze trzy dni. To były łzy bezsilności, ale razem z nimi ciekło tylko przekonanie, że podjęłam dobrą decyzję. To były też łzy niespełnionych marzeń. Marzyłam o tym medalu, jakimkolwiek, ale już go nie zdobędę. Przez cały sezon czułam, że po kontuzji coś się posypało. W sile nie, bo Wojtek [Nowicki, treningowy partner Fiodorow – przyp. autora] napędzał mnie stale, żeby nawet poprawiać niektóre życiówki: w przysiadzie, zarzucie, rwaniu... Ale techniki do igrzysk już nie poskładałam. Teraz już nie płaczę. Raczej z nadzieją patrzę w przyszłość z myślą, że w listopadzie zamiast na trening, będę wychodziła z domu po normalne życie. Takie, jakiego jeszcze nie znam.
– Z drugiej strony, przecież do tego Tokio i tak mogłaś nie dotrwać. Tym groziła awantura o twoją nieobecność w składzie na ME 2014 w Zurychu, tym groziło załamanie po Rio. Tym także zakrzepica.
– A jednak wszystkie te przeszkody pokonałam. Nieźle, co? I nawet w Zurychu jeszcze zdobyłam medal, a potem kolejny i jeszcze jeden na mistrzostwach świata. Warto było, nawet jeśli ta przygoda nie była kolorowa. Ale nie mogę powiedzieć, żebym czegoś żałowała. Wprost przeciwnie.
– Odchodzisz niespełniona?
– Spełniona, powiedzmy, w 90 procentach. Medal igrzysk byłby ukoronowaniem wszystkiego: grania w baseball jako dziewczynka, biegania na 60 metrów na jakichś podwórkowych zawodach, potem tych wszystkich wyjazdów, startów, poznanych ludzi. Byłby postawieniem kropki nad i. Jednak pogodziłam się już z tą porażką, to po prostu nie było dla mnie. Mogę sobie gdybać, gdzie popełniłam błąd. Albo w czym i gdzie byłam słabsza od medalistek. Ale tego już się nie dowiem, więc to bez sensu.
– To chyba zdrowe podejście.
– Za dużo lat w tym siedzę, żeby mieć inne. Nie lubię żyć złudzeniami, więc to był prosty deal: jeżeli zdobędę medal, to się zastanowię. A jeśli nie, to koniec.
– Kiedy pierwszy raz o tym pomyślałaś?
– W trakcie rehabilitacji po operacji kolana. Miałam więcej czasu dla rodziny, dla siebie. Były wakacje, więc mogłam z nimi dłużej posiedzieć, pójść do znajomych, poznać lepiej dzieci, które urodziły koleżanki. Nie mogąc trenować, zaczęłam odkrywać, że jest jakieś życie poza stadionem. Nigdy wcześniej sobie na to nie pozwalałam: nie zostawałam dłużej na imprezach, wznosiłam toasty wodą albo sokiem, czegoś sobie zabraniałam w imię wyższych wartości. "Lecę, muszę się wyspać" – nie policzę, ile razy tak mówiłam. Ja, wtedy 31-latka, zdałam sobie sprawę, że czegoś mi brakuje. Mojej własnej rodziny. Wiadomo, mama jest, ale tak jakby jej nie było, bo pracuje zagranicą. Często, gdy wracam, siedzę w pustych czterech ścianach. Do tej pory stawiałam sport ponad wszystko i nie było od tego wyjątków. Życie poza obozami, spotkaniami z zawodnikami z naszej kadry albo rywalami, podróżami na zawody, gdzie widzisz hotel i stadion, nie było mi znane. A gdy zdrowie kazało się zatrzymać, zaczęłam je odkrywać. I ono mi się spodobało. Wtedy pomyślałam: a może już wystarczy? Oswajałam myśl, że może kolano i tak nie pozwoli mi już dłużej startować.
– Jesteś kolejną zawodniczką, od której w ostatnich miesiącach usłyszałem coś takiego.
– Chyba każdy sportowiec przechodzi moment, gdy korzyści płynące z tego światka przestają przesłaniać straty, jakie poniosłeś, żeby tym sportowcem zostać. Po Tokio w końcu mogłam bez większych konsekwencji pójść w Augustowie na imprezę na statku, potańczyć i przegadać noc ze znajomymi. To było piękne. I teraz patrz: ja otwierałam szeroko oczy, że tak tu fajnie, a inni mają takie rzeczy na co dzień.
– Co odpowiadałaś tym, którzy po twoim ogłoszeniu odejścia namawiali cię, żeby jeszcze zaczekać?
– Że nie mam już siły i ochoty na kolejne trzy lata: ton w siłowni, tysięcy rzutów, wstawania o porankach, odmawiania sobie przyjemności. Ja chcę już inaczej. Czuję pod skórą, że nie będę w stanie poddać się już takiemu reżimowi w stu procentach. A jeśli tego nie zrobię, nie ma mowy o żadnym sukcesie.
– W dodatku nikt nie daje tu gwarancji zdrowia ani medalu w Paryżu.
– Otóż to. Za trzy lata na listach światowych mogą być i ze trzy zawodniczki z wynikami powyżej 80 metrów. A ja w operowanym kolanie mam wstawione coś sztucznego.
– Pikasz na bramkach na lotniskach?
– Na szczęście nie. Ale to dlatego, bo to coś nie jest chyba z metalu, tylko z jakiejś błony.
– Chcesz rozmawiać o Anicie Włodarczyk?
– Nie ma problemu. I na samym początku podkreślę: to, jaką historię napisała na igrzyskach, było wielkie. Wróciła na światowy top, mimo że trudno było jakkolwiek przewidzieć, na ile po tylu przejściach będzie ją stać. A może jeszcze będzie rzucała pod "osiemdziesiątkę"? Jedyna w swoim rodzaju, jedna na milion. Jest kosmiczną kobietą.
– Kobietą czy sportowcem?
– Sportowcem. Sportowcem.
– Podasz jej jeszcze kiedyś rękę?
– Jeżeli ona będzie chciała ją podać, to w porządku. Ja próbowałam, choćby po mistrzostwach Europy w Berlinie. Złożyłam gratulacje, ale ona odwróciła się w drugą stronę i poszła. Na MŚ w Katarze przed moją dekoracją była ta zaległa jej, po relokacji medali za mistrzostwa w Moskwie. Miałyśmy czekać na ceremonię w tym samym pokoju, ale gdy do niego weszła i się rozejrzała, to od razu uciekła. Ani mi nie pogratulowała, ani nic. Zwykła wiadomość, jedno słowo – to tak dużo kosztuje? Wiele razy mówiłam "cześć" jej i jej teamowi. Wszyscy odpowiadali, a ona nic. Cisza. Dlatego sorry, ja próbowałam.
– Nie nosisz w sobie – tak po ludzku – zawiści, że pomimo takich wyników, jakie osiągałaś, przez cały czas byłaś w jej cieniu?
– Nie. Naprawdę. Trafiłam na piękny czas w żeńskim rzucie młotem, widziałam na oczy rekordy świata, widziałam geniusz tej konkurencji. Tym lepiej, że ten geniusz objawił się w Polsce. I to były fajne chwile, szczególnie gdy stając z Anitą na podium, mogłam także posłuchać Mazurka Dąbrowskiego. Włodarczyk jest Michaelem Phelpsem lekkoatletyki i amen.
– Czy po latach uprawiania rzutu młotem powiedziałabyś kiedyś swojemu dziecku, żeby poszło w twoje ślady?
– Fajnie byłoby, gdyby ktoś w rodzinie chciał to trenować. Jeśli kiedyś urodzę, to na pewno opowiem małemu, czym się zajmowałam, bo to kawał mojej historii. I pokażę te wszystkie medale i statuetki, które teraz stoją w mieszkaniu. Ale z zastrzeżeniem, że to nie jest dyscyplina, w której jest łatwo. Nowym pokoleniom brakuje cierpliwości i często talentu do ciężkiej harówy. Chcieliby od razu kupę kasy, fajne ciuchy, fury i komóry. A tu trzeba się ubrudzić i upocić, żeby w ogóle dać sobie szansę na zarabianie pieniędzy.
– Ty byłaś bardziej utalentowana czy pracowita?
– Utalentowana do ciężkiej pracy. Zawsze zostawiałam serce na stadionie. Treningi to niekiedy fizyczne tortury, tymczasem dla wielu nasz sport to "rzucanie kulką na sznurku". Nie ma nas w Diamentowej Lidze, organizatorzy mityngów czasem nas unikają. W mojej rodzinie o tym dobrze wiedzą. Nigdy nie będziemy tenisem, piłką nożną albo bieganiem. Popatrzmy na dziewczyny ze sztafety, jakie one mają figury! Przecież to od razu jest zachętą do naśladowania. U nas trudno, żeby takie realia były reklamą, choć jeżeli ktoś kiedyś sam przyjdzie i powie: chcę spróbować, to ja uchylę nieba, żeby jakoś pomóc.
– Mogłabyś zostać trenerką?
– Może nawet zostanę. Mam dyplom. Chciałabym dostać od zera dzieciaka, z którym mogłabym spróbować. Zapraszam, bo stawiam tylko takie warunki, żeby wiedział, co to w ogóle jest za konkurencja, i że to nie kulka na sznurku, tylko młot. Kto wie, może za rok zaproszę was do siebie na trening, będąc już w tej nowej roli?
– Czego ci właściwie życzyć?
– Szczęśliwego nowego życia!
1
3:24.34
2
3:24.89
3
3:25.31
4
3:25.68
5
3:25.80
6
3:32.72
1
7.01
2
7.02
3
7.06
7.07
5
7.10
6
7.10
7
7.12
8
7.14
1
4922
2
4826
3
4781
4
4751
4569
6
4487
7
4455
8
4413
9
4400
10
4362
11
4357
12
4277
13
4181
-
1
20.69
2
19.56
3
19.26
4
19.11
5
18.91
6
18.89
7
18.67
8
18.41
1
8:52.86
2
8:52.92
3
8:53.42
4
8:53.67
5
8:53.96
6
8:54.60
7
8:55.62
8
8:57.00
9
9:04.90
9:06.84
11
9:07.20
-
1
1.99
2
1.95
3
1.92
4
1.92
5
1.92
6
1.89
6
1.89
8
1.85
9
1.80
1
3:04.95
2
3:05.18
3
3:05.18
4
3:05.49
5
3:05.83
6
3:08.28
1
1:44.88
2
1:44.92
3
1:45.46
4
1:45.57
5
1:45.88
6
1:46.47
1
7:48.37
2
7:49.41
3
7:50.48
4
7:50.66
5
7:51.46
6
7:51.77
7
7:55.83
8
7:55.83
9
7:56.41
10
7:56.98
11
7:57.18
12
7:59.81
1
2:11.42
2
2:12.20
2:12.59
4
2:12.65
5
2:14.24
6
2:14.53
7
2:14.58
8
2:15.91
9
2:16.10
10
2:17.83
11
2:19.29
12
2:22.28
13
2:23.00
-
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (964 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.