Kamil Grygiel cztery lata temu stracił nogę w wyniku makabrycznego wypadku – został potrącony przez pociąg. Jego rozpacz nie trwała jednak długo, a amp futbol dał mu drugie piłkarskie życie. Teraz jest ważną postacią reprezentacji Polski – zdobył trzy bramki podczas tegorocznych mistrzostw Europy, choć dwa miesiące wcześniej złamał nogę. – Przyznaję, że nigdy wcześniej nie byłem w tak dobrej formie! – przyznał w rozmowie z TVPSPORT.PL medalista turnieju w Krakowie.
Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – Pamiętasz, co czułeś cztery lata temu, gdy twoje życie zmieniło się raz na zawsze?
Kamil Grygiel: – Zdawałem sobie sprawę z tego, co się stało, ale nie spodziewałem się amputacji. Byłem w szoku – adrenalina natychmiast przeszła, a ja nie mogłem skupić się na niczym innym, tylko na bólu. Bardzo wtedy cierpiałem. Potem mnie uśpili – dopiero cztery godziny po obudzeniu tato mi powiedział, że miałem amputowaną nogę. Przez dwie godziny byłem załamany, płakałem...
– Co ci pomogło dojść do siebie?
– Później usiedliśmy do tego na spokojnie i czytaliśmy o alternatywach, protezach. Nie wiedziałem jeszcze wtedy o amp futbolu – ten temat pojawił się dopiero pół roku po wypadku. Wcześniej grałem w piłkę i wciąż chciałem to robić, dlatego spróbowałem swoich sił w nowej dyscyplinie.
– Jak zacząłeś przygodę z amp futbolem?
– Na początku trenowałem indywidualnie, nie używając piłki. Głównie biegałem i wykonywałem ćwiczenia motoryczne. Dużo mi wtedy pomógł trener, który prowadził mnie przed wypadkiem w KS-ie Polkowice. Piłka pojawiła się dopiero na zgrupowaniach i treningach w Husarii Kraków.
– Jakie przełożenie na grę o kulach miały twoje wcześniejsze piłkarskie treningi w KS-ie (obecnie Górniku) Polkowice?
– Treningi motoryczne w amp futbolu są zdecydowanie cięższe niż w "normalnej piłce". Duży wpływ w tej dyscyplinie ma też to, czy wcześniej grałeś w piłkę. Jeśli tak, z czasem twoje umiejętności przekładają się na grę o kulach. A jeśli nie – musisz ten sport poznać od podstaw. U mnie najwięcej pracy wymagały szybkość i motoryka. Gdy już to nadrobiłem, wszystkie aspekty, które poznałem trenując wcześniej w klubie piłkarskim, bardzo mi się przydały. Na przykład zręczność, dzięki której nie miałem problemu z wstawaniem o kulach po upadkach na boisku.
– Nie da się ukryć, że popularność dyscypliny w Polsce wzrosła w ostatnich latach.
– Podczas mistrzostw świata w Meksyku trzy lata temu transmisje naszych meczów śledziło kilka, czasem kilkadziesiąt tysięcy widzów na Facebooku. A teraz były to ogromne liczby – licząc nasz profil, Łączy Nas Piłka i TVP Sport. Mówiono o nas w prawie wszystkich mediach. Bardzo się cieszę, że nasz sport się rozwija i jest to początek czegoś wielkiego. Szczególnie, że jestem młody i przede mną wiele lat gry. Mam nadzieję, że jeszcze więcej ludzi zakocha się w amp futbolu!
– Pod waszymi meczami sporo niektórzy komentowali, że dostarczacie podobnych emocji, co tradycyjna odmiana piłki nożnej.
– Czasami emocje u nas były jeszcze większe! Niestety w amp futbolu poziom nie jest jeszcze wyrównany – jest w Europie pięć topowych zespołów i nad resztą jest duża przepaść. Ale widać postępy – na przykład patrząc na kadrę Izraela, z którą graliśmy w grupie. To raczkująca drużyna, ale dobrze przygotowana taktycznie. Fizycznie i motorycznie jeszcze im brakuje, ale spodziewam się, że w rok-dwa są w stanie zrobić olbrzymi progres.
– Emocje po mistrzostwach Europy już trochę opadły. Dlatego powiedz szczerze, czy brązowy medal uważasz za sukces, a może powinniście czuć niedosyt?
– Uważaliśmy w trakcie mistrzostw, że byliśmy jedyną reprezentacją, która może zagrozić Turcji w zdobyciu mistrzostwa. A nawet graliśmy od nich ładniejszą piłkę. Dlatego szkoda, że nie wygraliśmy z Hiszpanią w półfinale. Byliśmy lepsi, ale oni wykorzystali nasze błędy, a my mieliśmy problem z finalizacją akcji. Cieszymy się z brązowego medalu, ale mogło być lepiej. Teraz musimy skoncentrować się na mistrzostwach świata, które się odbędą za rok. Tam również chcielibyśmy coś zdobyć.
– Widać w waszym zespole kontynuację. W poprzednich mistrzostwach Europy także zdobyliście brąz. Ile wasz medal wynikał z przygotowań, a ile z mentalności?
– W maju graliśmy z Turcją... jak my wtedy wyglądaliśmy! U niektórych było plus kilka kilogramów, a nasza gra nie wyglądała tak dobrze. Każdy z nas jednak wziął się za siebie, a sztab szkoleniowy nas odpowiednio przygotował. Do wszystkich meczów podchodziliśmy z nastawieniem nie tylko by wygrać, ale także chcemy mieć większe posiadanie piłki. A także by wymieniać dużo podań, a nie strzelać na siłę. Podczas mistrzostw było po nas widać, że zrobiliśmy pod tymi względami postęp, ale to nie koniec – chcemy dalej się rozwijać. Czujemy się dobrze zgrani, więc nic nie stoi na przeszkodzie.
– Pandemia sprawiła, że graliście rzadziej. Jak wspomniałeś – mieliście problemy z wagą. Czy to sprawiło, że przygotowania do mistrzostw były trudniejsze?
– Trenerzy wysyłali nam wtedy plany treningowe, ale były one indywidualne. Każdy pracował w swoim zakresie, ale nie mogliśmy razem grać. Dopiero w czerwcu zaczęliśmy okres przygotowawczy. Wtedy graliśmy Amp Futbol Cup, w którym graliśmy z Izraelem i Ukrainą. I wtedy wszystko ruszyło. W lipcu znów trenowaliśmy indywidualnie, ale włożyliśmy w to dużo pracy.
Śmiało mogę powiedzieć, że "na szczęście"... złamałem nogę. Dzięki temu pojechałem do naszej fizjoterapeutki do Szczecina, z którą zrobiłem kawał dobrej roboty. Przyznaję, że nigdy wcześniej nie byłem w tak dobrej formie! Motorycznie i fizycznie byłem na takim poziomie, że sam na pewno tak bym się nie przygotował i nie zmotywował.
– Złamana noga jest dla amp futbolisty większym problemem niż dla piłkarza?
– Oczywiście, myślę że jest o wiele ciężej. Z tego powodu, że nie można było obciążać stopy. Dlatego fizjoterapeutka kombinowała, jak mógłbym robić ćwiczenia, żebym uważał. Próbowałem robić rowerek, ale siłą napędową była moja druga noga, w protezie. Skupiliśmy się dlatego bardziej na górnych partiach ciała. Zaczęliśmy obciążać nogę dopiero trzy tygodnie przed Euro, gdy wiedziałem, że zagram. Do mistrzostw byłem już gotowy – musiałem tylko w trakcie zmienić buta, który nie był rozchodzony i odczuwałem lekki ból.
Ale po sześciu meczach czułem się super! Oczywiście zmęczenie było już odczuwalne. Gdyby moja forma była taka jak przed kontuzją, to pewnie cztery dni po mistrzostwach wszystko by mnie tak bolało, że nie mógłbym się ruszać. Wcześniej zdarzało mi się odczuwać tempo gry w łydce, kolanie i w barkach.
– Trzy bramki w turnieju oceniasz jako dobry bilans?
– Mogło być ich więcej, ale chyba każdy z nas po mistrzostwach mógłby powiedzieć to samo. Gdy przychodzi wielki turniej, ważne są nie tylko umiejętności na boisku – dochodzi też stres. Tym bardziej, że nie graliśmy nigdy przy tak dużej publiczności, jak na stadionie Cracovii.
– Jak widzisz przyszłość waszej dyscypliny?
– Wierzę, że to się rozrośnie jeszcze bardziej. Mam marzenie, że nasze mecze – nie tylko w mistrzostwach, ale także towarzyskie – będą w przyszłości emitowane w telewizji, a ich oglądalność przekroczy milion. Niedawno w TVP Sport zbliżyliśmy się do pół miliona, więc wierzymy, że widzów będzie jeszcze więcej. A drugą sprawą, która jest moim marzeniem jest paraolimpiada. Nasz sport zasługuje na to, by się znaleźć w jej kalendarzu, dlatego liczymy, że za jakiś czas to nastąpi.
– Co amp futbol przez cztery lata wniósł do twojego życia?
– Poznałem tu wielu wspaniałych ludzi, na których wciąż mogę liczyć. Zdobyłem nową pasję – stały się nią podróże. Gram dopiero cztery lata, a już mogłem poznać wiele krajów i przez kolejne lata chciałbym ich poznać jak najwięcej. Podczas mistrzostw świata odwiedziłem Meksyk, co było ogromnym przeżyciem. Miałem także okazję przy okazji naszych meczów przebywać w tureckiej Antalyi oraz we Włoszech. To dowody na to, że amp futbol przynosi same korzyści.