| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legia Warszawa rozważa podjęcie współpracy z klubem partnerskim. Kandydatem stała się inna drużyna z Mazowsza, ale obecnie temat nieco przyhamował. Jak wygląda sytuacja? Czy Legia potrzebuje zespołu filialnego?
– Jesteśmy blisko dopięcia formalności, aby Legia miała klub filialny. Tam będą mogli trafiać nasi młodzi zawodnicy, by zdecydowanie szybciej i efektywniej wchodzić do seniorskiego futbolu. Tego obecnie nam brakuje. Dziś niektórym młodym zawodnikom jest zbyt wygodnie, są w kadrze pierwszej drużyny czy drużynach akademijnych i trochę im to wystarcza – mówił pod koniec listopada Dariusz Mioduski, prezes i właściciel Legii Warszawa.
Klubem partnerskim, z którym Legia rozważa współpracę jest Pogoń Siedlce, trzynasty zespół drugiej ligi. W listopadzie temat faktycznie był gorący, a dyskusje ożywione. Teraz sprawa wyhamowała.
Efekt jest taki, że rezerwy Legii od dawna tkwią w trzeciej lidze. W obecnym sezonie drużyna prowadzona przez Marka Gołębiewskiego zajmuje szóste miejsce z dorobkiem 30 punktów. Liderem jest Legionovia Legionowo, która ma jedenaście "oczek" przewagi. Szanse na awans są małe, a wiara w drugi zespół nieco uleciała.
– Trudniej do drugiej ligi awansować, niż potem się w niej utrzymać. Widzew, ŁKS, Motor Lublin – nawet takie kluby długo nie potrafiły się wydostać z czwartej klasy rozgrywkowej – twierdzi Piotr Kobierecki, który przez dwa sezony prowadził rezerwy Legii, a potem był zatrudniony w drugoligowym Zniczu Pruszków.
– Możliwość gry na boiskach drugiej ligi zwiększa szansę rozwoju młodych zawodników. To trudniejsze środowisko, w którym panuje wyższa kultura piłkarska. Przykłady Śląska i Lecha pokazują, że na tym poziomie rozgrywkowym można sobie dobrze radzić – dodaje Kobierecki.
– W Holandii PSV, Ajax, Utrecht i AZ Alkmaar mają swoje ekipy w drugiej klasie rozgrywkowej. Jedną kwestią jest to, jak pracujemy z juniorami, a drugą sprawą jest temat środowiska. Szczebel centralny byłby dobrą szansą na dokonywanie progresu, choć istotne jest obudowanie młodzieży jakościowymi zawodnikami z doświadczeniem. Większość młodych dałaby sobie radę, choć mierzyłaby się z wyższym tempem gry. To coś, co juniorzy podkreślają po zetknięciu się z pierwszym zespołem – opowiada były trener stołecznych rezerw.
Czy Legii potrzebny jest klub partnerski? – Bardziej podoba mi się pomysł stawiania na rezerwy. To daje także szansę na stworzenie lepszego środowiska zawodnikom z pierwszego zespołu, którzy potrzebują ogrania meczowego. Moim zdaniem to optymalny wariant. Ale idea Salzburga i partnerstwa z FC Liefering w Austrii także dobrze się sprawdza. Z pewnością ważny jest fakt, że w mniejszej drużynie pracują trenerzy związani z ekipą patronacką – zauważa Kobierecki.
Mistrzowie Polski rozważali stworzenie schematu podobnego do tego, który funkcjonuje w Salzburgu. Temat współpracy mocno wyhamował ze względu na zmiany w stolicy. Pod koniec grudnia pracę przy Łazienkowskiej stracił Radosław Kucharski. Posadę dyrektora sportowego zajął Jacek Zieliński, który w ekspresowym trybie musiał wdrażać się w nowe obowiązki i zaczął przygotowania do zimowego okna transferowego.