{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Albania – Polska. Kto może zagrozić piłkarzom Paulo Sousy?
Paweł Smoliński /
Choć reprezentacja Polski wygrała wrześniowe spotkanie z Albanią aż 4:1, to wynik nie odzwierciedlał tego, co działo się na boisku. Przyjezdni dominowali przez większość meczu, nie tylko dłużej utrzymując przy piłce, ale i częściej strzelając. Przed własną publicznością mogą zagrać jeszcze lepiej. Na co we wtorek będą musieli uważać biało-czerwoni?
Środek pola
Spotkanie na Stadionie Narodowym pokazało, że Polacy będą musieli uważać na albański środek pola. We wrześniowym starciu dwaj środkowi pomocnicy Klaus Gjasula i Keidi Bare wymienili więcej podań, niż Grzegorz Krychowiak i Jakub Moder. Podawali 130 razy, 42-krotnie kierując piłkę w ostatnią tercję boiska. Ze 107 podań polskich pomocników 29 dotarło w okolice pola karnego.
Polakom, pod nieobecność Mateusza Klicha i Piotra Zielińskiego, w drugiej linii brakowało kreatorów. Choć Moder i Krychowiak starali się jak mogli, to nie byli w stanie wypełnić luki po nieobecnych. Przegrali środek pola, ustępując Albańczykom także w liczbie wygranych pojedynków.
Środkowa strefa boiska była bowiem jedynym miejscem, w którym to rywale mieli przewagę liczebną. Albańczycy rozpoczęli wrześniowy mecz w swoim bazowym ustawieniu 3-5-2. Polacy zagrali za to w 4-4-2, przechodzącym w 3-4-3. W centralnej strefie mieli więc jedynie Modera i Krychowiaka, gry rywale mogli skorzystać z Gjasuli, Barego i mobilnego Amira Abrashiego.
W Tiranie przewaga w środku może być jednym z czynników decydujących o ewentualnym zwycięstwie. Dlatego też Polacy, podobnie jak w meczu z Anglią, mogą zagrać trójką w pomocy. Ewentualnym rozwiązaniem może być też ustawienie Piotra Zielińskiego jako fałszywego skrzydłowego (w systemie 4-4-2), który w trakcie meczu będzie schodził do środka.
Skrzydła
W Warszawie Albańczycy nie tylko dominowali w środku pola, ale również częściej podawali i atakowali. Oddali też więcej strzałów w kierunku bramki Wojciecha Szczęsnego, nierzadko starając się zaskoczyć go z dystansu. Takie próby nie przynosiły jednak oczekiwanych efektów. W przeciwieństwie do ataków skrzydłami.
Zwłaszcza lewym. To z niego wykreowali aż sześć sytuacji strzeleckich, a także zdobyli bramkę. W ostatnich spotkaniach grali podobnie, koncentrując się właśnie na lewej flance. Byli z niej najgroźniejsi, oddając z niej łącznie 24 strzały – najwięcej spośród wszystkich stref. Rozpoczynali nią też większość ataków, polegając głównie na Beracie Djimsitim.
We wtorkowym meczu lidera albańskiej defensywy jednak zabraknie. Gospodarze będą musieli więc inaugurować swoje ataki w inny sposób. Być może postarają się ominąć wysoki pressing ekipy Paulo Sousy dłuższymi podaniami w kierunku któregoś z napastników – Raya Manaja lub Myrto Uzuniego.
Pomimo braku Djimsitiego, prawdopodobnie nie zmienią jednak swojej strategii. Po przegraniu piłki przez środek wciąż mogą koncentrować swoje ataki po lewej stronie, chcąc pozostawić prawą flankę odkrytą.
Grający na niej Elseid Hysaj, a także wspierający go skrajny środkowy pomocnik – Keidi Bare – efektywnie wykorzystują wolne przestrzenie, a także dobrze czują się w pojedynkach. Obaj dążą do znalezienia się w sytuacji jeden na jeden, w której mogą minąć rywala dryblingiem.
Wtóruje im w tym Armando Broja, będący zazwyczaj rezerwowym. Po wejściu na boisku korzysta z szybkości i błyskotliwości, zaskakując obrońców rywali samodzielnymi szarżami. Pod bramką jest równie skuteczny, co w dryblingu. Bo choć trzy ostatnie spotkania rozpoczynał na ławce, to trafiał w każdym z nich.
Co ważne, na murawie ustawiał się zwykle bliżej prawej flanki, współpracując z Barem i Hysajem. Gdy ktoś z tej trójki będzie przy piłce, biało-czerwonym musi zapalić się lampka ostrzegawcza. Broja w starciach z Węgrami i San Marino oddał sześć strzałów, pięciokrotnie trafił w bramkę i strzelił trzy gole. Pomocnik i wahadłowy dograli za to najwięcej kluczowych podań w drużynie narodowej w tym roku.
W tym aspekcie wyróżniał się zwłaszcza Hysaj. Albańczycy często dośrodkowywali w pole karne, będąc dziewiątą drużyną Europy w statystyce liczby "wrzutek" na mecz. Większość wysokich podań w pole karne zagrywał właśnie obrońca Lazio, będący ulubieńcem Maurizio Sarriego.
We wtorkowym meczu polscy wahadłowi mogą mieć więc sporo pracy. Prawy będzie musiał rozbijać ataki Albańczyków już w zarodku, a lewy nie będzie mógł spuścić z oka mobilnych Hysaja i Barego. Nie mniej roboty będą mieli też środkowi pomocnicy.
Jeśli na murawie zamelduje się ich trzech, to powinni poradzić sobie z rywalami. Jeśli jednak to znów Albańczycy zyskają przewagę liczebną, to z kreacją w polskim zespole mogą być problemy. Podobnie jak w sytuacji, gdy obrońcom urwie się niezawodny ostatnio Broja.
Choć to biało-czerwoni są faworytem meczu w Tiranie, to gospodarze z pewnością nie będą łatwym przeciwnikiem. Potwierdziło to spotkanie w Warszawie, w którym piłkarze Edoardo Rei zagrali lepiej, niż wskazywał na to wynik. Wysoka porażka nie odzwierciedlała tego, co działo się na boisku. Jeśli przed własną publicznością Albańczycy zagrają równie dobrze, to piłkarze Paulo Sousy mogą mieć kłopoty. Czy tak się stanie? Transmisja meczu Albania – Polska w Telewizji Polskiej.